Książulo zjadł burgera za 82 zł w Krakowie – była kelnerka ujawnia kulisy
Książulo, znany z recenzji restauracji z całej Polski, odwiedził ostatnio kontrowersyjny lokal w Krakowie. Zamówił kilka dań – tatar za 67 zł, rosół w cenie 32 zł, klasycznego schabowego za 59 zł, pierogi z mięsem (osiem sztuk) za 49 zł, a także cheeseburgera z frytkami za zawrotne 82 zł. Jego wnioski były jednoznaczne: cena nie odzwierciedla jakości.
– To są zwykłe kotlety, hurtowniane, usmażone na wiór. Trochę sera, ketchup, majonez i siemano. To jest podłe, jak za tę cenę. To jest do zjedzenia, ale ja takiego burgera, choćby lepszego, bo w lepszej bułce, jem na Łodygowej w sklepie 24 h na dobę w zwykłym alkoholowym pani to smaży, za 20 zł – skwitował Książulo.
Na zakończenie dodał, iż nie wróciłby tam za nic.
Była kelnerka ujawnia kulisy: „Smród, pajęczyny, niekompetecja"
Po publikacji recenzji youtubera, redakcja KR24.pl otrzymała wiadomość od kobiety, która w przeszłości pracowała w tym lokalu. Jej relacja rzuca światło na niepokojące praktyki i atmosferę panującą za kulisami restauracji.
"Pracowałam tam przez jeden sezon. Najgorsze miejsce na rynku. Właściciele mają żyłę złota na samym środku Krakowa i nie umieją jej prowadzić. To, co się tam działo, to był istny cyrk" – relacjonowała była kelnerka.
Według niej, lokal nastawiony jest przede wszystkim na płatności gotówkowe, co nie jest przypadkowe.
"Interesuje ich tylko gotówka, z której się nie rozliczają. Aż dziwne, iż nikt nie boi się żadnej kontroli" – zdradza kobieta, sugerując celowe wyłączanie terminali płatniczych i kas fiskalnych.
Jak opisuje była pracowniczka, za fasadą stylowego wnętrza kryją się zaniedbania sanitarne i brak odpowiedniego zarządzania personelem.
"Wszechogarniający smród, brud i ubóstwo. Piękne wnętrza, a w każdym rogu pajęczyny. Właściciele szczycą się tym, iż odwiedzają ich znane osobistości… Ciekawe, czy wiedzą, co naprawdę dostają do jedzenia?" – komentuje.
Zatrudnieni tam pracownicy to w większości studenci prestiżowych uczelni, którzy nie mają doświadczenia w gastronomii. To, zdaniem kobiety, również odbija się na jakości obsługi.
Chociaż relacje Książula i byłej kelnerki dotyczą konkretnego miejsca, wiele komentarzy internautów sugeruje, iż podobne sytuacje nie są wcale rzadkością. Zawyżone ceny, kiepska jakość i nieetyczne praktyki mogą być szerszym zjawiskiem w turystycznych miastach Polski.
Czy kolejna kontrola sanepidu lub urzędu skarbowego zmieni coś w podejściu takich restauracji? A może potrzeba większej świadomości wśród klientów, by takie miejsca przestały żerować na turystach i przypadkowych gościach?
Jedno jest pewne – burger za 82 zł i opisane kulisy działalności restauracji z pewnością jeszcze długo będą tematem dyskusji wśród internautów i miłośników jedzenia.