D'Angelo "Człowiek, który ożywił soul" - wspomnienie Hirka Wrony

popkiller.pl 2 tygodni temu

Zmarł D'Angelo - jeden z tych artystów, którzy zmienili bieg soulu, R&B, jazzu i rapu. Jego dyskografia jest bardzo skromna, jednak wywarł wpływ na całe pokolenie współczesnych brzmień.

Obok Erykah Badu, Lauryn Hill i Maxwella, był fundamentem ruchu neo-soulowego w latach 90. Jego debiut "Brown Sugar" (1995) i arcydzieło "Voodoo" (2000) zdefiniowały nowy sposób łączenia klasycznego soulu rodem z Tamli, Atlantiku czy Staxu z hip-hopowym groovem i współczesną produkcją. Do połowy lat '90 soul utożsamiano z Marvinem Gayem, Curtisem Mayfieldem, Steviem Wonderem czy Jamesem Brownem.

Dzięki D'Angelo stał się „żywy”, organiczny, a nie sterylny i syntetyczny jak ówczesne R&B. Nie bez znaczenia był wpływ wykonawców spod znaku rapu, którzy samplowali stare nagrania jazzowe i funkowe. Jego muzyka jest pełna emocji i duchowości. W tekstach balansuje pomiędzy erotyzmem w "Untitled (How Does It Feel)", a przemysleniami dotyczącymi własnego wnętrza, aż do religijnych wątków w "Prayer". Nikt go nie wymyślił, nie był kolejnym „produktem” dużej wytwórni, tylko artystą, który konsekwentnie unikał komercji, wybierał autentyzm i muzyczną prawdę. Przy tym pisał piękne melodie.

D’Angelo otworzył drzwi dla całego pokolenia artystów, którzy łączą soul z hip-hopem i jazzem. Gdy po 14 latach milczenia wydał "Black Messiah" w 2016 roku, świat soulu uznał to za jedno z najważniejszych wydarzeń roku. Choć muzycznie bardzo surowa to jednoczesnie w warstwie tekstowej niezwykle odważną - wpisujacą się w klimat protestów Black Lives Matter.

Jeżeli miałbym zarekomendować tylko jedną płytę tego wybitnego artysty z penością byłaby to "Voodoo" z 2000 roku. D'Angelo wraz z The Soulquarians (Questlove, J Dilla, Pino Palladino, James Poyser, Roy Hargrove), stworzył brzmienie oparte na organiczności, rytmicznej nieregularności i emocjonalnej głębi, jakiej wcześniej w R&B nie było. Na tej płycie D’Angelo zrewolucjonizował pojęcie rytmu. Perkusja Questlove’a i bas Palladino grają jakby „po pijaku” — lekko spóźnione, ale idealnie zsynchronizowane emocjonalnie. To tzw. „drunk groove”, styl, który później wpłynął na brzmienie hip-hopu (J Dilla, Kendrick Lamar, Anderson .Paak) i nowoczesnego R&B. Wystarczy posłuchać Franka Oceana, Solange czy H.E.R. Płyta została nagrana na taśmie w legendarnym Electric Lady Studios w którym tworzył Jimi Hendrix. Nie ma tu syntetycznych beatów ani cyfrowej sterylności — tylko żywi muzycy, głębokie groove’y i niepokojąca duchowość. Przywrócił wiarę w granie na prawdziwych instrumentach, a jednoczesnie obficie korzystał z dorobku producentów rapu. Każdy utwór to jak medytacja nad duszą czarnej muzyki. „Voodoo” to nie tylko album. To moment, w którym soul, hip-hop, jazz i funk połączyły się w jedno ciało. D’Angelo nie tyle nagrał płytę, co otworzył bramę do nowego sposobu odczuwania muzyki.

Odszedł wielki artysta, dla którego muzyka nie dzieliła sie na soul, funk, rap czy jazz. Muzyka była dla niego sposobem wyrażenia siebie i swojej duchowości.

Hirek Wrona

Idź do oryginalnego materiału