W musicalu Cabaret w reżyserii Łukasza Brzezińskiego zachwycają zarówno indywidualne kreacje aktorskie oraz interpretacje wokalne, jak i sceny zbiorowe, które sprawiają, iż spektakl tak mocno przemawia do widza na poziomie emocjonalnym.
Miłość naznaczona historią
Akcja musicalu rozgrywa się w dekadenckim Berlinie Republiki Weimarskiej lat 30-tych XX wieku. Opowiada historię szalonego romansu amerykańskiego pisarza Cliffa Bradshawa i piosenkarki kabaretowej Sally Bowles oraz dojrzałego uczucia pomiędzy ludźmi w kwiecie wieku – Fräulein Kost i Herr Schultza, w cieniu rosnącej potęgi partii nazistowskiej.
Znakomite kreacje aktorskie i interpretacje wokalne
Sceny komediowo-groteskowe mieszają się tutaj z dramatycznymi. Temperatura akcji stopniowo się podnosi i w powietrzu czuć nadciągającą tragedię – poprzez szokujące zakończenie I aktu, aż do miażdżącego finału. Cała obsada spisała się fantastycznie. Dzięki jej grze widzowie z zapartym tchem śledzą przebieg wydarzeń.
Nie sposób nie wyróżnić Jakuba Cendrowskiego, który był genialnym Mistrzem Ceremonii – hipnotyzującym, uwodzicielskim, prowokatorskim, a czasem diabolicznym. Jego spojrzenie przeszywało, a śmiech był upiornie przerażający. Kreacja jaką stworzył przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Kradł show gdy tylko pojawiał się na scenie. Często był gdzieś z boku, skradając się i obserwując przebieg wydarzeń, ironicznie je komentując.

Natalia Kujawa była fantastyczna jako Sally Bowles. Może ta kreacja była nieco zbyt przerysowana, ale ja ją kupiłam od pierwszej sceny. Genialnie zagrała szaloną, niespełnioną artystkę, nieradzącą sobie ze swoimi uczuciami, egoistkę pragnącą wiecznej zabawy, zamykającą oczy na problemy i na okrutnie zmieniającą się rzeczywistość. Pragnie bliskości i miłości, ale jednocześnie przed nią ucieka. Żyje w zaprzeczeniu i beztrosce twierdząc, iż polityka nie może mieć żadnego wpływu na jej losy. Nie dostrzega narastającego napięcia społecznego choćby w swoim najbliższym otoczeniu. Natalia świetnie odmalowuje tragizm tej postaci.
Wykonania Kujawy były rewelacyjne, a Życie kabaretem jest niezwykle emocjonalne, wręcz porażające i zasługiwało na owacje na stojąco.

Do tej pory do końca nie przemawiała do mnie żadna z interpretacji aktorskich postaci Clifforda Bradshawa aż nastąpił przełom i szczerze polubiłam kreację Patryka Bartoszewicza. Świetnie i wiarygodnie zbudował tę postać. Zręcznie ukazał jego samotność i zagubienie, a następnie przemianę jaka w nim nastąpiła.

Oksana Hamerska (Fräulein Kost) i Jarosław Patycki (Herr Schultza) zagrali swoje role realistycznie i poruszająco.
Znakomita praca całego zespołu
Bardzo podobały mi się rozwiązania sceniczne. Niewielka przestrzeń Teatru Muzycznego została świetnie wykorzystana – obrotowa scena i zniszczony, rozpadający się budynek (niczym po wybuchu, z zadymionymi i rozbitymi oknami) wyglądają sugestywnie i efektownie. Widz może śledzić przemieszczające się przed nim obrazy, wyglądając postaci pojawiających się w oknach czy na moment przemykających mu przed oczami, co jest fascynujące i dodaje spektaklowi dynamiki. Scenografia autorstwa Mariusza Napierały i wspaniała reżyseria światła Katarzyny Łuszczyk znakomicie budowały klimat musicalu.

Wyrazistości historii dodają wspaniałe kostiumy (Anna Chadaj) i choreografia (Krystyna Lama Szydłowska). Wyraźnie widać zaangażowanie, pasję i ciężką pracę całego zespołu włożoną w przygotowanie spektaklu.
Przesłanie Cabaretu wciąż aktualne
Musical Cabaret boleśnie przypomina nam, iż podobne sytuacje, problemy, konflikty z przeszłości lubią się powtarzać gdyż , mimo upływu czasu i postępu, nie wyciągamy z nich odpowiednich lekcji na przyszłość. To jest autentycznie przerażające. Obojętność na zło i na nienawiść czy zaprzeczanie narastającemu reżimowi może prowadzić do dramatów, tragedii, wojny. Dlatego też uważam, iż zakończenie spektaklu jest znakomicie napisane i zostało świetnie zagrane. Jest niezwykle mocne i zapada po nim wymowna cisza. Słowa, które w nim padają przypominają jak bardzo ten spektakl pozostaje wciąż aktualny.
Cabaret Teatru Muzycznego w Poznaniu sprostał moim oczekiwaniom, które były wysokie, gdyż uwielbiam ten tytuł i widziałam jego różne inscenizacje – Teatru Dramatycznego w Warszawie oraz Playhouse Theatre w Londynie.
Ten musical to nie tylko rozrywka na wysokim poziomie, ale też ubogacające doświadczenie artystyczne, które porusza, zmusza do refleksji, zapada w pamięć i sprawia, iż chce się na nie wrócić po to by odkryć to co umknęło za pierwszym razem. Gorąco Wam polecam wybranie się na Cabaret do Teatru Muzycznego w Poznaniu.

Recenzja dotyczy premiery musicalu Cabaret, która odbyła się 6 września 2025 roku. Dziękujemy Teatrowi Muzycznemu w Poznaniu za zaproszenie.
