
W minioną niedzielę w Szubinie miałem przyjemność po niemal dwóch latach zasiąść przed sceną Cyrku Juremix i przekonać się, iż rodzina Turek-Dmitriev po 20-stu latach prowadzenia cyrku nie powiedziała ostatniego słowa...
Od ubiegłego roku Cyrk Juremix podróżuje po Polsce z nowym namiotem, który muszę przyznać na żywo bardzo przykuł moją uwagę - niecodzienne barwy, ale ładnie się komponują. Jest też nowa, nieco większa scena, nowe światła, efekty specjalne, które dodają całemu widowisku niepowtarzalny charakter.
Na scenie jeszcze przed widowiskiem, stoją stół i krzesło, na które wkracza dyrektor cyrku z ogromną księgą zatytułowaną na okładce "Cyrk Juremix". Po otwarciu księgi poznajemy krótką opowieść, po której rozpoczyna się w wokalno-tanecznym stylu jubileuszowe show Cyrku Juremix.
Największe wrażenie na mnie, ale i na publiczności zrobił górny numer Nelly. Ma 16 lat i talent, z którym śmiało mogłaby podbijać największe cyrki świata. Pierwsza część numeru jest bardziej liryczna, w białej sukience, do spokojniejszej muzyki, ale chwilę później Nelly dosłownie i w przenośni pokazuje pazury, zmieniając się w "bestię" kilka metrów nad sceną. Ta młoda artystka wykonuje wiele efektownych i niebezpiecznych elementów, a to wszystko bez zabezpieczenia. Oglądałem ją z zapartym tchem i momentami z niedowierzaniem. Nelly występuje też na stójkach, w nowym wydaniu, nowym kostiumie, z zgraną wraz z tancerkami choreografią i niecodziennym stylu.
Sonia w tym roku wciela się w Cruellę, która po zdjęciu biało-czerwonego futra w czarne cętki wzbija się w przestworza i na sześcianie wykonuje numer gimnastyczny. Od samego początku do końca występ jest zgrany z muzyką, został on bardzo dobrze przemyślany i oglądało się go z dużą przyjemnością.
Dominika skradnie serce nie tylko jako Harley Quinn i hula-hopami, ale też w numerze w sieciach. Hula-hop dobrze znam, ale za każdym razem podoba mi się tak samo, idealne wcielenie się w filmowo-komiksową bohaterkę, wiele dynamizmu i efektów wow, a do tego finał, czyli kręcenie hula-hopami w powietrzu, gdy cały namiot mieni się od lustrzanej kuli. Z kolei gimnastyka w sieciach to dla mnie przede wszystkim pozytywne zaskoczenie, kolejny występ idealnie przygotowany od kostiumu, przez muzykę po choreografię z tancerkami i grą świateł oraz ogniem. Dominika od lat zaskakuje i nie inaczej jest w tym roku.
W widowisku bawi Jura (w asyście Soni lub Renaty), ma także nowy, barwny i nieco szalony kostium, jak na klasycznego komika przystało i w każdym swoim wejściu potrafi rozbawić dzieci oraz dorosłych. Nie brakuje licznej interakcji z widownią, a to jest właśnie najlepsze co może być w czasie występów klauna.
W tegorocznym programie pojawiła się 5- osobowa grupa akrobatów z Tanzanii. Oprócz efektownych piramid, skoków przez obręcze, czy przechodzenia pod płonącym limbo panowie bawią się ogniem, tańczą i dodają mnóstwa energii. Mnie najbardziej ujęło ich ostatnie z 3 wejść, gdy grali na bębnach.
Sam finał do polskiej wersji piosenki "From now On" z filmu "Król Rozrywki" to coś naprawdę przepięknego, aż mnie w pewnym momencie ścisnęło w gardle. Do tego długie, zasłużone owacje publiczności.
Całość z 20 minutową przerwą trwa niespełna dwie godziny, nie ma chwili nudy, wręcz przeciwnie, a na dodatek jest to chyba najlepsze, albo przynajmniej jedno z najlepszych widowisk w 20-letniej historii Cyrku Juremix. Wszyscy starają się by poziom był jak najwyższy i to się ceni, a reakcje publiki mówią same za siebie.
Nie mogę pominąć tego, iż jak zawsze w tymże cyrku czułem się jak członek tej rodziny, bowiem atmosfera, ta płynąca serdeczność oraz uśmiech jest na każdym kroku. Taka właśnie powinna być wizyta w cyrku, iż aż nie chce się opuszczać towarzystwa.
