Dworzec kolejowy Warszawa Wschodnia to jeden z symboli prawobrzeżnej Warszawy, wręcz praskie okno na świat.
Można stąd odjechać zarówno do niemal wszystkich podwarszawskich miejscowości – od Siedlec po Żyrardów i od Modlina po Radom, jak i do wszystkich większych miast Polski i wielu wielkich miast Europy – Berlina, Paryża, Wiednia, Pragi, Budapesztu. Gdy zaś po latach, w których autobusy międzymiastowe gniotły się pomiędzy straganami przy stacji Warszawa Stadion przeniesiono je na ulicę Lubelską przy Warszawie Wschodniej – dworzec stał się jednym z najważniejszych węzłów komunikacyjnych w skali całej Warszawy. Przy okazji przygotowań do Euro 2012 Warszawa Wschodnia przeszła modernizację, która znacząco odmieniła wizerunek mocno wcześniej zaniedbanego dworca
Na Warszawę Wschodnią wielokrotnie przyjeżdżali filmowcy. Na przykład – Jerzy Gruza. To właśnie na Dworzec Wschodni przybywa grany przez Władysława Hańczę teść Stefana Karwowskiego (Andrzej Kopiczyński) w towarzystwie swojego psa Ugryzia, w odcinku „W obronie własnej czyli polowanie” w serialu „40-latek” z 1977 roku. O zachowanie psa na peronie ma do jego właściciela pretensje odziany w futrzaną czapę nieco nerwowy jegomość. W tej roli wystąpił sam Jerzy Gruza, który – podobnie jak wielu reżyserów filmowych – chętnie występował w swoich własnych filmach i serialach, najpierw w rolach epizodycznych, by w swoim ostatnim filmie pt. „Dariusz” (2019) zagrać jedną z dwóch głównych ról.
Stefan Karwowski, zupełnie nie czujący myśliwskiej żyłki, postanowił zostać myśliwym, aby przypodobać się nowemu wiceministrowi (w tej roli znany powszechnie jako sołtys Kierdziołek Jerzy Ofierski), o którym nikt z przyjaciół i znajomych Stefana nic nie wie, poza tym, iż jest on zapalonym nemrodem. Oczywiście wysiłki Stefana spełzną na niczym. Zwłaszcza, iż w pewnym momencie wypali ze swojego sztucera właśnie w kierunku wiceministra.
Dworzec Warszawa Wschodnia znany jest także doskonale miłośnikom komedii Tadeusza Chmielewskiego „Nie lubię poniedziałku” z 1971 roku. Film ten do dziś jest chętnie powtarzanym w różnych telewizjach przebojem polskiego kina, jedną z najpopularniejszych komedii filmowych, dorównując popularnością dziełom Barei, Gruzy czy Machulskiego. To właśnie na Warszawę Wschodnią przyjeżdża zaopatrzeniowiec Zygmunt Bączyk z Sulęcic (w tej roli znakomity Jerzy Turek) poszukujący ćwierćcalowych dreblinek, koniecznych do wykonania planu, kompletnie zagubiony w wielkomiejskich warunkach, chętnie za to używający przekleństwa „kurka wodna”. Warto dodać, iż w „Nie lubię poniedziałku” występuje jeszcze inna interesująca prawobrzeżna lokacja – poczta przy ul. Grochowskiej róg Kickiego. Resztę swojej komedii Tadeusz Chmielewski nakręcił już jednak na lewym brzegu Wisły, prezentując na ekranie m.in. tak słynne warszawskie miejsca, jak pasaż Wiecha, Pałac Kultury i Nauki czy port lotniczy Warszawa-Okęcie, w owych czasach bardzo zresztą skromny.
„Con Amore”
Kilka lat po Tadeuszu Chmielewskim, a przed Jerzym Gruzą Warszawę Wschodnią sfilmował Jan Batory, realizujący film „Con Amore”, melodramat młodzieżowy, w swoim czasie (film miał premierę w roku 1976) bardzo popularny, a dziś niemal kompletnie zapomniany. Ze Wschodniej wyrusza do sanatorium Ewa (w tej roli studentka polonistyki, Małgorzata Snopkiewicz, dubbingowana przez Jadwigę Jankowską-Cieślak. Wyjazd ten zorganizowała jej Zosia (Joanna Szczepkowska), która zamierza, korzystając z nieobecności Ewy w Warszawie, rozkochać w sobie Andrzeja (Mirosław Konarowski) – chłopaka Ewy. Zosia nie osiąga jednak celu, gdyż Ewa rusza pociągiem tylko po to, by wysiąść na kolejnej stacji i wrócić do Andrzeja.
Wreszcie – z Warszawy Wschodniej odjeżdża także pani Seretna (Barbara Rachwalska), matka Władka Seretnego (Michał Juszczakiewicz), głównego bohatera filmu Franciszka Trzeciaka „Punkty za pochodzenie” (1982), w którym Trzeciak opisał swoją własną drogę do zawodu aktorskiego, skomplikowaną, naznaczoną wieloma nieudanymi próbami zdania do szkoły teatralnej i pracą w teatrze w charakterze gońca i garderobianego. Trzeciak stał się na wiele lat ulubionym aktorem Grzegorza Królikiewicza, reżysera „osobnego”, konsekwentnie realizującego swoją wizję kina autorskiego, przez jednych uważany za wizjonera i mistrza, przez innych – za twórcę kina hermetycznego i niezrozumiałego. Był także reżyserem filmowym. „Punkty za pochodzenie” były jego pełnometrażowym debiutem fabularnym.
Rafał Dajbor
Foto: Rafał Dajbor
gazeta Mieszkaniec, Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec, warszawskie informacje