Cukier krzepi czyli o cukrowni w Szamotułach

kulturaupodstaw.pl 22 godzin temu
Zdjęcie: fot. ze zbiorów Muzeum Zamek Górków w Szamotułach


Traktowany początkowo jako środek leczniczy był rarytasem goszczącym jedynie na zamożnych stołach. W XVIII wieku niemiecki chemik Andreas Sigismund Marggraf dokonał odkrycia, iż najwięcej cukru znajduje się w buraku cukrowym.

Jednak dopiero jego uczeń Franz Karl Achard, dzięki poparciu króla Prus Fryderyka II, opracował metodę pozyskiwania tegoż cukru na skalę przemysłową i w 1801 roku uruchomił (pierwszą w Europie) cukrownię we wsi Konary na Dolnym Śląsku.

Jednak do rozpowszechnienia cukru w dużym stopniu przyczyniła się blokada zarządzona przez Napoleona w 1806 roku i wstrzymująca dowóz cukru trzcinowego (był to cios dla gospodarki brytyjskiej, która czerpała ogromne dochody z importu tego towaru). W efekcie na początku XIX wieku cukier zaczęto produkować z buraków cukrowych.

Biały i tęgi

Buraki cukrowe wysiewa się w kwietniu, a jesienią następuje ich zbiór. Transportowane do cukrowni najpierw trafiają do oczyszczenia i mycia. Po pokrojeniu na mniejsze kawałki (zwane krajanką) trafiają one do dyfuzora, gdzie przy zastosowaniu wody o temperaturze od 75 do 85 stopni ługuje się (czyli wypłukuje) cukier. Powstają wtedy wysłodki oraz sok surowy zawierający około 15 procent cukru. Sok surowy musi być poddany oczyszczaniu – filtracji i rafinacji. Kolejny etap to krystalizacja i wreszcie wirowanie, kiedy to otrzymuje się krystaliczny cukier spożywczy.

Cukrownia Gałowo, ze zbiorów Muzeum Zamek Górków

Idealny burak cukrowy, według encyklopedii rolnictwa z 1873 roku, powinien mieć kształt wysmukło – gruszkowaty, a po przekrojeniu być biały i tęgi.

W Polsce w 1791 roku ukazał się podręcznik „Krótka nauka względem robienia syropu i cukru i palenia wódki z Ćwikły Burgundzkiej” (czyli buraka pastewnego). Wśród polskich ziemian rosło zainteresowanie uprawą buraków cukrowych, która pozwalała na poważne zwiększenie dochodów, ale i sprzyjała rozwojowi gospodarstw i unowocześnianiu folwarków. W 1820 roku pierwszą polską plantacją buraczaną oraz cukrownią, uruchomioną w zaborze pruskim, były te, które założył hrabia Józef Mycielski w Gałowie koło Szamotuł.

Jak czytamy w Kronice Cukrowni Szamotuły:

„Był to niewielki warsztat zatrudniający kobiety i dzieci, a kampania buraczana trwała sto dni. Główny budynek o długości 37m i szerokości 14 m połączony był z dwoma dobudówkami. Najpierw buraki były myte, następnie krojone na tarce z pojemnikiem na miazgę. Woreczki z miazgą wkładano między dwie deski ryflowano i wstawiano do manualnej praski. Wyciśnięty sok zbierano do miedzianego zbiornika, a następnie nawapniano palonym wapnem, wytworzony osad zbierano z powierzchni, a dalej podgrzewano”.

Po uzyskaniu klarownego soku, zagęszczano go, filtrowano przez tkaninę i klarowano. Potem wlewano stopniowo do stożkowych form i pozostawiano w spokoju. Przygotowane głowy po wysuszeniu były gotowe do sprzedaży w cenie 20 talarów za 1 centnar (czyli około 50 kg).

W 1844 roku podatek od przerobionych buraków wzrósł sześciokrotnie, co wpłynęło na kondycję cukrowni. Ostatecznie zamknięto ją w 1853 roku i przerobiono na gorzelnię.

81 i pół doby

W 1892 roku w Szamotułach okoliczni właściciele i dzierżawcy ziemscy powołali spółkę Cukrownia Szamotulska/Zuckerfabrik Samter, w której większość udziałowców stanowili Niemcy. Jej celem była budowa placówki zajmującej się fabrykacją cukru. Na czele dziewięcioosobowej rady nadzorczej stanął Polak hrabia Teodor Twardowski z Kobylnik.

Zakupiono 50 mórg magdeburskich od majątku Zamek – Szamotuły przy drodze w kierunku do Gałowa. Projekt i wykonanie zlecono Halleskiej Fabryce Maszyn, zaś pracami kierował inżynier Ketler.

Dyrektor E. Kaden (w środku) i inżynier A. Błażewski (pierwszy z lewej), poł. lat 20. XX w., fot. ze zbiorów Muzeum Zamek Górków

Pierwszym dyrektorem cukrowni został jej największy udziałowiec Niemiec Max Nord, a w 1899 roku zastąpił go Ernst Kaden (zięć Norda).

Ten ostatni zarządzał cukrownią przez trzydzieści lat, a kiedy zmarł w 1937 roku Gazeta Szamotulska obok informacji o jego zgonie napisała, że

„dla swych pracowników był zawsze życzliwym i sprawiedliwym przełożonym”.

Fabrykę tworzył zwarty kompleks budynków z odrębnie zlokalizowaną suszarnią wysłodków. Dziedziniec cukrowni założono na planie czworoboku, a wejście główne usytuowano od strony ulicy Strzeleckiej (obecnie Wojska Polskiego).

fot. ze zbiorów Muzeum Zamek Górków

Zakład początkowo oświetlały lampy naftowe, natomiast w 1911 roku zakupiono maszynę parową z generatorem prądu stałego. Wtedy też doszło do pierwszej modernizacji zakładu – zbudowano nową jedenastonaczyniową dyfuzję systemu „Roberta”, co pozwoliło zwiększyć zdolności przerobowe.

Pierwsza kampania cukrownicza rozpoczęła się 2 października 1895 roku i trwała do 1 stycznia 1896 roku. Przerobiono wtedy 425 588 kwintali (1 q=100 kg) buraków uzyskując 60 083q cukru surowego. Przez 81 i pół doby krojono buraki. Buraki ważono na wadze Chronos – kontrolowanej przez urzędników, którzy naliczali wysokość podatku. I jak zapisano w Kronice Cukrowni:

„stosowano siarkowanie soków. Krystalizację cukru prowadzono w warnikach, do czasu wywiązania się kryształu, po czym spuszczano cukrzycę do mieszadeł, aż uzyskała temperaturę wirowania […] Wirowanie odbywało się na wirówkach pasowych”.

Wojna buraka z trzciną

Wybuch pierwszej wojny światowej ograniczył znacznie pracę szamotulskiej cukrowni, zaś w latach 1918/19 w ogóle nie prowadzono kampanii. Zainicjowano ją dopiero w styczniu 1920 roku – ze względu na niskie plony i trudności z dowozem węgla jej wynik nie był zadowalający.

W kolejnych latach stopniowo poprawiają się wyniki przerobu buraków, wzrasta też areał uprawianych buraków w regionie. Plantacje obejmowały: 5-7,5% ogólnej powierzchni ziem uprawnych w powiecie szamotulskim, w powiecie czarnkowskim 1-2% i w powiecie obornickim 2-3%. Najwięcej, bo aż 1 214 000 q buraków, przerobiono w kampanii 1930/31.

Gazeta Szamotulska w styczniu 1931 roku donosiła o zakończeniu kampanii w cukrowni i o zwolnieniu niemalże trzystu pracowników sezonowych, ponadto rozpisywała się o:

fot. ze zbiorów Muzeum Zamek Górków

„wojnie cukru buraczanego z cukrem trzcinowym i jej skutkach dla uprawy buraka cukrowego w Polsce” – co było zwiastunem nadchodzących trudności.

W 1930 roku dyrektora Kadena zastąpił inżynier Czesław Nowakowski, na swoim stanowisku wicedyrektora przez cały czas pozostał inżynier Antoni Błażewski (jego syn również Antoni w czasie II wojny służył w 305 Dywizjonie Bombowym w Wielkiej Brytanii).

Modernizacja

Zanim na dobre w Polsce rozszalał się kryzys, udało się w latach 1926-28 dokonać modernizacji zakładu. Przebudowę zlecono firmie z Gdańska „Fabryce Maszyn Werft i Brunner”, a pracami kierował i je nadzorował inżynier Antoni Błażewski.

Postawiono dodatkowy kocioł suchej defekacji, pojedyncze saturatory soku, podgrzewacze soku i błotniarki typu Abrahama i Krooga, na warnikach zastosowano nowe mieszadła, a stare wirówki zastąpiono nowymi elektrycznymi; wybudowano nową kotłownię wysokiego ciśnienia i „elfę” wagonową do ulepszenia wyładunku buraków oraz dwa spławy buraczane, zamontowano nowe pompy wirowe, gazowe i powietrzne.

fot. ze zbiorów Muzeum Zamek Górków

W późniejszych latach zainstalowano sygnalizację świetlną obejmującą wagę buraczaną, wodę na dyfuzję, mierniki, pompy sokowe – zaprojektował ją K. Dąbrowski.

Dzięki tym zmianom technicznym i technologicznym, szamotulska cukrownia stała się zakładem nowoczesnym, mogącym konkurować z innym placówkami czy to w Polsce czy Europie.

Kryzys, wojna, terror…

Czas kryzysu przyniósł znaczące pogorszenie warunków pracy – część osób straciła zatrudnienie, innym zmieniono je ze stałego na sezonowe. W cukrowni zatrudnieni byli m.in. inżynier Zygmunt Kowalewski jako główny mechanik, (zastąpił Niemca Brathuhna), Józef Poniatowski główny elektryk, zmianowi Józef Mazurkiewicz, Ludwik Łomiński, Teodor Bańczyk.

Wraz z wybuchem II wojny światowej rozpoczął się trudny czas okupacji. Nowym dyrektorem zakładu został przybyły z Wolnego Miasta Gdańska Niemiec Fritz Wolschlger (przed wojną zatrudniony tu jako chemik), jego zastępcą członek gestapo Schulzendorf – w wyniku jego donosu aresztowano Jakuba i Franciszka Rakowskich, którzy zginęli w obozie.

fot. ze zbiorów Muzeum Zamek Górków

Jednak najwięcej Polacy wycierpieli od Teodora Müllera, który od 1925 roku pracował jako księgowy w cukrowni. Ten gestapowiec zapamiętany został ze swego okrucieństwa – w 1942 roku został oddelegowany do obozu koncentracyjnego na Majdanku.

Kampania cukrownicza 1939 roku rozpoczęła się dopiero w listopadzie. Polacy zmuszeni zostali do dziesięciogodzinnej pracy, a w niedziele mieli obowiązek uczestniczyć w pracach rolnych. Kiedy w 1943 roku doszło do pożarów dachu nad kotłownią i magazynu płatków kartoflanych, Niemcy oskarżyli Szamotulan o sabotaż i dotkliwie ich pobili.

Wielu dawnych pracowników wysiedlono, część trafiła do więzień i obozów, część brała udział w walkach frontowych, inni zginęli. Mimo terroru w cukrowni działał (od 1941 roku) Komitet Pomocy dla rodzin wywiezionych lub rozstrzelanych.

W styczniu 1945 roku wycofujący się z Szamotuł Niemcy podpalili sprzęt w cukrowni. Pożar ugasili pracownicy W. Grześkowiak, J. Lorek, A. Bekasiak, A. Genzler, S. Jandy i J. Nowakowski.

Przyszedł czas na powojenną działalność o czym niedługo w kolejnej części…

Idź do oryginalnego materiału