16 maja rozpoczął się 76. Festiwal Filmowy w Cannes. Pierwszy dzień uświetniła Ceremonia Otwarcia z udziałem części hollywoodzkiej śmietanki. Wśród nich nie tylko twórcy filmów związanych z tegorocznym Festiwalem, ale także, chociażby Uma Thurman, która wręczała honorową Złotą Palmę. Tę prestiżową nagrodę otrzymał w tym roku Michael Douglas. Owego wieczora przedstawiono także Jury i jego prezydenta Rubena Östlunda, zespół Gabriels wykonał piosenkę Stand by me, Bena E. Kinga. Na koniec zaś coś, co było na pewno najdłuższe, a może i najważniejsze, swoją premierę miała produkcja Jeanne du Barry (Kochanica króla), w reżyserii Maïwenn i z wielkim powrotem Johnnego Deppa, na ekrany z wygnania. Jak oceniamy tę produkcję?
Jak to w tej Francji bywało?
Film opowiada o życiu kurtyzany, a następnie metresy Ludwika XV (Johnny Depp), Jeanne du Barry (Maïwenn). Zgłębia tematy jej konfliktów na francuskim dworze, a także jej serdecznych przyjaźni. Wprowadza nas w jej życie i historię, początki i końce. Jest to opowieść słodko-gorzka, o zamknięciu na innych i ludzkich słabościach.
W teatrze groteski
Podczas oglądania najnowszego filmu Maïwenn, bardzo dobrze można wyczuć próbę wyśmiania nie tyle monarchii co jej stylu, zwłaszcza na paryskim dworze. Piętnowanie jej zwyczajów, pewnych zamkniętych zasad i sztywnej etykiety. Sam król Ludwik XV (ciekawa rola Johnnego Deppa, godna jego powrotu), śmieje się z tego i uważa wiele elementów za niepotrzebnych. Po co to było komuś?
Nigdy nie wiadomo i z jednej strony wszyscy pewnie tego nie lubili, ale z drugiej, jak ktoś, którąś z zasad złamał, to nagle było wielkie oburzenie. I o łamaniu zasad w duże mierze ta produkcja jest. Chodź co interesujące kochanice królów były w pełni przewidziane w etykiecie dworu. Najlepiej brak sensu tego świata oddaje jeden z dialogów pomiędzy Marią Antoniną i jednym z bliskich przyjaciół i majordomusów króla Ludwika XV: Austriaczka mówi: – To jest groteska. Na co jej rozmówca odpowiada: – Nie, to Wersal.
Tematy pomiędzy granicami
Jeanne du Barry jak możemy się domyślać, jako produkcja o kochance i kurtyzanie, łamie granice i przechodzi od jednej tematyki kontrowersyjnej do drugiej. Kontrowersyjnej oczywiście jak na tamte czasy, choć i dzisiaj ciężko jest mówić o wielu tych problemach. Bardzo ciekawie w tej produkcji jest ukazane owijanie w bawełnę sedna wielu dialogów i pojęć, których choćby oczytana kurtyzana nie jest w stanie zrozumieć. A przecież wszystko dotyczy czystej biologii, niemoralności, ale zwykłej anatomii i fizjonomii. Dalej pojawia się temat miłości, bezgranicznej. I choć jest to miłość zakazana i niemoralna, bo wiążąca się ze zdradą (przynajmniej na początku), to sama w sobie i związanym z nią oddaniem, bardzo wyjątkowa.
Nasz królewski dwór
Różnorodność Wersalu w najnowszej produkcji z Johnnym Deppem jest również wciągająca. Co ciekawe, przemiany niektórych bohaterów choćby bardziej. W większości postaci filmu są wielowymiarowe i niejednoznaczne. Główna bohaterka mimo dużej wrogości spotyka się z wieloma pozytywnymi sytuacjami. Wcześniejsi przeciwnicy, bądź osoby ze stosunkowo letnim podejściem nagle stają się przyjaciółmi. A w prawie całej reszcie jest, choć odrobina ludzkich uczuć, niezamkniętych przez dewocję. W niektórych momentami choćby prawdziwa religijność przebija przez warstwy zepsucia, na przykład kiedy jedna z córek Ludwika XV na przekór siostrom mówi, iż paź Madame du Barry jest człowiekiem przed Bogiem tak samo jak i one same.
Jak to było historycznie?
Produkcja Jeanne du Barry ukazuje stronę historii nie tak łatwo dostępną wśród podręczników. Oglądając niektóre wątki widz, zastanawia się, czy jest to hiperbola, czy to tak naprawdę było. A później wyobraża sobie, iż obok tej otoczki luksusu ludzie nie mieli co jeść i niedługo później przeprowadzili rewolucję. Film ukazuje nam ten klasyczny świat z innej strony, oczami kochanicy i pani do towarzystwa, ukazuje zepsucie i zakłamanie. Pokazuje nam Francję XVIII wieku w sposób w większości prawdziwy.
Z tego co zdążyłem sprawdzić, to duża część wątków się zgadza z prawdziwą historią, może nie do końca sposób reakcji na ospę, w pałacu, ale i tak. W każdym razie patrząc na tę wspomnianą większość, można się zgodzić ze stwierdzeniem, iż życie pisze najlepsze scenariusze. Film ten udowadnia również niedzielnemu historykowi, także jeszcze jedno. Mianowicie, pokazuje, iż Maria Antonia zawsze była głupia. Przepraszam, musiałem, w końcu niech jedzą ciastka.
Tło produkcji
Film otwarcia festiwalu to komediodramat, w trakcie niektórych scenek widz się uśmiechnie, a choćby zaśmieje, po wyjściu z seansu jednak będzie myślał o dramacie bohaterów. Różne momenty upiększają motywy klasycystyczne, charakterystyczne dla tego okresu. Czasami wręcz są one zbyt groteskowe, w ogólnym rozrachunku jednak tworzą bogate tło, historyczne i nie tylko.
Film ma również kilka znacznych wad i jest to między innymi duże skakanie pomiędzy wątkami. Czasami można się zgubić, zwłaszcza jeżeli, aż tak bardzo nie zagłębiało się wcześniej w zwyczaje i historię Wersalu i Burbonów. Dodatkowo w filmie wykorzystany został narrator, momentami za bardzo wcinający się w akację, a innym razem dopowiadający zbyt lakonicznie.
Jeanne du Barry w reżyserii Maïwenn to produkcja na, którą wielu czekało. I to niestety nie dlatego, iż tematyka była przyciągająca, ale dla aktora wcielającego się w rolę Ludwika XV. Legendy Hollywood, która po kilku latach batalii o swoje dobre imię może wreszcie wrócić na swoją aktorską ścieżkę. Film ten jest pod gwiazdą Deppa i jest przez niego lekko zakryty. Nie zmienia to jednak faktu, iż Jeanne du Barry to produkcja solida. I mimo kilku uproszczeń i mankamentów, o których wspomniałem wcześniej, to warto ją poznać. Dlaczego? Bo jest wciągająca, a także wydarzyła się naprawdę, chodź ponad 200 lat temu.
Ilustracja wprowadzenia: Le Festival de Cannes