Chainsaw Man – The Movie: Reze Arc to ekranizacja rozdziałów 39–52 niezwykle popularnej mangi o sympatycznym demonie Denjim, który za pociągnięciem sznurka zmienia się w człowieka-piłę. Tytułowa Reze to dziewczyna, w której się on zakochuje – i to właśnie ich relacja staje się emocjonalnym środkiem tej historii.
Akcja Chainsaw Man toczy się w świecie, w którym ludzie żyją w ciągłym strachu przed demonami – istotami zrodzonymi z ludzkich lęków. Głównym bohaterem jest Denji, młody mężczyzna pogrążony w biedzie, który pracuje jako łowca demonów, by spłacić długi po zmarłym ojcu. Rekrutuje go tajemnicza organizacja rządowa kierowana przez enigmatyczną Makimę. Tam Denji walczy z potężnymi potworami zagrażającymi Japonii, choć jego największym pragnieniem wcale nie jest heroizm, ale zwyczajne, ludzkie życie.
Reze Arc rozpoczyna się niczym typowe, sielankowe anime – tu energiczna piosenka tytułowa, tam nastoletni romans, trochę humoru i fan service, a wszystko skąpane w słońcu Tokio. Jednak to tylko pozorna beztroska, bo po uśpieniu czujności widza następuje brutalny zwrot akcji i gwałtowna zmiana nastroju. Nie chcę tu zdradzać szczegółów, ale naprawdę warto na ten moment czekać – to jedna z tych scen, po których zapada kompletna cisza na sali kinowej.
Zobacz również: Pokémon Legends Z-A – recenzja gry. Przeciętnie od A do Z
Chainsaw Man, podobnie jak dobrze skonstruowany esej, ma trzy części: wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Wstęp, jak już wspomniałam, zaczyna się ciekawie, choć w pewnych momentach miałam myśli typu „jestem już na to za stara”. Czasem anime lubi bawić się konwencjami młodzieżowego romansu, co może wydać się banalne. Jednak gwałtownie okazuje się, iż to celowy zabieg – im lżejszy początek, tym mocniejszy kontrast z późniejszym horrorem. Film świetnie operuje też paletą kolorów – pierwsza część jest pełna ciepłych kolorów, a po twiście widzimy w większości matową szarość i czerń.
Rozwinięcie jest zdecydowanie najmocniejszą częścią filmu. o ile jesteście fanami akcji, horroru czy filmów superbohaterskich i myślicie, iż widzieliście już wszystko, to ta produkcja może was zaskoczyć. Świetna choreografia walk, tryskająca strumieniami krew, mordercze tempo i odrobina groteskowego humoru – to wszystko sprawia, iż trudno oderwać wzrok od ekranu. Ścieżka dźwiękowa, pełna industrialnych brzmień i mocnych uderzeń perkusyjnych, idealnie podbija napięcie – pokłony dla Kensuke Ushio. Momentami czuć tu klimat Akiry czy Samurai Champloo, choć oczywiście fabularnie Człowiek-Piła nie dorasta im do pięt. Pod tym względem bardziej przypomina mi Redline – szybkie tempo, świetna muzyka i piękna kreska.
Zakończenie zwalnia tempo i staje się swoistą klamrą całości. Po wszystkich eksplozjach, krzykach i hektolitrach krwi następuje cisza. Twórcy pokazują, iż w świecie Chainsaw Mana nie ma prostych happy endów – choćby chwile czułości są podszyte tragedią. Finał nie jest może tak efektowny jak środkowa część, ale emocjonalnie trafia celnie i pozostawia widza z uczuciem melancholii. Podobały mi się końcowe losy Reze.
Chainsaw Man – The Movie: Reze Arc może być zachęcającymi drzwiami do świata anime. Nie trzeba wiedzieć absolutnie nic, by się nim cieszyć – a tak naprawdę najlepiej oglądać go w ciemno, bez spoilerów. To film, który łączy brutalność i poezję, absurd i emocje. o ile chcecie rozpocząć przygodę z anime, a nie wiecie, od czego zacząć – to idealny wybór. A jeżeli jesteście starymi wyjadaczami „chińskich bajek”, też nie będziecie zawiedzeni. W amerykańskim box office Chainsaw Man wspiął się na sam szczyt – i po seansie wcale mnie to nie dziwi.
Źródło grafiki: Bloody Disgusting














