Córka nie moja?
Co ty wygadujesz, Halina?! Robert cisnął papier na stół, pięścią uderzając w blat. Jaka znów ekspertyza? Oszalałaś?
Nie krzycz na mnie! Haśka zerwała się z kanapy, oczy jej płonęły. Mam prawo poznać prawdę! Kaśka z każdym dniem mniej jest do ciebie podobna, sam to świetnie widzisz!
Ona jest moją córką! wrzasnął. Naszą córką! A jeżeli znów wspomnisz o tej cholernej ekspertyzie, to ja…
Co ty? rzuciła wyzywająco, ręce w boki. Co mi zrobisz? Wyrzucisz? No to dawaj, wyrzucaj! Tylko najpierw sprawdzimy, czyja córka tu mieszka!
Robert! zwalił się na krzesło, dłonią przecierając twarz. Takiej awantury nigdy nie było. choćby w najgorsze czasy nie krzyczeli na siebie.
Halina, co się z tobą dzieje? spytał zmęczony. Skąd te niedorzeczne myśli? Kaśka urodziła się w szpitalu, sam ją odbierałem. Nie pamiętasz?
Pamiętam syknęła przez zęby. Ale wątpliwości nie mijają.
Podeszła do kredensu, wyjęła album. Rozłożyła zdjęcia przed mężem.
Patrz stuknęła palcem. Oto rok jasne loki, niebieskie oczy. Trzy lata bez zmian. A teraz, piętnaście lat. Czarne proste włosy, brązowe oczy. Wytłumacz mi to.
Dzieci rosną, zmieniają się próbował oponować. Ma okres dojrzewania, hormony…
Hormony nie zmieniają koloru oczu! przerwała. I loków w proste nie zamieniają! A ten wzrost? Piętnaście lat, a już głowę wyższa ode mnie! Skąd, skoro oboje średniego wzrostu?
Milczał, wpatrzony w fotografie. Rzeczywiście drobna, jasnowłosa dziewczynka stała się wysoką, ciemnowłosą nastolatką o południowych rysach.
Może po babci? zasugiwał niepewnie. Genetyka potrafi zaskoczyć.
Po której? oburzyła się. Moi rodzice jasnowłosi, twoi też. Skąd te wschodnie rysy?
Do pokoju weszła Kasia. Smukła, z długimi ciemnymi włosami i wielkimi brązowymi oczami. Piękna, ale rzeczywiście żadnego podobieństwa.
Czemu krzyczycie? spytała, patrząc to na ojca, to na matkę. Sąsiadka pukała w ścianę.
Nic, córeczko Robert odpowiedział pospiesznie. Mama tylko zdenerwowana.
Z jakiego powodu? Kaśka usiadła na kanapie, podciągając nogi. Znowu praca?
Halina wpatrywała się w córkę. Spokojna, rozważna, inna niż ona. I zewnętrznie obca.
Kaśka, powiedz szczerze spytała nagle. Nie zastanawiało cię, czemu nie jesteś do nas podobna?
Halina! oburzył się Robert.
Co Halina? odwróciła się do niego. Niech odpowie. To i ją dotyczy.
Kaśka wzruszyła ramionami.
Nie wiem. Nie myślałam o tym. Czy to ważne? Przecież wyście mnie wychowali.
Naturalnie, córeczko Robert objął dziewczynkę. Nie słuchaj mamy, miał ciężki dzień.
Halina z irytacją patrzyła na tę scenę. Oni rozumieli się bez słów. Ona czuła się w swym domu jak intruz.
Idź odrabiać lekcje powiedziała do Kaśki. My z tatą musimy porozmawiać.
Kaśka skinęła głową, wyszła. Robert śledził ją wzrokiem, potem odwrócił się do żony.
Po co ją raniłaś? spytał cicho. Ona niczemu nie winna.
A kto winien? Haśka usiadła naprzeciw. Robercie, chcę prawdy. jeżeli Kaśka jest naszą córką, ekspertyza to potwierdzi. A jeżeli nie…
A jeżeli nie, to co? przerwał. Wyrzucisz ją? Przestaniesz kochać?
Zamilkła. Sama nie wiedziała, co zrobi, jeżeli jej przypuszczenia się potwierdzą.
Kocham ją przyznała. Ale potrzebuję prawdy.
Robert wstał, podszedł do okna. Za szybą dzieci grały w piłkę, mamy spacerowały z wózkami. Zwyczajne życie bez miejsca na takie podejrzenia.
Halina, a jeżeli prawda okaże się inna, niż myślisz? spytał nie odwracając się. Co wtedy?
Nie wiem odpowiedziała szczerze. Ale w niepewności żyć dłużej nie potrafię.
*Wieczorem*
Robert długo nie mógł zasnąć. Rano byli zwykłą rodziną, a teraz…
Obok Halina wierciła się. Też nie spała.
Robert szepnęła. Śpisz?
Nie.
Powiedz szczerze. Nigdy ci nie przyszło do głowy?
Zawahał się, westchnął.
Przychodziło. Odrzucałem to. Kaśka dla mnie zawsze będzie córką, cokolwiek wyjdzie.
Roz
Corka nie moja
„Co ty wygadujesz, Agato?!” Jakub rzucił na stół papier i uderzył pięścią w blat. Jaka ekspertyza? Zupełnie ci odbiło?
„Nie krzycz na mnie!” Agata zerwała się z kanapy, oczy jej płonęły. Mam prawo poznać prawdę! Zosia z każdym dniem mniej do ciebie podobna, doskonale to widzisz!
„Ona jest moją córką!” warknął Jakub. Naszą córką! Jeszcze raz wspomnisz tę cholerną ekspertyzę, to…”
„Co zrobisz?” wyzywająco zapytała Agata, ręce wspierając na biodrach. Wyrzucisz mnie? No to śmiało! Tylko najpierw sprawdzimy, czyje dziecko wychowujemy!
Jakub ciężko opadł na krzesło, przesuwając dłońmi po twarzy. Nigdy nie kłócili się tak gwałtownie, choćby w najtrudniejszych czasach.
„Agata, co się z tobą dzieje?” spytał zmęczony. Skąd te myśli? Zosia urodziła się w szpitalu, sam ją odbierałem. Zapomniałaś?”
„Pamiętam” syknęła żona. Ale wątpliwości nie znikają.
Podeszła do witryny, wyjęła album. Rozłożyła zdjęcia przed mężem:
„Patrz: Zosia jako roczne dziecko jasne loki, niebieskie oczy. Trzy latka to samo. A teraz, piętnaście lat ciemne proste włosy, piwne oczy. Jak to możliwe?”
„Dzieci się zmieniają” próbował oponować Jakub. Dojrzewanie, hormony…”
„Hormony nie zmieniają koloru oczu!” przerwała. I nie prostują włosów! A jej wzrost? Piętnaście lat, a wyższa ode mnie! Skąd to, skoro oboje jesteśmy średniego wzrostu?”
Jakub milczał, wpatrzony w fotografie. Rzeczywiście, zmiana uderzała: z jasnowłosej dziewczynki wyrosła smukła brunetka o południowej urodzie.
„Może po babci” rzucił niepewnie. Genetyka bywa zdradliwa.
„Po której babci?” oburzyła się Agata. Moi rodzice są jasnowłosi, twoi też. Skąd te rysy?”
Do pokoju weszła Zosia wysoka, z długimi ciemnymi włosami i głębokimi piwnymi oczami.
„Po co krzyczycie? Sąsiedzi się skarżą.”
„Nic, córeczko” Jakub odpowiedział śpiesznie. Mama jest zdenerwowana.”
„Przez co?” Zosia usiadła na sofie, podciągając nogi. Znowu praca?”
Agata wpiła wzrok w córkę. Tak inna spokojna, zrównoważona, obca fizycznie.
„Zosiu, powiedz szczerze” spytała nagle. Nigdy nie dziwiłaś się, iż nie podobasz się do nas?”
„Agato!” oburzył się Jakub.
„Niech odpowie” odcięła się. To ją dotyczy.
Zosia wzruszyła ramionami:
„Nie myślałam o tym. To ważne? Wy jesteście moimi rodzicami.”
„Oczywiście, córeczko” Jakub objął ją. Nie słuchaj mamy, miała ciężki dzień.”
Agata z goryczą patrzyła, jak rozumieją się bez słów. Ona czuła się obco we własnym domu.
„Idź lekcje odrabiaj” powiedziała Zosii. Muszę z tatą rozmówić się.
Po wyjściu córki Jakub odwrócił się:
„Po co ją ranić? Ona niczemu nie winna.”
„A kto winien?” Agata usiadła naprzeciw. Chcę znać prawdę. jeżeli Zosia jest nasza, ekspertyza to potwierdzi. A jeżeli nie…”
„Co wtedy? Wyrzucisz ją? Przestaniesz kochać?”
Agata zamilkła. Sama nie wiedziała, co zrobić, gdyby podejrzenia się potwierdziły.
„Kocham ją” przyznała. Ale prawdy potrzebuję.”
Jakub podszedł do okna. Za szybą zwykłe życie dzieci i matek z wózkami.
„Agata, a gdyby prawda zraniła ciebie bardziej niż niepewność?” spytał. Co wtedy?”
„Nie wiem” odrzekła szczerze. Ale żyć w niewiedzy już nie potrafię.”
Tej nocy Jakub długo nie zasnął. Rozmyślał, jak jednego dnia runęła ich rzeczywistość. Rano byli zwykłą rodziną, teraz…
Obok wierciła się Agata.
„Jakub? Śpisz?”
„Nie.”
„Powiedz: nigdy nie miałeś wątpliwości?”
Zawahał się.
„Miałem. Odpędzałem je. Zosia jest moja córką, bez względu na wyniki.”
„Rozumiem. Ale ja nie wytrzymam.”
Następnego ranka przy śniadaniu Zosia wyczuła napięcie.
„Mamo, tato, co się stało?”
„Nic ważnego” Jakub odparł. Dorosłe sprawy.”
„Może pomogę?”
Ag?”ta spojrzała na córkę. Dobre, troskliwe dziecko.
„Nie, słoneczko. Sami damy radę.”
Zosia pocałowała ich i wybiegła.
„Widzisz, jaka dobra?” Jakub spojrzał na żonę. Po co to wszystko burzyć?”
„Nie burzyć. Chcę wiedzieć.”
Po pracy Agata odwiedziła ośrodek diagnostyczny. Konsultantka wyjaśniła procedurę.
„Próbki od wszystkich trzech osób. Wynik za tydzień.”
W domu położyła skierowanie na stół.
„Mamy termin na jutro. Jedziemy razem.”
Jakub wziął dokument.
„Agata.
Bogna przytuliła się do Zenona i Oli, w ich domu znów było ciepło, a niepewność zastąpiła pewność, iż miłość to jedyne pokrewieństwo, które ma znaczenie, i iż ich rodzina, choć nie połączona krwią, jest najprawdziwszą rodziną, jaka mogła się im przytrafić, a oni razem, z nieznaną przeszłością za plecami, krok po kroku budowali teraz wspólną przyszłość na fundamencie świadomie wybranej miłości, która była silniejsza niż wszelkie biologiczne fakty, tą miłością niepodważalną i niezachwianą.