W tradycyjnych mediach Burkina Faso pojawia się sporadycznie – świat zainteresował się zachodnioafrykańskim państwem w 2022 roku, gdy w ciągu kilku miesięcy doszło do dwóch wojskowych zamachów stanu. Ten drugi wyniósł do władzy kapitana Ibrahima Traoré, który jako „tymczasowy” prezydent został jednym z najmłodszych przywódców na świecie.
Przejęcie władzy przez wojskowych poskutkowało wydaleniem z Burkiny Faso stacjonujących tam francuskich oddziałów i zastąpieniem ich niedługo później kontyngentem rosyjskim, który miał pomóc w walce z miejscowymi dżihadystami. Póki co raczej nieskutecznie, ale niechęć burkińskich władz do zagranicznych dziennikarzy utrudnia rozeznanie się w sytuacji.
Nie znaczy to jednak, iż z zachodniej Afryki nie napływa natłok informacji – prezydent Traoré stał się bowiem niedawno gwiazdą mediów społecznościowych.
Burkiński cudotwórca z międzynarodowym poparciem
Nigdy świat muzyki nie był tak zjednoczony, jak przy okazji wspólnego życzenia boskiej protekcji prezydentowi Burkiny Faso – God Protect Ibrahim Traoré śpiewali Beyoncé, R. Kelly, Selena Gomez, Rihanna i Eminem. France 24 na samym tylko YouTubie doliczyło się prawie 300 tego typu nagrań, które łącznie zebrały miliony wyświetleń na tej platformie. Dołączyło do nich przemówienie świeżo upieczonej głowy Kościoła Katolickiego – Leon XIV pozdrowił Traoré jako „obrońcę ludu”, życząc mu odwagi i mądrości w słusznej walce o przyszłość całego kontynentu.
Oczywiście takie słowa z ust papieża nie padły, a całe wideo powstało przy użyciu sztucznej inteligencji, podobnie jak wspomniane wcześniej piosenki gwiazd popu. Przeróbki z udziałem celebrytów stanowią jednak tylko wierzchołek góry lodowej.
Bardzo wiele postów i nagrań dotyczy programu budowy mieszkań, który miał uruchomić Traoré. Jeden z tiktoków informuje oglądających, iż prezydent Burkiny Faso zapewni każdemu obywatelowi mieszkanie całkowicie bezpłatnie. Kilkunastosekundowy filmik zebrał sześć milionów wyświetleń i 340 tys. polubień. Na YouTubie pojawiają się znacznie dłuższe materiały, opisujące chociażby budowę nowego miasta dla 50 tys. mieszkańców – niezłe osiągnięcie jak na kogoś, kto u władzy jest niecałe trzy lata.
Na potwierdzenie tych sukcesów otrzymujemy kompilacje obrazów wygenerowanych przez AI i prawdziwych, ale często przedstawiających zupełnie inne państwa. Okazało się na przykład, iż jedno z osiedli rzekomo wybudowanych przez Traoré w rzeczywistości znajduje się w Algierii, co nie przeszkodziło kontom na Facebooku wielokrotnie powielać fałszywą informację i zbierać dziesiątki tysięcy polubień.
Kolejnym sukcesem ma być rozpoczęcie produkcji samochodów elektrycznych pod marką Itaoua, która według
rzuci wyzwanie Tesli. Auta afrykańskiego producenta są rzekomo w 100 proc. wytworem lokalnym mimo uderzającego podobieństwa do pojazdów chińskich.
Mieszkania i samochody to początek ambitnych planów Traoré – inny film na YT (ponad milion wyświetleń) wymienia 25 ogromnych projektów, wśród których znalazł się szereg inwestycji przemysłowych, a także budowa elektrowni atomowej.
Afryka wstaje z kolan?
Błędem byłoby oczekiwać, iż taki cudotwórca jak Ibrahim Traoré ograniczy się do poprawiania życia wyłącznie obywateli własnego kraju. Na kolejnym z popularnych (prawie 700 tys. polubień) tiktoków słyszymy, iż przywódca Burkiny Faso chce zjednoczyć Afrykę w ramach nowej organizacji, która zastąpi Unię Afrykańską i pozwoli kontynentowi wyzwolić się spod wpływów USA i Europy.
W tym miejscu warto zapytać – kto w ogóle wierzy we wszystkie te bzdury? Błędne byłoby założenie, iż tylko boty wchodzą w interakcję z materiałami o Burkinie Faso. Heroizacja Traoré i robienie z niego lidera rangi światowej mogą wydawać się śmieszne zewnętrznym obserwatorom, ale cała kampania propagandowa trafia na podatny grunt, ponieważ wielu Afrykanów takiego bohatera szczerze wyczekuje.
Chociaż teoretycznie od dekolonizacji minęło wiele dekad, to w praktyce znaczna część Afryki wciąż jest daleka od faktycznej niezależności, a jej bogactwa wysysają zagraniczne (głównie zachodnie) koncerny. W połączeniu z pamięcią o brutalnej przeszłości czyni to mieszkańców kontynentu podatnymi na antyeuropejskie nastroje, ochoczo wykorzystywane przez Rosję. Od początku wspiera ona juntę w Burkinie Faso, a także w Nigrze i Mali – razem te państwa stworzyły Sojusz Państw Sahelu. Ibrahim Traoré odgrywa w nim centralną rolę, wykorzystując retorykę antykolonialną i pozycjonując się w roli współczesnego bojownika o wolność kontynentu gnębionego przez zachodnich imperialistów. Wschodni już mu nie przeszkadzają – niedawno burkiński przywódca gościł w Moskwie na obchodach Dnia Zwycięstwa, witany z honorami przez Władimira Putina.
Gdy teatr zastępuje rzeczywistość
W roli wzoru Traoré stawia natomiast swojego komunistycznego poprzednika sprzed czterech dekad. Thomas Sankara także był kapitanem, który przejął władzę w wyniku zamachu stanu (lub rewolucji). To on przemianował Republikę Górnej Wolty na Burkinę Faso i rządził krajem przez cztery lata, dopóki nie zginął w wyniku wspieranego przez Francję puczu. Dopiero co ukończono budowę mauzoleum, w którym spoczęły szczątki rewolucjonisty i 12 jego współpracowników, również zamordowanych podczas zamachu stanu.
Różnica między Traoré a Sankarą jest jednak taka, iż ten drugi rzeczywiście sporo osiągnął przez kilka lat sprawowania władzy. Komunistyczny przywódca przeprowadził reformę rolną, dzięki której wzrosły zbiory i Burkina Faso osiągnęła samowystarczalność żywnościową; zainicjował kampanie szczepień i alfabetyzacji, w krótkim czasie drastycznie poprawiając wskaźniki w zakresie zdrowia oraz edukacji; wreszcie wspierał ekologię i prawa kobiet. Nie bez powodu Sankara pozostaje bohaterem dla ogromnej części kontynentu, do dzisiaj budząc szacunek progresywistów i panafrykanistów.
Tymczasem współczesny lider Burkiny Faso oferuje niemal wyłącznie spektakl – dla niektórych zabawny, dla innych inspirujący, ale koniec końców w niewielkim stopniu wpływający na życie obywateli. Wojna z dżihadystami przez cały czas trwa i raczej prędko się nie skończy, darmowe domy pozostają na grafikach AI, a na ten moment jedynym realnym osiągnięciem wydaje się częściowa nacjonalizacja kopalni złota. Pytanie, czy płynący z tego zysk zostanie wykorzystany do realizacji obietnic składanych przez juntę. Być może wystarczy sama kampania propagandowa?
Afryka ma dość bycia eksploatowaną przez zagraniczne koncerny przy jednoczesnym pouczaniu ze strony zachodnich rządów, a Rosja doskonale zdaje sobie z tego sprawę i wspiera burkińskiego prezydenta. Zrobiła z Traoré produkt medialny, którego zadaniem jest spełnienie każdego (choćby najbardziej nierealnego) marzenia mieszkańców Czarnego Lądu. Porażkę Europy najdobitniej pokazuje to, iż nie jest ona w stanie zaprezentować atrakcyjnej dla Afrykanów odpowiedzi na tę fikcję, a na nosie zachodnim mocarstwom gra Sankara z Temu.