Na Instagramie coraz więcej blogerek pokazuje swoją poranną rutynę pielęgnacyjną. Wśród czynności pojawia się zanurzanie twarzy w misce z wodą i kostkami lodu. Ten trend gwałtownie stał się viralem, a zabieg podchwyciło wiele celebrytek. Ale co tak naprawdę daje taka forma „pielęgnacji"?
Czy lodowata woda jest dobra dla naszej cery?
Jedno jest pewne — temperatura wody ma ogromne znaczenie dla kondycji skóry. I żeby nie trzymać cię w niepewności: do codziennego mycia twarzy najlepiej sprawdza się woda letnia. Jest neutralna, nie podrażnia i nie narusza bariery ochronnej naskórka.
Ale to nie znaczy, iż lód nie ma swoich zalet.
O korzystnym wpływie zimna na organizm mówi się od dawna — morsowanie czy zimne kąpiele po saunie to doskonały przykład. Z cerą jednak sprawa bywa bardziej skomplikowana, bo skóra twarzy jest wyjątkowo wrażliwa. Trądzik, zaczerwienienia, skłonność do podrażnień — to wszystko trzeba wziąć pod uwagę. Mimo to w wielu przypadkach kontakt skóry z lodowatą wodą może przynieść naprawdę zadowalające efekty.
Jakie są korzyści z moczenia twarzy w zimnej wodzie?
Taki zabieg warto wykonywać tylko rano — już samo zanurzenie twarzy w lodowatej wodzie działa jak mocna kawa. To szybki sposób na pobudzenie organizmu, ale też poprawę wyglądu cery.
Zimna woda pomaga pozbyć się porannej opuchlizny, z którą zmagają się przede wszystkim kobiety. Chłód zwęża naczynia krwionośne i pory, poprawiając krążenie. Skóra automatycznie wygląda na bardziej napiętą, świeżą i jędrną. To właśnie ten efekt sprawia, iż metoda stała się tak popularna.
Zabieg można powtarzać codziennie — o ile nie masz wyjątkowo wrażliwej cery. W takim przypadku trzeba uważać, żeby nie doprowadzić do pęknięcia naczynek i nie pogorszyć stanu skóry. Wszystko z umiarem i z uwzględnieniem indywidualnych potrzeb.