Przeszukując półkę odgrzebałem dwa albumy - omnipresent z 2014 i antithesis z 2008. O muj borze, po co ja to kiedyś kupiłem?
nawałnica gruzu i bezsensowny łomot, choćby jednego sensownego riffa na tych albumach, w dodatku paskudne brzmienie perkusji, plastikowe triggery/sample na stopie zarżnięte na 300 uderzeń na minutę. Brzmi to jak klekoczący silnik diesla w starym jelczu a nie jak porządnie bijąca centralka.
O tutaj kolega bardzo ładnie napisał. Wielokrotnie mierzyłem się z Originem, ale całego albumu nigdy nie dałem rady. A przecież hype na tę kapelę był niesamowity. Taka techniczna masturbacja nigdy mnie nie przekonywała, ale jedno musze im oddać. W porównaniu z takim Brain Drill czy Archspire to Origin jest o klasę wyżej albo i dwie.

Statystyki: autor: pp3088 — 11 min. temu