Courtesy – intimate yell

nowamuzyka.pl 2 godzin temu

Erudycyjny popis o świeżej energii.

Ukrywająca się pod pseudonimem Courtesy duńska producentka Najaaraq Vestbirk urodziła się w 1987 roku – należy już więc do twórczyń muzyki klubowej w średnim wieku. Dobijając powoli do czterdziestki może jednak z dumą stwierdzić, iż nie zmarnowała danego jej czasu. Będąc od wczesnej młodości zapaloną diggerką, gwałtownie zdobyła wielką wiedzę muzyczną, którą spożytkowała występując jako didżejka. Jej huraganowe sety zaskakiwały pomysłowymi zestawieniami, porywając tłumy na takich festiwalach, jak Sónar czy Primavera i w takich klubach, jak Berghain czy Fabric.

Jako dyrektorka artystyczna wytwórni Kulør z Kopenhagi, Courtesy objawiła wyjątkowe upodobanie do szybkiego trance’u, wypełniając jej katalog hitami Schackego czy Kaspera Marotta, które zdominowały klubowy światek pod koniec minionej dekady. Sama zadebiutowała jako producentka dopiero w 2022 roku EP-ką zatytułowaną „Night Journeys”, zawierającą zgodnie z tytułem nastrojowy ambient. Sporym zaskoczeniem był też pierwszy album artystki – „fra eufori”, który przyniósł syntezatorowe wersje popowych i klubowych hitów z lat 90. adekwatnym debiutem Courtesy jest więc wydany właśnie krążek „intimate yell”.

I tu mamy zaskoczenie: już otwierający zestaw „I’m Happy I’m Not Susan Sontag” to energetyczny garage house o szurającym rytmie, zdubowanym basie i trance’owych arpeggiach. Wątek ten kontynuuje „My Dazed Friend”, z tym, iż tutaj w roli głównej jest zmysłowy śpiew Klō, przypominający legendarne wokalizy Donny Summer. Segment z nowojorską wersją house’u wieńczy „Let There Be LOVE!”, nurzając wokalne efekty w studyjnych pogłosach, podszytych bajkowym tłem syntezatorowym. Pomiędzy tymi tanecznymi nagraniami nie zabrakło miejsca na ambientową miniaturę – w adekwatnie zatytułowanym „An Interlude”.

„Crush (Deconstructed)” wprowadza na płytę połamaną rytmikę, lokując się w formule londyńskiego 2stepu, którego ozdobą jest eteryczny śpiew Klō i subtelna partia fortepianu w wykonaniu Lucii Odoom. „Gretel Girl” z udziałem Sophie Joe to najlepsze nagranie w zestawie – euforyczny deep house, łączący rozmarzony wokal z dyskretną elektroniką i twardym pulsem. Dawno zapomniany bleep, rodem z Sheffield, rozbrzmiewa w „Does Every Track Have To Be A Journey”, przywołując echa nagrań Forgemasters i Sweet Exorcist. Jest tu też miejsce na ambient – we „Wrote This For Somebody” i finałowym „Ways Of Raving”.

Nowa płyta Courtesy przynosi kolejny zwrot w jej twórczości – tym razem w stronę amerykańskiej i brytyjskiej wersji house’u. I trzeba przyznać, iż duńska producentka wypada w tej wersji bardzo wiarygodnie. „intimate yell” to jednak nie tylko erudycyjny popis o świeżej energii w warstwie muzycznej. Courtesy od dawna flirtuje ze światem sztuki i mody. Tak dzieje się i tutaj: wydaniu płyty towarzyszy piętnastominutowe wideo pod takim samym tytułem, jak płyta. Kolaż filmów, zdjęć i wywiadów odwołuje się do teorii i dzieł wielu współczesnych artystów z Umberto Eco na czele. Dla nas najważniejsza jest jednak muzyka – i trzeba przyznać, iż tym razem Courtesy nie zawiodła.

Against Interpretation 2024

www.againstinterpretation707.bandcamp.com

www.facebook.com/CourtesyDK

Idź do oryginalnego materiału