Jakub Wojtaszczyk: Jaka jest idea projektu WHAT CAN EAST OFFER TO THE WEST w Pawilonie?
Szymon Adamczak: Za projektem stanęło kilka intuicji. Z jednej strony chciałem zaproponować coś dla Pawilonu – miejsca, które działa w moim rodzinnym Poznaniu. Pawilon to przestrzeń, która rozwija się wokół sztuk performatywnych i queerowych, a ja wróciłem do Polski – po wielu latach spędzonych w Holandii – właśnie w momencie, gdy pojawiła się możliwość zrealizowania większego projektu dzięki grantowi Synergie z Narodowego Centrum Kultury.
Mogliśmy zdobyć pieniądze na ambitny projekt w związku z polską prezydencją w UE. Starałem się przenieść moje doświadczenie pracy w queerowym kontekście, z alternatywnymi programami edukacyjnymi dla artystek i artystów queerowych.

Szymon Adamczak, fot. Krystian Daszkowski
Z drugiej strony – jako migrant w Europie Zachodniej – czuję pewną bliskość z osobami, które działają w Polsce, ale nie wyrosły tu kulturowo. Ten projekt to dla mnie też okazja do refleksji nad migracją i remigracją – co wnosi powrót, co zostaje, co się zmienia.
W ramach rezydencji kontynuuję również projekt archiwalny, który dotyczy transnarodowych kontekstów queerowej historii i aktywizmu.
Zajmuję się brytyjskim aktywistą Bobem Mellorsem, który mieszkał w Warszawie po transformacji ustrojowej i zostawił po sobie bogatą korespondencję. Obserwował, jak zmieniało się życie queerowych osób w Polsce i aktywnie uczestniczył w życiu tej społeczności. W jednym z jego tekstów z 1991 roku – roku, w którym się urodziłem – znalazłem pytanie, które mnie bardzo poruszyło: co Zachód może przynieść Europie Wschodniej, ale też: co Wschód daje Zachodowi? On już wtedy widział tę relację jako dwustronną i pozbawioną neutralności. Postrzegał westernizację jako coś potencjalnie destruktywnego.
JW: To pytanie wraca dziś w nowym kontekście!
Sz. A.: Tak, bo z jednej strony Polska – z mojej perspektywy – w dużym stopniu „doszlusowała” do Zachodu. Pokolenia, które wyjeżdżały po 2004 roku, w poszukiwaniu pracy czy edukacji, doprowadziły nas do miejsca, gdzie w tych migracjach nie chodzi już tylko o zarobek czy studiowanie. Jednocześnie Zachód się zmienia – populizmy, prawicowe rządy, kryzysy – to wszystko wpływa też na nasze spojrzenie na Europę. W Polsce pojawia się jakaś nowa nadzieja, choć wiadomo, iż stosunek do rządów Koalicji Obywatelskiej jest ambiwalentny. Natomiast dostajemy też możliwość zastanowienia się nad tym, co wydarzyło się przez ostatnie osiem lat.
JW: No właśnie, co?

Szymon Adamczak, fot. Krystian Daszkowski
Sz. A.: Widzę, jak Polska się zmieniła – nie jedynie przez wojnę w Ukrainie, ale też przez wzrost kosztów życia. Kilka lat temu były one o wiele mniejsze, teraz są zbliżone do zachodnich standardów. Mamy też coraz więcej osób, które nie urodziły się w Polsce, a do niej przybyły.
Nie z samej Ukrainy czy Białorusi – ale z bardzo różnych miejsc. I to był też impuls do WHAT CAN EAST OFFER TO THE WEST.
Razem z Andrzejem Pakułą [zastępca kierowniczki ds. programowych, kurator w Pawilonie – red.] chcieliśmy zmapować, kto adekwatnie dziś mieszka w Poznaniu, w Wielkopolsce, ale i poza nią. Jakie środowiska się tutaj pojawiły, kto działa, z kim jeszcze nie mamy kontaktu. Stąd też pedagogiczny wymiar projektu – zaprosiliśmy migrantki i migrantów, choć nie tylko, szczególnie osoby queerowe, do współpracy. Chodziło nam o spotkanie, o poznanie się.



JW: Kogo wybraliście?

Szymon Adamczak, fot. Krystian Daszkowski
Sz. A.: Zgłosiło się do nas ponad 25 osób – to więcej, niż się spodziewaliśmy. Większość mieszka w Poznaniu, ale było też kilka zgłoszeń spoza miasta, ze Szczecina, Warszawy czy Frankfurtu nad Odrą. Wybraliśmy sześć osób, bo na tyle pozwalał budżet. To program rozwojowy, w modelu paid to learn – czyli nie chodzi o to, żeby osoby musiały płacić, tylko żebyśmy my jako instytucja mogli zainwestować w ich rozwój, tworząc zachętę do zakorzenienia się, może choćby do zostania w Poznaniu.
To też w jakimś sensie forma polityki migracyjnej – wspieranie konkretnych osób, które mogą tu budować relacje, działać, współtworzyć środowisko. Podobnie jak niektóre miejsca przygotowują się dziś na „odpływ” naukowców i naukowczyń z USA, my też chcieliśmy dać narzędzia i przestrzeń na start.
Wybrana grupa jest bardzo różnorodna. Mamy dwie osoby pochodzenia ukraińskiego – w wieku około 21 i 24 lat. Jedna z nich mieszka w Szczecinie, studiuje, ma już pewne doświadczenia zawodowe w polskim teatrze. Jej historia to trochę droga powrotna do własnej tożsamości – na początku była integracja przez odcięcie się od ukraińskości, a teraz przez ten projekt wraca do swoich korzeni.
Druga osoba z Ukrainy jest bliżej środowisk diasporycznych, działa w ukraińsko-białoruskim kolektywie, funkcjonuje w swoim języku ojczystym, ale też aktywnie włącza się w życie w Polsce i rozumie język.

Szymon Adamczak, fot. Krystian Daszkowski
Mamy także dwie osoby „polskie” – w cudzysłowie, bo to kwestia bardziej zniuansowana. Jedna pochodzi z Poznania, studiuje lingwistykę we Frankfurcie nad Odrą. Interesuje się queerową lingwistyką i zaczyna patrzeć z nowej perspektywy, dosłownie pomiędzy. Druga osoba, Ala Urwał, członkini PozQueeru, urodziła się w Poznaniu, ale ma ukraińskie korzenie. Dla niej projekt to też okazja do przemyślenia i zintegrowania historii swojej rodziny.
Kolejna uczestniczka to trans artystka z Egiptu, która od kilku lat mieszka w Poznaniu i studiuje na kierunku intermedia na Uniwersytecie Artystycznym.
Ma już swoje środowisko, ale dzięki temu programowi może poszerzyć krąg znajomości i wejść w inne konteksty artystyczne. I ostatnia osoba to aktywista i fotograf ze Szwajcarii, który interesuje się tematami praw człowieka. Wnosi neuroróżnorodną perspektywę, ale też tę „inną”, która tworzy się, kiedy to osoba z Zachodu przyjeżdża do Europy Środkowo-Wschodniej, krytycznie rewidując nabyte wyobrażenia.






JW: Queer to bardzo pojemny worek. Czym jest sztuka queerowa dla zaproszonych osób?

fot. Krystian Daszkowski
Sz. A.: To, co mnie interesuje, to nie queerowość oparta na identyfikacji – nie chodzi mi o to, żeby kategoryzować, kto jest queer, a kto nie. Pracuję z założeniem, iż queerowości jest wiele. Nie ma jednej definicji i nie powinno jej być. Nie chcę być osobą, która rozstrzyga, co się „łapie”, a co nie.
Zapraszamy osoby, które deklarują przynależność do różnych queerowych społeczności. Ale też chodzi o spotkanie różnych modeli bycia queer.
A jednocześnie – to, iż ktoś widzi się w tej przestrzeni, nie oznacza, iż jego praca artystyczna musi być koniecznie rozumiana jako queerowa. Nie ma takiego obowiązku. Bardziej interesuje mnie to, iż te osoby żyją w jakiś sposób poza normą – i to się przejawia w ich wrażliwości, ekspresji, sposobie bycia w świecie. Dla mnie to właśnie one wnoszą coś istotnego, niezależnie od tego, jak konkretnie wygląda ich praktyka artystyczna.
JW: Jak będą wyglądać ich kolejne miesiące w Pawilonie?
Sz. A.: Program zaplanowaliśmy w formie sześciu spotkań co dwa tygodnie. Pięć poświęconych pracy warsztatowej, a szóste ma być próbą stworzenia wspólnego wydarzenia otwartego dla publiczności. Nie wiemy jeszcze, jak ono dokładnie będzie wyglądać – ma się wyłonić z rozmów, potrzeb i pomysłów, które pojawią się podczas naszych sesji.
Bardzo zależało nam też na tym, żeby osoby uczestniczące otrzymały wynagrodzenie – żeby mogły rzeczywiście zaangażować się z pełną uwagą i nie traktować tego jako kolejnego obowiązku „po pracy”.

fot. Krystian Daszkowski
Pierwszy warsztat był poświęcony budowaniu społeczności – tymczasowej, queerowej, opartej na współpracy. Pracowaliśmy z Tomkiem Pawłowskim-Jarmołajewem [kuratorx, kucharx, performerx i edukatorx – red.] – osoby, które widziały się po raz pierwszy, dostały zadanie zaprojektowania i zorganizowania wspólnej kolacji. Musiały zaplanować przestrzeń, program wieczoru, ugotować jedzenie – były pierogi! – i zorganizować wydarzenie dla siebie i naszej wspólnej „pawilonowej” społeczności. To była forma poznawania się przez działanie. Osoby dzieliły się tym, z czym przychodzą, czego chcą doświadczyć, co je boli jako osoby migranckie i queerowe.
Później była część prowadzona przeze mnie. Skupiliśmy się na temacie feedbacku.
Interesuje mnie to, z jakimi reakcjami na swoje prace spotykają się te osoby. Jak często jest to feedback z pozycji normatywnej, który nie uwzględnia ich wrażliwości ani kontekstu? Często też nie dostają wzmacniającego feedbacku w swoich rodzinach czy społecznościach – a bywa wręcz przeciwnie. Chcieliśmy wyposażyć uczestników w inne sposoby rozmowy o pracy – takie, które są budujące, a nie oceniające, i oparte na deklarowanych przez nich potrzebach.
Kolejne warsztaty?

fot. Krystian Daszkowski
Sz. A.: Będą prowadzone przez zaproszonych gości – osoby queerowe, artystyczne, z różnych państw i kontekstów. Ania Nowak, polska choreografka i performerka mieszkająca w Berlinie, poprowadzi warsztat o ciele Europy Wschodniej (Eastern European body) – co znaczy to pojęcie, jak rezonuje w queerowym doświadczeniu. Z Kristófem Kelemenem, węgierskim reżyserem i dramaturgiem, poruszymy temat queerowych archiwów – tych efemerycznych, rozproszonych, nieoczywistych śladów obecności. Z kolei Mikita Iłynczyk, który niedawno wyreżyserował prowokacyjnego „Pigmaliona” w Teatrze Polskim w Poznaniu, podzieli się doświadczeniem pracy artystycznej na Białorusi, gdzie nie miał dostępu do instytucji i w związku z tym korzystał z różnych praktyk, aby rozwijać cyfrowy performance. Interesuje się m.in. ksenofobią wśród queerowej społeczności – byciem odrzuconym nie dlatego, iż jest się queer, ale iż nie jest się „wystarczająco polskim”.
Jego doświadczenie rezonuje z szerszym problemem, który widzę też w Holandii – iż osoby migranckie są często zmuszane do mówienia o swoim cierpieniu, o wojnie, o migracji. Nie mogą po prostu robić sztuki dla przyjemności, o miłości, czy o czymkolwiek, co je interesuje. Rynek i jego neokolonialna perspektywa zmusza je do zajmowania pozycji podmiotu z zewnątrz, mają być reprezentacją.

fot. Krystian Daszkowski
Ostatni warsztat poprowadzi alex blum – osoba artystyczna, z którą współpracuję w Amsterdamie. alex ma background choreograficzny i somatyczny, ale też skończył politykę na Uniwersytecie Humboldta. W Danii jest osobą aktywnie zaangażowaną w aktywizm propalestyński i różne formy aktywizmu queerowego. Będziemy zastanawiać się, jak wesprzeć osoby queer i migranckie, by przetrwały na polu sztuki. Zachowujemy balans: z jednej strony mamy praktyki cielesne, choreograficzne, somatyczne, a z drugiej – pracę z kontekstem, z narracją, ze świadomością polityczności ciała.
Na koniec, podczas eventu dla publiczności, chcemy stworzyć przestrzeń do spotkania – nie produkt, nie „festiwal”, tylko coś, co umożliwi różnym społecznościom zetknięcie się. To nie będzie pokaz „sztuki queerowych emigrantów”, który się konsumuje, tylko bardziej twórcza, wielokulturowa wymiana – gdzie można coś pokazać, ale też usłyszeć, dostać feedback, być rozpoznanym.
Szymon Adamczak (ur. 1991) – dramaturg, artysta sztuk performatywnych, queerowy pedagog, konsultant procesów artystycznych, absolwent DAS Theatre w Amsterdamie.