Byłam na koncercie Bajmu. W Stodole Kozidrak odsłoniła swoją prawdziwą twarz. "Takiej mnie nie znacie"

gazeta.pl 1 godzina temu
14 listopada w warszawskim klubie Stodoła odbył się koncert zespołu Bajm. Beata Kozidrak na scenie była prawdziwą petardą. Śmiała się z siebie razem z publicznością. Nie zabrakło też wyruszających momentów.
3 grudnia 2024 roku Beata Kozidrak odwołała wszystkie swoje koncerty do marca 2025 roku z powodu choroby. Powiedzieć, iż jej fani byli przejęci i poruszeni, to jak nic nie powiedzieć. W sieci regularnie pojawiały się wpisy, w których wspierali Kozidrak, życząc jej sił i powrotu do zdrowia (w akcję włączyły się również gwiazdy). Nic więc dziwnego, iż kiedy 20 marca tego roku artystka ogłosiła, iż wraca na scenę, wywołała poruszenie. W lipcu do sprzedaży trafiły bilety na trasę koncertową "Beata i Bajm Wielki Powrót" i rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Nie zaskoczyło mnie to wcale, podobnie jak fakt, iż 14 listopada warszawska Stodoła pękała w szwach, a fani czekali w kolejce przed klubem już na kilka godzin przed wydarzeniem. Koncert był niesamowity - pełen pozytywnej energii i wzruszeń, ale zacznijmy od początku.

REKLAMA







Zobacz wideo Spotkaliśmy Beatę Kozidrak w Rzymie. Specjalnie dla nas zaśpiewała po włosku



"Płynie w nas gorąca krew". Beata Kozidrak z wachlarzem emocji na warszawskiej scenie
Koncert miał rozpocząć się o 19.30, ale minęło kilka minut, nim Beata Kozidrak wraz z zespołem pojawiła się na scenie. Publiczność nie okazywała jednak zniecierpliwienia. Miałam wrażenie, iż tłum skandujący imię wokalistki wcale jej nie ponagla, ale chce dodać jej otuchy. Kiedy Kozidrak pojawiła się w blasku reflektorów, publiczność oszalała, a później zapadła cisza. Wszystko dlatego, iż artystka zaczęła swoją wzruszającą przemowę. - Miło was widzieć, bo jeszcze niedawno nie mogłabym was zobaczyć, więc cieszę się strasznie, iż dzisiaj możemy zagrać dla Warszawy, dla miasta, w którym mieszkam [...]. Bardzo dziękuję, iż dzisiaj tu jesteście. Zawsze byliście częścią mnie. Zawsze - powiedziała artystka. Po kolejnych utworach znów zdecydowała się na poruszające wyznanie.
Dziękuję za wsparcie, kiedy byłam w szpitalu i potrzebowałam takiego kopa. Dostawałam od was mnóstwo pozytywnej energii. Wiedziałam, iż na mnie czekacie i powiedziałam, sobie: ja sobie nie dam rady, ja?
- mówiła. Po chwili wybrzmiała "Biała armia". Cała ta przemowa jak i niesamowite wykonanie utworu sprawiły, iż miałam ciary i nie będę kłamać - zaszkliły mi się oczy. Był to jeden z kilku wzruszających momentów podczas koncertu. Kozidrak nie pozwoliła sobie jednak na permanentną melancholię. Doskonale równoważyła te bardziej nostalgiczne momenty, podczas których rozbrzmiewały ballady między kolejne rozgrzewające rockowe kawałki. W czasie tych drugich Kozidrak niemal fruwała po scenie, prezentując swoje kolejne kocie ruchy i głos silny jak dzwon.





Beata Kozidrak zachwycała na scenieFot. Plotek Exclusive


"Kocham cię Beata" czyli jak na scenie omal nie doszło do zaręczyn
Beata Kozidrak na scenie prezentowała kolejne nieśmiertelne kawałki Bajmu, a publiczność śpiewała razem z nią. Wszyscy bawili się wybornie, łącznie z sześcioletnią dziewczynką, która była obok mnie i nieśmiało podrygiwała w rytm kolejnych hitów. Kozidrak jednak nie tylko śpiewała, ale też to, co najbardziej lubię w koncertach, snuła opowieść. Opowiadała o kolejnych hitach, które zaraz miały wybrzmieć na scenie, włączając w to wątki osobiste i wchodziła w dialog z publicznością. Na pierwszy plan wybijało się dzięki temu jej poczucie humoru wokalistki, jej niesamowita energia i zaraźliwy wręcz optymizm. Kozidrak uwodziła swoją pewnością siebie. Nic więc dziwnego, iż w pewnym momencie jeden z mężczyzn wykrzyczał spod sceny "Beata kocham cię", na co sama zainteresowana zareagowała śmiechem, zapewniając, iż zaręczyny z nią to droga zabawa (więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ).








Beata Kozidrak zachwycała na scenieFot. Plotek Exclusive


Beata Kozidrak odsłania karty i pokazuje... prawdziwą Beatę Kozidrak
W tym humorystycznym dialogu z publicznością nie zabrakło jednak również politycznej wzmianki, która nie był nachalna, a jednak pokazała kolejne oblicze Kozidrak. - My już się znamy. Możecie mi mówić "Hi, Beti". Miłość jest bez granic - mówiła i dodała: - Mamy się wszyscy kochać - tak powiedział Pan Bóg i wszyscy podobno tak mówią, oprócz jednego faceta w polityce - powiedziała, a po chwili rozbrzmiała burza oklasków.






Nie był to jedyny moment, w którym Kozidrak postanowiła odsłonić się przed publicznością, tworząc przy tym rodzinną niemal atmosferę. - Widzicie, iż jestem bardzo dowcipną osobą - powiedziała po jednym z rzuconych żartów. - Takiej mnie nie znacie jeszcze, ale lubię się z siebie śmiać bardzo. Jakiekolwiek byście napisali komentarze, to mnie nie ruszają. [...] Ja znam swoją wartość. Wy też musicie wierzyć w siebie. Tak sobie chciałam z wami pogadać - dodała, przepraszając jednocześnie za długi monolog. Przepraszać jednak nie było trzeba, publiczność była zachwycona i głośno to wyrażała.
"Nie odnajdzie więcej nas ta sama chwila", czyli o tym, jak oceniam koncert Bajmu
Sam koncert był nasycony niesamowitą atmosferą i nie były potrzebne do tego skomplikowane choreografie (choć Kozidrak prezentowała swoje kocie ruchy, zwłaszcza przy utworze "Józek nie daruję ci tej nocy") czy nowe wersje hitów Bajmu (jednak fani usłyszeli "Nie ma wody na pustyni" w nieco uwspółcześnionej aranżacji). Kozidrak postawiła na nieśmiertelne klasyki, jak sama powiedziała ze sceny "odgrzewane kotlety". Czy to źle? Absolutnie. Fani po tak długiej przerwie czekali na dawny, nieśmiertelny Bajm i wydaje się, iż zespół doskonale to wiedział. Czego więc zabrakło? Nieco bardziej popracowałabym nad warstwą wizualną, by w całości wyglądała, jak w momencie, kiedy ze sceny wybrzmiała "Ta sama chwila". To wtedy w tle pojawiły się archiwalne nagrania i zdjęcia, których bohaterami byli członkowie zespołu i ich bliscy. Połączenie tych ujęć i wydobywający się z głośników potężny głos Kozidrak sprawiły, iż można było się wzruszyć.
Idź do oryginalnego materiału