Kochanie, mógłbyś mnie odwieźć do domu? Po ciężkim dniu pracy Ewa marzyła tylko o tym, by uniknąć czterdziestominutowej podróży autobusem.
Mógłbyś mnie zabrać z pracy? Zadzwoniła do męża, mając nadzieję, iż po wyczerpującym dniu nie będzie musiała tłuc się komunikacją.
Jestem zajęty krótko odparł Marek. W tle wyraźnie słychać było telewizor, więc oczywiste było, iż siedzi w domu.
Dziewczynie zrobiło się przykro do łez. Ich małżeństwo wisiało na włosku, a przecież jeszcze pół roku temu Marek nosiłby ją na rękach. Co się zmieniło w tak krótkim czasie? Ewa nie rozumiała.
Dbała o siebie, spędzając godziny na siłowni. Gotowała wyśmienicie nie bez powodu pracowała w popularnej restauracji. Nigdy nie prosiła o pieniądze, nie urządzała scen, była gotowa spełnić każdą zachciankę męża
Szybko mu się znudzisz kiwała głową mama, słuchając skarg Ewy. Nie można mężczyźnie we wszystkim ustępować.
Po prostu go kocham odparła bezradnie dziewczyna, wymuszając uśmiech. I on mnie kocha
*****
A jednak mu się znudziłam Ewa gryzła wargi, przeglądając historię przeglądarki. Okazało się, iż Marek cały wolny czas spędzał na portalach randkowych, rozmawiając z kilkoma kobietami naraz. Dlaczego nie mógł po prostu ze mną porozmawiać? Zrozumiałabym i puściłabym go wolno. Po co męczyć się z kobietą, której się nie kocha?
Więc rozwód. No cóż, była silna, da sobie radę. Ale nie zamierzała odejść bez zemsty. Niewielka lekcja mu się należała
Tego samego wieczoru zarejestrowała się na tej samej stronie, co jej mąż, odnalazła go i napisała. Zdjęcie wzięła z internetu, lekko je poprawiła i była pewna, iż Marek się złapie. I złapał się.
Rozpoczęła się burzliwa wymiana wiadomości. Mąż w swoich wiadomościach zapewniał, iż nie jest żonaty, gotowy jest na poważny związek i dzieci. Wychwalał swój charakter pod niebiosa, co doprowadzało Ewę do łez ze śmiechu. Wiedziała przecież, jak trudno z nim wytrzymać.
Spotkajmy się napisała Ewa, wstrzymując oddech w oczekiwaniu na odpowiedź.
Chętnie odparł po chwili. Ale u mnie teraz mieszka siostra, przygotowuje się do egzaminów. Może neutralne miejsce, a wieczór przedłużymy w hotelu?
Serio? Ewa aż podskoczyła. Myślisz, iż każda kobieta od razu skoczy z tobą do łóżka? Normalny człowiek by się obraził! Ale mi to na rękę.
A może u mnie? Mieszkam za miastem, sama. Nikomu nie będziemy przeszkadzać Zastanawiała się, czy się zgodzi.
Świetny pomysł! Marek aż podskoczył z radości. Pewnie dlatego, iż nie będzie musiał wydawać pieniędzy. Podaj adres i godzinę. Przylecę na skrzydłach miłości.
Ulica *** 25, dziesiąta wieczorem. Pasuje?
Oczywiście! Czekaj na mnie.
O dziewiątej wieczorem Marek ogłosił, iż wezwali go do pracy. Nie mogąc znaleźć kluczyków do samochodu, niechętnie zapytał żonę, czy ich nie widziała.
Leżały na komodzie Ewa patrzyła mu prosto w oczy, jednocześnie ściskając klucze w kieszeni. Może kot je wziął?
A dziewczyna choćby nie myślała na niego czekać. Po co? Spędziła ten czas pożytecznie pakując swoje rzeczy. Na szczęście miała własne mieszkanie, odziedziczone po babci. Jedyną rzeczą, którą zostawiła, był wniosek o rozwód, leżący na najbardziej widocznym miejscu.
A Marek wrócił do domu dopiero nad ranem, wściekły jak osa. Nie dość, iż podróż w jedną stronę zajęła mu ponad godzinę, to jeszcze tej Anieli z portalu tam nie było.
Adres był prawdziwy, dom też. Ale nie mieszkała tam dziewczyna z modelką urodą, tylko kobieta trzy razy od niego większa. Miała na sobie półprzezroczysty szlafrok, i Marek oddałby wszystkie oszczędności, żeby tylko wymazać ten widok z pamięci.
Dopiero gdy wszedł do mieszkania i zobaczył na stole podanie o rozwód, zrozumiał, kto stał za całym tym przedstawieniem. Obok leżała kartka z napisem szminką: Ten słodki odwet