Niedawna informacja o tym, iż Simon Kinberg szykuje nową trylogię rozgrywającą się w świecie Gwiezdnych Wojen, wstrząsnęła fanami. Na przestrzeni lat Lucasfilm ogłosiło już całą masę projektów, z których żaden nie doczekał się premiery, a tylko jeden jest na etapie zdjęciowym (a adekwatnie już po nich). The Hollywood Reporter opublikował obszerny artykuł, w którym ujawnia stan kinowego uniwersum Star Wars.
O projekcie Simona Kinberga na razie kilka wiadomo poza faktem, iż będzie to nowa trylogia. Podobno projekty będą nosić tytuł "Episode X", "Episode XI", "Episode XII". Zarazem jednak w sieci pojawiały się doniesienia o tym, iż projekt jest na bardzo wczesnym etapie realizacji i w zasadzie nie powinien być jeszcze publicznie ogłaszany.
Dlaczego więc tak się stało. The Hollywood Reporter sugeruje, iż wszystko sprowadza się do tego, w jakiej pozycji postawiło się samo studio Lucasfilm. Jak powiedział dziennikarzom THR jeden z rozmówców, Gwiezdne wojny stały się przedsięwzięciem opartym na nostalgii. Problem w tym, iż kończą się sposoby na to, jak tę nostalgie pobudzić wśród widzów.
Aktualnie najpopularniejszym rozwiązaniem jest wykorzystanie, gdzie tylko się da Rey Skywalker, w którą w trylogii J.J. Abramsa wcieliła się Daisy Ridley. Jeden film z jej udziałem – w reżyserii Sharmeen Obaid-Chinoy – jest już w przygotowaniu. Problem w tym, iż aktualny scenariusz niedawno trafił do kosza, a nowy scenarzysta nie został jeszcze wybrany.
Rey ma się również pojawić w trylogii Kinberga. Choć plotki krążące po sieci sugerują, iż będzie w niej postacią drugoplanową. Ma raczej być mentorem nowej grupy bohaterów. Zajmie więc pozycję, którą w oryginalnej trylogii pełnił Obi-Wan Kenobi.
W jakich jeszcze filmach szykowanych w Lucasfilm Rey się pojawi, tego The Hollywood Reporter nie ujawnia.
Gwiezdne wojny to uniwersum nostalgii, a wytwórni kończą się sposoby na budowanie nostalgii
O projekcie Simona Kinberga na razie kilka wiadomo poza faktem, iż będzie to nowa trylogia. Podobno projekty będą nosić tytuł "Episode X", "Episode XI", "Episode XII". Zarazem jednak w sieci pojawiały się doniesienia o tym, iż projekt jest na bardzo wczesnym etapie realizacji i w zasadzie nie powinien być jeszcze publicznie ogłaszany.
Dlaczego więc tak się stało. The Hollywood Reporter sugeruje, iż wszystko sprowadza się do tego, w jakiej pozycji postawiło się samo studio Lucasfilm. Jak powiedział dziennikarzom THR jeden z rozmówców, Gwiezdne wojny stały się przedsięwzięciem opartym na nostalgii. Problem w tym, iż kończą się sposoby na to, jak tę nostalgie pobudzić wśród widzów.
Aktualnie najpopularniejszym rozwiązaniem jest wykorzystanie, gdzie tylko się da Rey Skywalker, w którą w trylogii J.J. Abramsa wcieliła się Daisy Ridley. Jeden film z jej udziałem – w reżyserii Sharmeen Obaid-Chinoy – jest już w przygotowaniu. Problem w tym, iż aktualny scenariusz niedawno trafił do kosza, a nowy scenarzysta nie został jeszcze wybrany.
Rey ma się również pojawić w trylogii Kinberga. Choć plotki krążące po sieci sugerują, iż będzie w niej postacią drugoplanową. Ma raczej być mentorem nowej grupy bohaterów. Zajmie więc pozycję, którą w oryginalnej trylogii pełnił Obi-Wan Kenobi.
W jakich jeszcze filmach szykowanych w Lucasfilm Rey się pojawi, tego The Hollywood Reporter nie ujawnia.