Blisko – recenzja filmu. Tak umiera magia…

popkulturowcy.pl 1 rok temu

Na zwycięzcę nagrody Grand Prix dla reżysera na Festiwalu w Cannes musieliśmy trochę poczekać. Nominowany do Oscara w kategorii „Najlepszy film międzynarodowy” film Blisko swoją światową premierę miał w maju 2022, a zatem niemalże rok temu. Jednakże, jak to mówią, lepiej późno niż wcale.

Film opowiada historię trzynastoletniego Leo, który rozpoczyna właśnie naukę w nowej szkole. Towarzyszy mu jego bardzo bliski przyjaciel Remi, z którym łączy go szczególna relacja. Chłopcy trzymają się razem na tyle mocno, iż ta zażyłość zaczyna budzić żywe zainteresowanie rówieśników. Zaczyna się od wścibskich pytań, plotek, a końcu na szyderstwach. Rezultat jest dość łatwy do przewidzenia – Leo zaczyna oddalać się od przyjaciela, próbując dopasować się do innych. Reszta historii jest zaś jednym wielkim ciągiem smutku, poszukiwań siebie, próby zrozumienia swoich emocji oraz pogodzenia z rzeczywistością. A ta wydaje się coraz chłodniejsza, gdyż Remi nie potrafi zrozumieć zmieniającej się sytuacji, co skutkuje dość tragicznym wydarzeniem.

Gdy przed seansem zapoznałam się z opisem filmu, spodziewałam się obejrzeć historię o dorastaniu i dyskryminacji osób nieheteroseksualnych. Miałam rację jedynie połowicznie. Eksponowana dosadnie relacja jest bowiem natury przyjacielsko-braterskiej. Reżyser dość umiejętnie ukazał ogromną intymność relacji dzięki nie tylko obrazu, ale również i szeptów czy oddechów. Dzięki temu stajemy się nie tylko cichymi świadkami zażyłości bohaterów, ale poniekąd sami również możemy ją odczuć. Jest to doświadczenie naprawdę piękne i niesamowite, a uśmiech niejednokrotnie ciśnie się na usta. Ten jednak gwałtownie zamienia się w smutek, czego się zresztą spodziewałam.

Film jest dość przewidywalny, ale nie ma on też na celu szokować czy zaskakiwać. Najistotniejsze jest ukazanie momentu, w którym kończy się beztroskie dzieciństwo, a zaczyna poznawanie świata. Wraz z tym pojawia się często niezrozumienie, smutek, ból. Pojawiają się również złe decyzje, z których konsekwencjami należy się mierzyć i to niejednokrotnie w sposób bolesny.

Blisko, reż. Lukas Dhont (materiały prasowe)

To właśnie dojrzewanie i wszystko to, co z nim związane, jest tematem fabuły, o czym dość łatwo zapomnieć. Przyjaźń bohaterów jest niezwykle silnie podkreślona oraz wyeksponowana, dlatego gdy jej zaczyna brakować, trochę ciężko jest zrozumieć dalszy przekaz filmu. Osobiście uważam, iż gdyby film skończył się wraz z końcem relacji, to nie byłoby mi żal. Nie znaczy to jednak, iż dalsza część jest nudna czy trudna do oglądania – jest istotna. Pokazuje ona bowiem to, co reżyser chciał przedstawić, a więc ulatującą powoli magię beztroski i dzieciństwa. Szczególnie znacząca jest tutaj scena, gdy Remi próbuje pobawić się z Leo. Próba dopasowania się do otoczenia sprawia jednak, iż ten nie potrafi już bawić się tak, jak kiedyś. A w momencie, w którym nasze zabawy wydają się być głupie, zaczynamy nowy etap życia.

Wizualnie film jest niezwykle estetyczny i przyjemny w odbiorze, szczególnie kiedy na ekranach królują cieplejsze pory roku. Warto wspomnieć, iż rodzice Leo zajmują się hodowlą kwiatów. Skutkuje to nie tylko pięknymi kadrami, ale również mało subtelnie ukazaną metaforą. Fabuła rozwija się wraz z cyklem pór roku i życia kwiatów. Wydarzenia przerywane są scenami, w których główny bohater pomaga przy rodzinnym biznesie. Zaczynamy zatem od zbiorów, ścięcia roślin, aż w końcu przychodzi wiosna i ponowne odrodzenie.

Blisko, reż. Lukas Dhont (materiały prasowe)

Kolory również grają istotną rolę. Bliskości towarzyszą ciepłe, żywe barwy, które stopniowo ustępują jednak zimnu i przygaszonym barwom.

Aktorsko jest zdecydowanie na plus, wyróżnia się odtwórca głównej roli. Eden Dambrine, który wciela się w rolę Leo, miał za zadanie ukazać niezwykle trudne emocje w możliwie jak najbardziej skryty sposób. Bohater bowiem długo próbuje ukryć swoje uczucia i jedynie z pomocą mimiki potrafimy czasami zajrzeć nieco głębiej. Ogólnie film jest dość delikatny jeżeli chodzi o emocje. Trudno doszukiwać się tutaj dramaturgii, co jest dużą zaletą.

Blisko ma przynajmniej dwa zakończenia. Osobiście jednak uważam, iż mógłby się on zatrzymać na pierwszym z nich. Bohater dostaje wówczas coś, na co czekamy niemalże cały seans – namiastkę utraconej bliskości, której tak uparcie poszukiwał. Drugie zakończenie zaś nie wnosi zbyt wiele nowego.

Niestety, jeżeli czekacie na catharsis, to muszę Was rozczarować. Pod tym kątem Blisko dość wiernie oddaje prawdziwe życie, w którym niektóre rzeczy już nigdy nie wrócą na dawne tory. Sztuką jest pogodzić się z nową sytuacją i nauczyć z nią żyć. jeżeli chcemy coś wyciągnąć z seansu, to jedną z najbanalniejszych, a jednocześnie najtrudniejszych nauk na świecie. Czasami nie warto jest przejmować się tym, co mówią inni. Szczególnie, jeżeli ceną miałaby być przyjaźń.

Idź do oryginalnego materiału