Chęcki – PE

nowamuzyka.pl 6 dni temu

Tu kolor jest pierwszy.

Saksofonista, kompozytor i producent o niezwykle charakterystycznym stylu frazowania, który potrafi go unikalnie przeobrażać w zależności od projektu – jak choćby w Nene Heroine, Hinode Tapes, Delay_ok czy Sekstans, do których ostatnio z przyjemnością wróciłam – właśnie wydał swój solowy debiut.

Album „PE” wydawnictwa Sonar Records został w całości wyprodukowany w domowym studiu. Jak artysta sam przyznaje, nadrzędnymi zasadami, którymi się kierował w trakcie tworzenia, były łapanie momentu i odczuwanie. Niby codzienna rutyna – chociaż w tej muzyce, mimo licznych repetycji tworzących szkielet większości utworów, nie ma absolutnie nic z percepcji rutyny, która większości może kojarzyć się z nudą.

Obydwa single zapowiadające krążek – „Prius Krashke” oraz „Itadakimasu” – zdradzały bezkompromisowy charakter albumu. Chęcki operuje w nich oszczędną, ale wyrazistą paletą brzmieniową. Harmonia pozostaje subtelna, oparta na otwartych, zawieszonych współbrzmieniach. Harmoniczne napięcia budują tu repetycje, modalność oraz delikatne zmiany kolorystyczne w barwie instrumentów. Z jednej strony słychać transowy charakter i oddechowe, nieco ziarniste brzmienie saksofonu, które nie dominuje, ale dopełnia całość. Z drugiej – pojawiają się bardziej przestrzenne, rozciągnięte faktury z rozrzedzonymi warstwami dźwięku, w których cisza i oddech odgrywają równie istotną rolę, co sam dźwięk.

Ciekawie z minimalizmem innych kompozycji kontrastuje utwór „Nojsu”, w którym harmonia i faktura dźwięku przybierają bardziej rozedrganą i granularną formę. To sonorystyczna eksploracja, w której Chęcki buduje emocje nie poprzez klasyczne napięcia harmoniczne, ale przez intensywność kolorów i gęstość faktury. Tekstura dominuje tu nad tonacją, tworząc dźwiękową abstrakcję.

Dla Chęckiego ograniczanie środków okazuje się czymś niezwykle uwalniającym i twórczym. Jak sam przyznaje, starał się nagrywać muzyczne ślady tak, jak chciałby, żeby od razu brzmiały – przy minimalnym użyciu wtyczek produkcyjnych.

Warstwa rytmiczna, choć często pozornie oszczędna, ma najważniejsze znaczenie dla struktury wielu utworów. Ścieżki perkusyjne – nagrane przez Tymka Papiora i Jacka Prościńskiego – zostały przez Chęckiego poddane autorskiej obróbce, wpisując się w jego dźwiękową koncepcję.

Nie wiem, czy dążeniem artysty była minimalistyczna synteza, ale z pewnością słychać, jak w swobodny sposób balansuje między kontrolą a intuicją, szkicem a strukturą. Album jest spójny i ciekawie zakomponowany jako całość – „Intru” i „Woods” tworzą wyrazistą klamrę kompozycyjną, otwierając i domykając tę podróż w sposób przemyślany, ale nieprzeładowany. To muzyka, do której chce się wracać, po chwilę uważnego słuchania.

Sonar Records 2025

Idź do oryginalnego materiału