Mariola Bojarska-Ferenc przez lata była pracowniczką Telewizji Polskiej. W rozmowie z Jastrząb Post surowo oceniła dorobek obecnej ekipy tej stacji.
W niedzielę 15 października odbyły się wybory parlamentarne. Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 35,38 proc. głosów, co oznacza, iż najprawdopodobniej nie będzie w stanie stworzyć rządu. Taki scenariusz sugeruje wielkie zmiany m.in. w Telewizji Polskiej, która w ostatnich latach uległa skrajnemu upolitycznieniu. Reporterka Jastrząb Post o to, co może się wydarzyć w publicznej stacji, zapytała byłą pracowniczkę tej telewizji – Mariolę Bojarską-Ferenc.
Mariola Bojarska-Ferenc liczy na zwolnienia w TVP
Nasza rozmówczyni od początku wywiadu nie przebierała w słowach.
Ja mam nadzieję, iż polegną. Bo ja czekałam na to 8 lat.
Bojarska-Ferenc jako jedna z pierwszych została zwolniona z TVP przez nowe władze. Niespecjalnie tego żałuje, ponieważ wstydem byłoby dla niej pozostać w telewizji.
Byłam jedną z pierwszych, która została wyrzucona przez PiS. Dla mnie było wstydem pracowanie dla tej opcji, zresztą mówiłam to wszystkim dziennikarzom. Ja myślę, iż już mam tyle lat i mocny kręgosłup moralny, iż nie muszę uprawiać ściemy i być dupowłazem. Mówię szczerze to, co myślę. Przyszedł taki moment w życiu, iż trzeba głośno o tym mówić.
Mariola Bojarska-Ferenc ocenia programy TVP
Jej zdaniem treści serwowane w programach publicystycznych i informacyjnych TVP były „bełkotem”, przez co ich pracownicy powinni być prędko odsunięci od sprawowania obowiązków.
Myślę, iż ci dziennikarze powinni być jak najszybciej odsunięci, szczególnie ci polityczni, bo to był bełkot. Trudno było w ogóle nazwać to dziennikarstwem, to było sprzyjanie wyłącznie jednej opcji. Z zażenowaniem muszę powiedzieć, iż patrzyłam na różne gwiazdy, które zawsze lubiłam i kochałam, iż chciały tej partii jednak służyć, a była to ewidentnie telewizja partyjna, polityczna.
Choć Bojarska-Ferenc pracowała w TVP pod rządami różnych partii. Jak twierdzi, to właśnie ludzie związani z PiS zachowywali się najgorzej spośród nich wszystkich.
To nie była normalna telewizja, w której było miejsce dla ludzi inaczej myślących. Ja w swojej karierze telewizyjnej przeżyłam naprawdę mnóstwo opcji – nie wiem, ilu prezesów – sześciu, czy więcej i nikt się tak nie zachowywał, jak ludzie z PiS-u. Oni chyba zostawili wokół siebie tylko panie sprzątające i panie bufetowe, bo kiedyś poszłam załatwić tam formalności i nie widziałam nikogo znajomego. Powiedziałam dzień dobry paru osobom z „Pytania na Śniadanie”, które też – dziwię się – tam sobie spokojnie siedziały.
Mariola Bojarska-Ferenc odpiera argument pracowników TVP
Rozmówczyni Jastrząb Post nie przyjmuje argumentu, którego w niedługiej przyszłości mogą używać pracownicy TVP.
Ktoś powie – „ale musimy z czegoś żyć”. Uwierzcie mi – ja też nie miałam z czego żyć.
Bywały chwile, gdy Bojarska-Ferenc nie miała żadnych przychodów.
Były miesiące, iż nie zarabiałam absolutnie nic, zero. I musiałam sobie przez wiele miesięcy wypracować swoje miejsce w social mediach i bałam się jako dojrzała osoba, iż sobie nie poradzę. Na szczęście sobie poradziłam i okazało się, iż to, o czym mówię całe życie, zyskało nie tylko fanów, ale też doceniły mnie różne firmy, które wspieram medialnie. Z mojej strony był też strach, co ja teraz zrobię? Ja – która kocha mikrofon (…) – miałam wrażenie, iż robiłam to dobrze, iż jestem jedną z niewielu specjalistek w swojej dziedzinie na tym rynku i nagle zostałam z niczym. Myślę, iż w telewizji polskiej zrobili tak okropną robotę, pokazali, iż nie zasługują na miano dziennikarza. Róbcie rząd i s********* stąd.
Co wy na to?