Dawid Podsiadło, Kaśka Sochacka – tylko haj. – recenzja płyty

popkulturowcy.pl 1 dzień temu

Tylko haj. to EPka, której nikt się nie spodziewał – choćby sami autorzy. Liczący zaledwie siedem utworów mini album opowiada historie o rozmaitych relacjach, emanując przy tym niesamowitą wrażliwością.

Tylko haj. to najnowsze wydawnictwo Kaśki Sochackiej i Dawida Podsiadło. Mini album duetu jednych z najpopularniejszych polskich artystów jawi się jako niezwykły, emocjonalny zbiór historii o relacjach – prawdziwych, bolesnych, skomplikowanych. Zwyczajnych i przyziemnych, opowiedzianych z pewną lekkością, szczerością i ogromną wrażliwością. Kto inny, w dobie krótkotrwałych romansów na aplikacjach randkowych, umiałby snuć tak głębokie rozważania na temat miłości?

Tylko haj. jest bardzo spójną płytą skupiającą się wokół relacji, które nie są jedynie piękne, ale też skomplikowane czy nieszczęśliwie zakończone. Już utwór otwierający, mosty, zatrzymuje słuchacza swoim liryzmem. Emanuje nostalgią i melancholią, dodatkowo podsycaną przez spokojną melodię. Podobny klimat wprowadza tytułowy utwór. Subtelne partie Kaśki Sochackiej przeplatają się z nieco leniwym wokalem Dawida Podsiadło, snując opowieść o miłości jako narkotyku. Z kolei nadprzestrzenie stanowi pewnego rodzaju podróż przez wspomnienia i tęsknoty, okraszone stylem muzycznym Ralpha Kamińskiego. Jest subtelnie i delikatnie.

Spójność ta nie przeszkadza jednak w utrzymaniu różnorodnej warstwy instrumentalnej, o którą w całości zadbał pochodzący z Niemiec Tobias Kuhn. Producent nie zamyka się tylko na kipiące melancholią i nostalgią instrumentale, takie jak mosty, na haju. oraz nadprzestrzenie. Płyta lawiruje pomiędzy subtelnymi balladami, a popowymi czy alternatywnymi nutami. Samoloty, czyli jeden z dwóch singli promujących płytę, wielokrotnie wybrzmiewał już w radiach. Artyści pod typową popową melodią ukrywają tekst nawiązujący do ulotności ludzkiego życia, przemijania, a choćby strachu przed śmiercią. Podobną tematykę porusza utwór w kilometrach. Tym razem to nadzieja stale miesza się z tęsknotą w bardziej indie-popowej atmosferze.

Jednym z najlepszych fragmentów płyty jest numer boysboysboys. Chociaż tytuł nakierowuje raczej na utwór Sabriny z 1987 roku, to w rzeczywistości dostajemy typową stylistykę Dawida Podsiadło. Początkowe, nad wyraz powolne, spokojne wersy artystów gwałtownie zamieniają się w wyraziste zwrotki, po których następuje jeszcze bardziej przebojowy, chwytliwy refren. Główną rolę odgrywa w nim Sochacka, wspierana przez chórki śpiewane przez współautora. Wokaliści wspaniale się dopełniają, mimo iż kompilacja ich głosów w tym przypadku może wydawać się mniej spójna.

Tylko haj. domyka się w dość nieoczywisty sposób. Podczas utworu kid głosy wokalistów tworzą jedną linię melodyczną. Tekst na samym początku wydaje się niewyraźny i niezrozumiały. Z czasem można coraz lepiej wyodrębnić poszczególne frazy, które z łatwością mogą doprowadzić do łez. Nie trudno zauważyć, iż na płycie królują więc melancholia, nostalgia, ulotność, które często ukrywają się pod wpadającą w ucho melodią, niesamowitymi wokalami i autentycznym tekst. Z pewnością wielu mogłoby utożsamić się z wersami artystów. Stworzona szczera i pełna wrażliwości atmosfera na długie minuty elektryzuje słuchaczy, który nie mogą oderwać się od kolejnych utworów.

Chociaż tylko haj. pewnie nie podbije scen polskich festiwali, to i tak na każdym kroku zachwyca, zatrzymuje i rozczula. Wokaliści idealnie się dopełniają, zachowując przy tym odpowiednie proporcje. Żaden z nich nie dominuje, nie odczuwa się, iż któregoś jest więcej. Oboje wykazują się ogromną dojrzałością i wrażliwością, którą przekazują w emanującym emocjami tekście. Niesamowitemu liryzmowi towarzyszą subtelne, stonowane i różnorodne instrumentale, które stanowią klimatyczne tło dla głosów artystów. Po kilkukrotnym odsłuchu czuję jednak pewien niedosyt – chciałabym tego więcej…


fot. główna: Olga Sokal
Idź do oryginalnego materiału