Chciała wrzucić w koszty makijaż i paznokcie. Skarbówka gwałtownie sprowadziła ją na ziemię

kobieta.gazeta.pl 2 godzin temu
Marketing influencerski w Polsce prężnie się rozwija. Dla wielu twórców to opłacalny biznes, oparty na kontraktach, kampaniach i realnych pieniądzach. Pewna influencerka potraktowała swój wizerunek jak narzędzie pracy i ujęła związane z nim wydatki w firmowych kosztach. Fiskus jednak powiedział "stop".
Z raportu "Ekonomia twórców po polsku 2024" wynika, iż niemal połowa influencerów zarabia kilka tysięcy złotych miesięcznie, a najlepsi liczą wpływy w dziesiątkach tysięcy. Dla wielu to już nie dodatek do etatu, ale stabilne źródło utrzymania. Wraz z rosnącymi przychodami pojawia się jednak praktyczny problem: co w takiej działalności faktycznie można zaliczyć do kosztów? Jedna z twórczyń internetowych postanowiła to sprawdzić na własnej skórze. I wtedy do gry weszła skarbówka.

REKLAMA







Zobacz wideo "Gdybym skupiał się na tym, co robi konkurent, przegrałbym". Rafał Brzoska w "Z bliska"



Influencerka kontra fiskus. Wygląd to "narzędzie pracy"?
W tej historii wszystko zaczyna się dość niewinnie. Polska influencerka, która na co dzień łączy działalność artystyczną, edukacyjną i medialną, postanowiła uporządkować swoje rozliczenia podatkowe. Jej praca to nagrania wideo, koncerty, współprace reklamowe i kursy online. Kamera często zbliża się do twarzy, dłoni, detali, więc estetyka nie jest dodatkiem, tylko częścią przekazu.
We wniosku o interpretację podatkową, wydaną 15 grudnia 2025 roku przez Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej, twórczyni tłumaczyła, iż wygląd w jej branży pełni funkcję narzędzia pracy. Tak samo jak światło, dźwięk czy scenografia. Podkreślała, iż odbiorcy oceniają nie tylko treść, ale i formę, a profesjonalny wizerunek wpływa na zasięgi, rozpoznawalność oraz decyzje reklamodawców. Jej zdaniem trudno oddzielić "ja prywatne" od "ja zawodowego", skoro większość aktywności odbywa się publicznie i jest monetyzowana.


Twórczyni podkreśliła też, iż nie chodzi o luksus czy kaprys. Wydatki były dokumentowane, planowane i związane wyłącznie z projektami zawodowymi. Stroje miały charakter sceniczny, a usługi beauty (w tym stylizacja włosów czy paznokci) były wykonywane pod konkretne nagrania i wystąpienia. W jej ocenie był to koszt podobny do oświetlenia czy sprzętu nagraniowego. Niezbędny, by produkt końcowy miał odpowiednią jakość.
Taki sposób myślenia coraz częściej pojawia się wśród twórców internetowych. Influencerzy nie sprzedają fizycznych produktów, tylko wizerunek, wiarygodność i estetykę. I właśnie dlatego sprawa trafiła na biurko fiskusa.








Influencerka, zdj. ilustracyjneFot. Alina Buzunova/ iStock


Czy fryzjera można wrzucić w koszty? Skarbówka: Nie ma mowy
Krajowa Informacja Skarbowa spojrzała na sprawę chłodno i bez emocji. W interpretacji podkreślono, iż najważniejsze nie jest to, czy dany wydatek pomaga w pracy, ale czy istnieje bezpośredni, obiektywny związek między nim a osiągnięciem przychodu. A tu, zdaniem urzędników, ten związek się urywa. W uzasadnieniu czytamy wprost:
Profesjonalny, schludny i estetyczny wygląd świadczy o kulturze osobistej i nie jest zależny od rodzaju prowadzonej działalności gospodarczej.
Fiskus zaznaczył też, iż podobne standardy obowiązują w wielu zawodach, od nauczycieli po prawników i nie stanowią podstawy do odliczeń podatkowych. Urzędnicy podkreślili też, iż fakt używania makijażu czy stroju podczas pracy nie zmienia ich charakteru. Wciąż są to wydatki osobiste, ponieważ nie da się jednoznacznie wykluczyć ich prywatnego zastosowania. A to wystarcza, by uznać, iż nie spełniają warunku "ścisłego związku z przychodem".


W interpretacji pojawia się też ważne zastrzeżenie: nie wszystko, co pomaga w pracy, automatycznie staje się kosztem podatkowym. Fiskus przypomniał, iż celem przepisów nie jest finansowanie stylu życia podatnika, choćby jeżeli częściowo pokrywa się z jego działalnością zawodową. I właśnie ta granica, między wizerunkiem a prywatnością, okazała się decydująca.



Na koniec zostaje dość gorzka puenta. W świecie, w którym wizerunek sprzedaje, a algorytmy premiują dopracowaną estetykę, fiskus wciąż patrzy na sprawę bardzo tradycyjnie. Dla urzędu makijaż, fryzura czy stylizacja to przez cały czas element życia prywatnego, choćby jeżeli bez nich nie da się dziś budować zasięgów ani kontraktów reklamowych. Ta sprawa pokazuje, iż między realiami pracy twórców internetowych a logiką przepisów wciąż jest spora luka. I na razie to nie algorytmy, ale skarbówka ma ostatnie słowo. Czy influencerzy powinni móc wrzucać w koszty wydatki na wygląd? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału