Nic nie zostało z hal ze stali i szkła wzniesionych przez Baltarda na zlecenie Napoleona III i pod wpływem cesarzowej Eugenii, którą zachwycił wykonany z takich materiałów „pałac w Crystal Palace w Londynie”. Oryginalną halę Baltard można podziwiać w odległym o kilkanaście kilometrów od stolicy Nogent-sur-Marne, gdzie realizowane są koncerty przyciągające tłumy. Wiele tutaj nastrojowych brasseries. Jest przepiękny kościół pod wezwaniem św. Eustachego o witrażach zapierających dech w piersiach. Pełne uroku uliczki. Remiza strażacka przypomina hacjendę Zorro. No i ta mityczna restauracja.
Au Pied de Cochon
W ustawionych karnie jak gwardia napoleońska restauracjach sunących w jednej linii od kościoła św. Eustachego po okrągłą kopułę giełdy trafiamy do legendarnej Pod Świńską Nóżką. Tam choćby klamki do toalety są w kształcie „kopytka” świnki. Do knajpy na kieliszek czerwonego wina wpadali harujący od 4 rano robotnicy z hal i dziewczyny sprzedające na straganach. „Pod Świńską Nóżką nigdy nie jesteśmy smutni… Tu Paryż pozwala sobie na szampana… Bywają tutaj zwykli ludzie i artyści, ciesząc podniebienia delicjami” – to słowa piosenki o tej mitycznej restauracji. Między kryształowe zwierciadła i odbijające światło jak w dyskotece lampy art déco wjeżdżają na stół półmiski z pysznościami – na przykład „przysmak świętego Antoniego”, czyli potrawka z podrobów i wieprzowych policzków, tak długo prużonych w warzywach, iż rozpływają się w ustach. Nawiasem mówiąc, policzki – czy to krowy, czy świnki – wróciły na francuskie talerze. A na drugim półmisku tytułowe danie – świńska nóżka. Pięknie panierowana. Mimo iż to chyba jest gnat raczej nie świnki, ale wieprza, bo taki ogromny, to nie tyle można się tym najeść, co raczej „naciućkać” świetnie zmiękczonych prużeniem kostek i posmakować obrastającego je mięska. Świńska nóżka pochodzi z Szampanii.
Pewna gospodyni utrudzona całym dniem pracy poszła spać i zapomniała o nóżkach, które gotowały się w wielkim garze na piecu. Gdy rano się obudziła, była przekonana, iż są one do wyrzucenia. Tymczasem rozpływały się w ustach. Dzisiaj można je kupić w każdym garmażu, by przyrządzić na głębokim tłuszczu we frytkownicy. A do tego białe wytrawne Heritage de Luz 2022 z Entre-Deux-Mers, rejonu położonego na wschód od Bordeaux, w Żyrondzie wciśniętej między prawy brzeg Garonny i lewy rzeki Dordogne, tradycyjnie uważany za część Gaskonii, krainy najsłynniejszego z czterech muszkieterów – d’Artagnana. Rejon uznawany jest za jedno z głównych skupisk winnic, z których pochodzą wyśmienite wina, głównie wytrawne i słodkie, na przykład w gminie Cadillac. Niemniej produkuje się tutaj także wina czerwone, które jednak dopiero zaczynają się dobijać do kubeczków smakowych wielbicieli tych trunków. Maison de Luz powstała w 1820 roku i specjalizuje się w starannym wybieraniu i leżakowaniu szczególnie wyróżniających się roczników. To wino bardzo ożywi nasze podniebienia. Ma delikatny smak owoców z dużymi pestkami – śliwek czy brzoskwiń – i białych kwiatów. Świetnie pasuje do ryby z rusztu i do owoców morza, a zatem do naszego dania.