David Hockney podbił Paryż. To najważniejsza wystawa tego roku | Metry kwadratowe sztuki

polityka.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: Arne Dedert/DPA / East News


Paryską retrospektywę Davida Hockneya już na długo przed otwarciem powszechnie obwołano najważniejszą wystawą tego roku na świecie. Nie wygląda to na przesadę. Wydaje się, iż ta ekspozycja skazana była na sukces z co najmniej kilku powodów. Przede wszystkim David Hockney to chodząca legenda współczesnego malarstwa, a przy tym nietuzinkowa indywidualność: uroczy ekscentryk, czarujący brytyjski dandys w charakterystycznych tweedowych garniturach w kratkę, twórca wielbiony przez miłośników sztuki, choćby tych bywających w muzeach tylko od czasu do czasu. Gdy „Portret artysty. Basen z dwiema postaciami” sprzedano za 90 mln dol. i była to najwyższa cena uzyskana za dzieło żyjącego artysty, przyciągnął on uwagę choćby tych, który wiedza o malarstwie kończy się na Picassie.

Poza tym miejsce ekspozycji, czyli Fundacja Louisa Vuittona, gwarantowało show artystyczny na najwyższym poziomie, bez kompromisów (dowiodła tego choćby ubiegłoroczna wystawa Marka Rothki). Organizatorzy jak mantrę powtarzali, iż to największa dotychczas prezentacja dzieł Hockneya: ponad 400 ściągniętych z całego świata prac, ponadto przygotowana przy ogromnym zaangażowaniu samego artysty. Dodatkowo, choć nie wprost, sugerowano, iż drugiej takiej na pewno już nie będzie, bo Hockney jest i schorowany, i wiekowy (87 lat).

To przedsięwzięcie w różnych aspektach odnosi się zresztą do matuzalemowego wieku: projektant siedziby Fundacji Frank Ghery skończył 96, kurator wystawy – 80 lat, a 76-letni gospodarz miejsca i właściciel Fundacji (a przy tym prezes koncernu LVMH) Bernard Arnault wydaje się w tym gronie wręcz młodzieniaszkiem. Wrażenie robi i fakt, iż pokazywany jest dorobek liczący sobie równo 70 lat, a najstarszą pracą na wystawie jest „Portret ojca” z 1955 r., malarsko dość jeszcze konwencjonalny, ale noszący już pewne znamiona późniejszego stylu artysty.

Mimo tej imponującej masy zgromadzonej sztuki miłośnicy artysty mogą jednak poczuć lekki niedosyt.

Idź do oryginalnego materiału