Stęsknieni za serialami akcji i kryminałami od Prime Video? Serwis Amazona od dziś ma dla was kolejną propozycję z tego gatunku. Sprawdźcie, czy warto oglądać „Crossa”.
Z biegiem lat oferta Prime Video zaczęła wykształcać swój serialowy katalog w konkretne strony. Ogromny sukces „Fallouta” sprawił, iż postawiono na wysokobudżetowe adaptacje gier wideo – w przygotowaniu są w tej chwili „Tomb Raider„, „God of War” czy zapowiedziany w zeszłym tygodniu „Mass Effect„. Tymczasem od paru ładnych lat utrzymuje się trend akcyjniaków spod znaku uwielbianego przez Amerykanów „Dad TV” (patrz: „Reacher„, „Jack Ryan” czy powstały u zarania dziejów platformy „Bosch„). Debiutujący dziś w streamingu „Cross” to bez wątpienia reprezentant tej grupy.
Cross – o czym jest serial kryminalny Prime Video?
Liczący osiem odcinków (widziałem przedpremierowo siedem z nich) thriller kryminalny – wzorem wymienionych poprzedników – wziął się z literatury, a ściślej mówiąc bestsellerowego i liczącego ponad 30 książek cyklu Jamesa Pattersona. Raz jeszcze mamy do czynienia z solowym bohaterem rozwiązującym problemy pięściami i sprytem, którego stawia się na tle osobistej tragedii, jak i zagadki odkrywającej osnutą wokół tej tragedii tajemnicę. Czy „Cross” ma jednak w sobie coś, co wyróżnia go na tle konkurencji?
Twórcy na czele z showrunnerem Benem Watkinsem („Tożsamość szpiega”) wzięli sobie za cel połączenie thrillera akcji z kinem zaangażowanym społecznie. Serial nie mierzy się z żadną z powieści z cyklu. Zamiast tego stanowi kompletnie oryginalną opowieść z bohaterami (oprócz kilku najważniejszych), których nie sposób znaleźć w pierwowzorze. Opowieść rozgrywana we współczesnym Waszyngtonie jest mocno osadzona w środowisku afroamerykańskim – to z niej wywodzi się zresztą sam Alex Cross (Aldis Hodge, „Miasto na wzgórzu”) i to w niej rozgrywają się zdarzenia, które uruchamiają fabułę.
W stolicy Stanów Zjednoczonych znalezione zostaje ciało Emira Goodspeeda (Donovan Brown, „Open Heart”), czarnoskórego aktywisty na rzecz ruchu praw obywatelskich. Część dowodów wskazuje na samobójstwo, podczas gdy pozostała sugeruje morderstwo. Zanim Cross – powszechnie szanowany detektyw i psycholog – rozwikła sprawę, zdąży ona wywołać ogromne poruszenie w mieście. Pojawią się głosy o zamiataniu spraw pod dywan, brutalności policji, nadużywaniu władzy czy wreszcie rozgłosie, jaki otrzymuje sprawa Goodspeeda w mediach w porównaniu z Shannon Witmer (Eloise Mumford, „Podbój kosmosu”) zaginioną białą blondynką z dobrego domu.
Cross to serial dla fanów Boscha, Reachera i Jacka Ryana
Podczas gdy na ustach wzburzonych obywateli zagościły hasła pokrewne Black Lives Matter, przez życie osobiste Crossa przechodzi huragan o równej sile zniszczenia, co otwierający serial wątek rasistowski. Nie dość iż nie poradził on sobie z tajemniczym morderstwem swej żony, to teraz trauma wraca do niego z podwójnym uderzeniem, które zagraża życiu jego dzieci. Na przestrzeni ośmiu odcinków będziemy oglądać, jak protagonista próbuje manewrować między tymi dwoma nachodzącymi na siebie światami – zawodowym i prywatnym.
Z czasem nasunie się też pytanie – który z nich będzie dla niego bardziej niebezpieczny? Okazuje się bowiem, iż fala morderstw i zaginięć stawia Crossa na tropie tyleż inteligentnego, co demonicznego seryjnego mordercy o pseudonimie Fanboy (w tej roli Ryan Eggold, o którego kreacji dobrodusznego doktora w „Szpitalu New Amsterdam” możecie już zapomnieć). Z kolei wątek prywatny zawiera tajemnice, które przyjdzie nam zgłębić nieco później (w 7. odcinku bohater dopiero wpada na ślad zagrożenia, które od początku czai się w tle).
Pomimo bycia samotnikiem „cierpiącym na kompleks bohatera”, nasz protagonista nie będzie pozbawiony w śledztwie sojuszników. Choć spora część pogoni za Fanboyem sprowadza się do tego, iż Cross jest zawsze o kilka ruchów przed innymi, bohater ma do dyspozycji swój policyjny oddział. Serial staje się tym samym proceduralem, w którym śledzimy charyzmatyczny duet Crossa i jego najlepszego przyjaciela, Sampsona (Isaiah Mustafa, „Shadowhunters”), a także ich niesnaski z zespołem, który częściej niż rzadziej ma osobne zdanie w kwestii metod czy choćby rezultatów śledztwa.
Przy tym wszystkim „Cross” pozwala nam spędzić naprawdę dużo czasu z „tą drugą stroną” – niepokojąco wpływowym w Waszyngtonie Fanboyem, który ma dość nietypową obsesję na punkcie sztuki. Kiedy wątki protagonisty i antagonisty kilkukrotnie przecinają się w fabule, dochodzi między nimi do intrygującego pojedynku psychologicznego, który zostawi spore blizny po obu stronach. W końcu zarówno jeden, jak i drugi ma niemały talent do grzebania swym ofiarom w umysłach. To, jak wykorzystują swoje zdolności, pozostaje jednym z ciekawszych elementów serialu.
Cross – czy warto oglądać serial akcji od Prime Video?
Powiedzieć, iż „Cross” ma coś w sobie z przenikliwego thrillera psychologicznego, byłoby sporym nadużyciem. To w końcu nie taki serial – tutaj manipulacyjne gierki są po prostu pochodną fabuły, która skupia się wokół zabawy w kotka i myszkę między „tym złym” i „tym dobrym”. Choć to rasowy policyjny akcyjniak, tytułowy bohater bynajmniej nie jest też detektywem wzorowym, który zasługuje na pomniki wśród swej społeczności. To gość, który ma nieco za uszami, a pewna niewygodna afera z jego udziałem wyjdzie na jaw w najmniej korzystnym momencie.
Dużym plusem przy generycznej fabule, w której tu i ówdzie są głupotki i logiczne dziury, jest Hodge. Aktor, który z jakiegoś powodu nie został jeszcze gwiazdorem kinowego mainstreamu, ma w sobie wystarczająco dużo charyzmy i luzu, by choćby w najgorszych scenariuszowych momentach zrobić z Crossa bohatera, którego chce się oglądać. Na drugim biegunie jest równie świetny Eggold w roli złoczyńcy, który w kreatywny sposób łączy w sobie Moriarty’ego, lalkę Kena i Patricka Batemana z „American Psycho”. Ta rola może zapaść wam w pamięć.
Tego samego nie można niestety powiedzieć o bohaterach drugoplanowych, których nijakość ginie w natłoku akcji. Przy wciągającym śledztwie i terrorze Fanboya wątki prywatne – oprócz skomplikowanego życia rodzinnego mamy też dość nierówny wątek romantyczny Crossa z Elle (Samantha Walkes, „Detektyw Murdoch”) – pozostawiają sporo do życzenia. Z tego względu możecie (tak jak i ja) złapać się na tym, iż serial po prostu się wam dłuży. choćby jeżeli tempo przybiera na sile wtedy kiedy trzeba, czasem nie sposób jest nie zerknąć na telefon.
Koniec końców „Cross” to jednak przyjemny seans, który możecie spokojnie wrzucić między weekendowe obowiązki. Pomimo tego, iż wspomniany na początku wątek społeczny ostatecznie zanika na skutek pojedynku bohaterów najważniejszych dla fabuły, projekt wynagradza naszą cierpliwość, oferując znany format, ale ograny w rzetelny i atrakcyjny popkulturowo sposób. Jest też w tym wszystkim potencjał serialu, który może trwać przez lata (2. sezon „Crossa” jest już nie tylko zamówiony, ale i nakręcony), więc jeżeli dobrze bawiliście się z Jackiem Ryanem, Boschem czy Reacherem, Cross powinien przywitać was z otwartymi ramionami.