Sprawa braci Menendezów od ponad trzech dekad budzi ogromne emocje i dzieli opinię publiczną w Stanach Zjednoczonych. W 1996 roku bracia zostali skazani za zamordowanie rodziców – Jose i Kitty Menendez – w ich posiadłości w Beverly Hills. Obrońcy Erika i Lyle'a od lat przekonują jednak, iż działań braci nie można rozpatrywać bez uwzględnienia przemocy, jakiej mieli doświadczać w domu rodzinnym.
Historia Menendezów, dziś 54- i 57-letnich, ponownie znalazła się w centrum uwagi po emisji hitowego serialu fabularnego "Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów" oraz dokumentu "Historia braci Menendezów" na Netfliksie. Podczas gdy dla niektórych to wciąż sprawa dwóch bezwzględnych morderców, to dla innych – tragiczny przypadek ofiar przemocy z rąk rodziców.
Bracia Menendezowie wyjdą na wolność? Muszą jeszcze poczekać
Teraz, po ponad 30 latach, pojawiła się szansa na nowy wyrok. Czwartkowa rozprawa miała rozstrzygnąć, czy bracia powinni zostać skazani na łagodniejszą karę, która umożliwiłaby im ubieganie się o zwolnienie warunkowe.
Na 17 kwietnia zaplanowano zeznania świadków i członków rodziny wspierających ich uwolnienie. Sami Erik i Lyle Menendezowie również pojawili się w sądzie, ale zdalnie, przez transmisję wideo z więzienia w San Diego, ubrani w identyczne niebieskie uniformy. Jednak wyczekiwana rozprawa gwałtownie przerodziła się w chaos.
Okazało się, iż zakończono prace nad raportem oceniającym ryzyko, jakie bracia mogliby stanowić dla społeczeństwa po ewentualnym zwolnieniu. Dokument ten powstał na polecenie gubernatora Kalifornii Gavina Newsoma, który zlecił stanowej komisji ds. zwolnień warunkowych przeanalizowanie sprawy w ramach procedury ułaskawienia.
Jednak ani obrona, ani prokuratura nie miały jeszcze okazji zapoznać się z raportem. W związku z tym sędzia Michael Jesic zdecydował nieoczekiwanie o odroczeniu rozprawy do 9 maja, by wszystkie strony miały czas na jego analizę. Sąd rozważy także, które fragmenty dokumentu – jeżeli w ogóle – będą mogły zostać dopuszczone jako dowód.
Jednak na tym wcale nie koniec napięć na sali sądowej – starły się obrona i prokuratura. Adwokat braci, Mark Geragos, zapowiedział złożenie wniosku o wyłączenie z postępowania prokuratury hrabstwa Los Angeles. Zarzucił prokuratorowi okręgowemu Nathanowi Hochmanowi stronniczość i działanie z góry przyjętym nastawieniem. Pojawiły się też zarzuty o konflikty interesów po stronie oskarżenia.
Hochman, który objął urząd z hasłami twardej polityki karnej, stanowczo sprzeciwia się jakiejkolwiek redukcji wyroku Menendezów. Jego poprzednik zainicjował proces ponownego wymiaru kary, a Hochman próbował go zatrzymać. Bezskutecznie.
– Fakty nie przemawiają na korzyść braci. A jeżeli nie ma się faktów ani prawa po swojej stronie, to atakuje się prokuratora. I właśnie na tym opiera się strategia obrony – podkreślił na konferencji prasowej przed sądem prokurator okręgowy.
Prokurator Habib Balian zaznaczył z kolei, iż sąd powinien wziąć pod uwagę zarówno stopień zrehabilitowania braci, jak i to, czy przez cały czas stanowią zagrożenie. – Nie możemy zamykać oczu na wydarzenia sprzed ponad 30 lat – mówił.
Walka o złagodzenie wyroku toczy się na kilku frontach. Oprócz procedury ułaskawienia i wniosku o nowy wyrok, obrońcy Erika i Lyle’a starają się również o zmianę kwalifikacji czynu z morderstwa na nieumyślne spowodowanie śmierci. Taki krok mógłby znacznie przyspieszyć ewentualne wyjście braci na wolność.