Cyrus w ogniu krytyki po występie u Trumpa. Niewiarygodne, do czego doszło na scenie

gazeta.pl 10 godzin temu
Zdjęcie: Billy Ray Cyrus w ogniu krytyki po występie na wiecu Trumpa. Niewiarygodne, do czego doszło na scenie; fot. eastnews.pl; screen youtube.com/PBS NewsHour


Billy Ray Cyrus był jedną z gwiazd podczas zaprzysiężenia Donalda Trumpa. Przez problemy techniczne występ okazał się totalną klapą. Wokalista nie wytrzymał i jeszcze na scenie puściły mu nerwy.
Donald Trump już oficjalnie stał się 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Podczas swojego zaprzysiężenia na prezydenta USA miał okazję wygłosić przemówienie, które dla naszej redakcji przeanalizował trener wystąpień publicznych Maurycy Seweryn. W trakcie wydarzenia nie zabrakło także elementów rozrywkowych. Na scenie pojawił się m.in. Billy Ray Cyrus, ale jego występ był wyjątkowo nieudany. Koncert został skrytykowany także przez zwolenników Trumpa, którzy twierdzą, iż wystąpienie wokalisty przyniosło wstyd prezydentowi.


REKLAMA


Zobacz wideo Poparcie dla Donalda Trumpa rośnie, ale przez cały czas nie jest kolorowo


Billy Ray Cyrus stracił cierpliwość podczas koncertu podczas inauguracji Trumpa. Chciał zejść ze sceny
Billy Ray Cyrus w latach 90. był jedną z największych gwiazd muzyki country, ale nie udało mu się utrzymać tego statusu. Wokalista skupił się na karierze telewizyjnej. Jego córką jest wokalistka Miley Cyrus, która już przerosła ojca popularnością. Ojciec i córka mieli okazję przez wiele lat występować razem w serialu "Hannah Montana", który przyniósł Miley ogromną sławę i otworzył jej furtkę do muzycznej kariery. W ostatnich latach w mediach dużo częściej można było usłyszeć o córce wokalisty niż o nim samym. W dniu zaprzysiężenia Trumpa Cyrus miał uświetnić wieczór, niestety już od początku występu pojawiły się problemy techniczne. Widzowie byli świadkami jego poirytowania sytuacją. Muzyk zastanawiał się na scenie, czy jego gitara w ogóle jest podłączona. Kiedy śpiewał, jego głos także pozostawiał wiele do życzenia. W pewnym momencie frustracja wokalisty sięgnęła zenitu.


Chcecie, żebym jeszcze śpiewał, czy po prostu chcecie, żebym zszedł ze sceny?


- zapytał, po czym sam sobie odpowiedział, iż "ma to gdzieś". Kiedy ostatecznie udało się pokonać techniczne problemy, Cyrus zwrócił się do prezydenta i zebranych z motywacyjnym przesłaniem. Podkreślił, nawiązując do słów nowego prezydenta, iż w obliczu przeciwności losu należy walczyć i się nie poddawać.


ZOBACZ TEŻ: Smaszcz wyjawiła, co stało się po rozstaniu z Kurzajewskim. Mocne słowa
Billy Ray Cyrus w ogniu krytyki po występie podczas zaprzysiężenia Trumpa. "Żenujące"
Występ Cyrusa spotkał się z ogromną krytyką obu politycznych frakcji. Początkowo wiele osób nie kryło zdziwienia, iż muzyk zdecydował się wziąć udział w samym koncercie. Jego występ oburzył także zwolenników Trumpa, którzy stwierdzili, iż to, co stało się na scenie, nie było godne tak ważnej uroczystości. "To jest po prostu żenujące", "Obserwowałem, jak przez pięć minut chcą go ściągnąć ze sceny... choćby zgasili światła" - czytamy w komentarzach.
Oddaj swój głos w drugiej edycji plebiscytu Jupitery Roku! Kto zostanie Gwiazdą Roku, a kto zgarnie statuetkę za Międzyplanetarny Hit Roku? O tym decydujesz Ty!
Idź do oryginalnego materiału