Anna i Grzegorz Bardowscy napotkali kolejną poważną przeszkodę w czasie wykańczania domu. Pokazali jak urządził ich „fachowiec”. Stracili mnóstwo pieniędzy i nerwów.
Grzegorz Bardowski był uczestnikiem jednego z najpopularniejszych reality show, czyli Rolnik Szuka Żony. Do programu zgłosiła się wówczas także Ania, a bohaterowie randkowego programu gwałtownie wpadli sobie w oko. Wiadomo było, iż będą planowali wspólną przyszłość i długo nie czekali z poważnymi deklaracjami. Dla nowej miłości Ania zmieniła swoje życie i podjęła decyzję o tym, aby zamieszkać na wsi i pomóc partnerowi prowadzić gospodarstwo.
Zakochani gwałtownie wzięli ślub i doczekali się dzieci. w tej chwili wychowują dwie pociechy: Jana i Liwię, a rodzina z niecierpliwością oczekuje na moment, kiedy będą mogli wprowadzić się do nowego domu.
Jakiś czas temu rozpoczęli budowę wymarzonej willi, co chętnie relacjonują swoim fanom. Dom jest już niemal wykończony, a jego wystrój wzbudził ogromne kontrowersje. Teraz inwestorzy borykają się z wielką budowlaną katastrofą. Co się stało?
Anna i Grzegorz Bardowscy mają problemy z domem
Anna i Grzegorz zdecydowali się na nieco kontrowersyjny wystrój swojej willi. Gdy pokazali pierwsze zdjęcia domu spotkali się z ogromną krytyką. Fanom nie spodobała się bardzo nietypowa elewacja. Oberwała im się za dobór koloru. Zarówno bowiem ściany, dach, jak i ramy okien są czarne, co sprawia nieco mroczne wrażenie, a niektórzy internauci porównywali choćby ich willę do zakładu pogrzebowego.
Bardowscy ani trochę nie byli tym zrażeni, a sporo czerni znalazło się także we wnętrzu ich willi, co pokazali, gdy zaprosili do środka kamery Pytania na śniadanie. Chociaż jak do tej pory wykańczanie środka szło im bardzo sprawnie, to napotkali na pierwszą i to dosyć poważną katastrofę.
Okazało się, iż „fachowiec”, który wykonał drewniane schody zrobił to niezgodnie ze sztuką, a wykończenie pozostawia wiele do życzenia. O wszystkim Ania opowiedziała fanom.
Patrzę na materiały, które nagrywam i są strasznie smutne. Tego się nie da ukryć. Mamy wielki problem na budowie. Już mam noce nieprzespane, ból brzucha, ale musimy zdjąć schody, które już były u nas zamontowane. Ja nie powiem, kto to zrobił, bo jest to osoba, która mieszka tutaj blisko nas. Pan twierdzi, iż pierwszy raz na 20 lat coś takiego mu się przytrafiło. Jak dla mnie one kolorem całkiem się różnią. Są niewyselekcjonowane, w sensie wybarwienia. Oprócz tego gdzieniegdzie odchodzą, klej widać. Oprócz tego nie mają idealnych kątów, przykładamy kątownik i nie ma 90 stopni.
Ania zdradziła, iż za tę katastrofę zapłacili aż 18 tysięcy i niestety stopnie nadają się jedynie do zdemontowania. Przyznała otwarcie, iż sprawa powinna zakończyć się w sądzie, ale małżonkowie nie mają na to czasu i sił.
Pan otrzymał od nas panele, żeby po prostu ten kolor dobrać do paneli. Są całkiem żółte. Szkoda mi też jest tego pana, bo to był jego czas. Wiemy, iż zaliczka może tutaj przepaść. Nie chcę chodzić po sądach, no ale to dla nas ogromny wydatek, żeby drugi raz zrobić schody. Wydatek, czas, wstrzymanie innych ekip. Masakra.
Okazuje się, iż Bardowscy chcieli jakoś się z panem dogadać i zaproponować mu kilka rozwiązań, ale to „fachowiec” zaczął straszyć ich prawnymi konsekwencjami.
To nie była fajna sytuacja. My na pierwszy strzał, to był telefon, gdzie chcieliśmy się dogadać i coś zaproponować. Były dwa słowa: Nie podoba się, to do sądu – wyjaśnił Grzegorz.
Poniżej możecie zobaczyć nagranie, na którym małżonkowie opowiadają o całej sprawie i pokazują nieudane schody. Więcej zobaczycie też w naszej galerii.