— Coś ci się nie podoba? Nie trzymam cię, drzwi są otwarte! Męski sposób myślenia, który niszczy relacje

przytulnosc.pl 2 miesięcy temu

„Moja przyjaciółka powiedziała mi, iż jej partner stwierdził: jeżeli ci się nie podoba, znajdź innego mężczyznę. W ciągu roku znalazła i wyszła za mąż. Partner był w szoku, próbował ją odzyskać, ale na nic.” — z komentarzy na blogach.

Ogólnie rzecz biorąc, lubię Lwowskiego, ma wiele cennych rad, ale jest jedna, którą albo źle zrozumiano, albo okropnie uproszczono. To rada „Jeśli ci się nie podoba — odejdź”. Ludzie mają tendencję do szukania prostych rozwiązań, magicznych tabletek na wszystko. I wydaje mi się, iż luźne traktowanie tej zasady to właśnie ta magiczna tabletka, która w najlepszym razie nie działa, a w najgorszym może przynieść wiele szkód. I oto dlaczego.

„Jeśli ci się nie podoba — odejdź” jako ochrona przed przymusową bezsilnością
Zazwyczaj, gdy ktoś znajduje się w nieprzyjemnej sytuacji i nie odchodzi, ludzie wydają surowy werdykt: oznacza to, iż wszystko mu się podoba! Oznacza to, iż są ukryte korzyści. Tak się dzieje, dopóki sami nie znajdziesz się w roli „nieodchodzącego”. Przy czym „nie odchodzi” nie zawsze dotyczy relacji. Może to dotyczyć wszystkiego — przeprowadzki, zmiany pracy, zdobycia nowego zawodu, a choćby zwykłej zmiany wystroju wnętrza…

Rzecz w tym, iż wszyscy jesteśmy wychowywani z określonym zestawem reakcji, wśród których może po prostu nie być pojęcia ucieczki jako ratunku. Na przykład niektóre dziewczynki słyszą: „Małżeństwo to jedna rzecz na całe życie, jeżeli co, nie przyjmę cię…” i to przesłanie trwale osiada w ich głowie. Zmieniały pracę sto razy, przeprowadzały się, radzą sobie z zasadami życiowymi. Ale małżeństwo na całe życie jest dla nich wartością, choćby jeżeli partner stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia.

Są rodziny, w których obowiązuje zasada „gdzie się urodziłeś, tam jesteś potrzebny”. I od dzieciństwa wpaja się człowiekowi, iż nie wolno wyjeżdżać, iż jeżeli wyjedziesz, czekają cię wszelkie nieszczęścia, ubóstwo, prostytucja. Choć w nowym miejscu mógłby być bardzo udany. Są rodziny, gdzie uważa się, iż całe życie trzeba przepracować w jednej firmie. Choć teraz takich firm prawie nie ma… I dla takich ludzi, którzy mają ślepe plamy w jakiejś dziedzinie życia i nie rozumieją, iż można stamtąd odejść, istnieje ta zasada.

W tej kwestii wszystko jest jasne. jeżeli od samego początku nie podobał ci się chłopak, spóźniał się, był skąpy, rzucał płaskie żarty — odejdź, nie zwlekaj. Będzie tylko gorzej. Życie z mężem – alkoholikiem, bokserem kuchennym stało się nie do zniesienia? Odejdź, nie czekaj na moment, kiedy będziesz musiała bronić się sama. Nie możesz już wytrzymać dwóch prac? Rozumiesz, iż niedługo zatrzymasz się na zawsze? Odpoczywaj, póki jeszcze możesz. I tak dalej. Tu wszystko jest jasne. To po prostu wezwanie, aby słuchać swoich własnych uczuć, by nie ugotować się jak żaba w wrzątku. Ale niestety, często ten zasadę stosuje się w zupełnie innych sytuacjach.

Zasada otwartych drzwi
Na męskich portalach można znaleźć zasadę, która bardzo przypomina „jeśli ci się nie podoba — odejdź”. To „zasada otwartych drzwi”. Formułuje się ją tak: „Trzymaj drzwi dla kobiety zawsze otwarte na wyjście. Nie zatrzymuj jej, jeżeli wyraża choćby najmniejsze wątpliwości co do tego, iż jej miejsce jest obok ciebie”.

Szczerze mówiąc, nie bardzo wyobrażam sobie, jak to wdrożyć w życie. Ale ogólnie się domyślam. Myślę, iż chodzi tu o manipulacje. Wiecie, jak znany prowadzący kapryśnie wydmuchiwał usta i wypowiadał swoją koroną frazę „Po trzecim nietrafionym strzale odejdę do przeciwników”? Tak, ludzie czasami bywają manipulatorami. Czasami potrafią w najmniejszych powodach wpadać w histerię i „odejdą-odejdą”. Można i należy to powstrzymywać. Mówiąc, iż drzwi są otwarte. Choć szczerze mówiąc, nie miałabym do czynienia z takimi ludźmi. Ale ogólnie, jeżeli już zdarzyło się pracować lub obcować z takim człowiekiem, warto przypomnieć, iż nikt nie trzyma ich na siłę.

Zresztą, rada, aby nie zatrzymywać odchodzącej kobiety siłą, jest podwójnie słuszna. To także wezwanie do szanowania cudzych decyzji i granic. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, iż niektórzy mężczyźni nie rozumieją tej rady tak: „Nie zamierzam się zmieniać, a jeżeli coś ci się nie podoba — to twój problem!”.

Nie podoba się – rozwód!
Ostatnio przy każdej uwadze, która nie spodobała się mojemu mężowi, mówi: „Nie podoba się — rozwód!” — z komentarzy

A to już brak szacunku dla cudzych granic i brak umiejętności kompromisu, a także egoizm. Bo jasne jest, iż nikt nie będzie się rozwodził z powodu brudnych naczyń, zapomnianego zobowiązania, nietrafionego prezentu, grubego słowa, jeżeli jest to jednorazowe.

Ta fraza to jedynie sposób, aby zamknąć komuś usta i na pewien czas nie słyszeć jego pretensji. Tylko, iż na końcu niezadowolenie narasta i wybucha. A potem zastanawiamy się, dlaczego odeszła, wszystko przecież było w porządku.

Ale jeszcze gorzej jest, gdy mężczyzna próbuje traktować swoją przestrzeń (jeśli mieszkają u niego) jako narzędzie do tresowania kobiety. Mówiąc, iż coś ci się nie podoba? Walizka, dworzec, mama! W takim przypadku nie da się zbudować relacji, mamy do czynienia z zimną wojną, z nienawiścią, którą kobieta maskuje, dopóki nie zdobędzie własnych zasobów. A wtedy słyszymy „opuściła mnie w najtrudniejszym momencie”.

Tak, nie można nikogo przerobić w relacjach. Mało prawdopodobne jest, by mężczyzna wyrosnął, kobieta stała się młodą Moniką Bellucci, a oboje nagle stali się przeciwieństwem siebie. Ale można i trzeba iść sobie na rękę w drobnych sprawach, na tym opierają się wszystkie trwałe małżeństwa. Tak, nikt nie musi się zmieniać. Ale nikt też nie musi żyć z kimś, kto ma gdzieś twoje uczucia, wygodę i komfort…

Jak myślicie, dlaczego zasada „jeśli ci się nie podoba — odejdź”, przekształcona w „nie ustąpię choćby w najmniejszej rzeczy” stała się tak popularna?

Idź do oryginalnego materiału