Wydrapując wyrwę.
Argentyński awangardowy kwartet o punkowym rysopisie Blanco Teta objawił się światu w Buenos Aires w 2017 roku. Po drodze były dwie EP-ki, to jednak trzeba było poczekać kilka lat na debiutancki ich album „Rompe Paga” wydany przez Bongo Joe Records. – „Nawet jeżeli to, co robimy, brzmi bardzo indie, argentyński rock, zawsze będziemy brzmieć jak Blanco Teta” – mówi perkusistka Carola Zelaschi. – „Podejmujemy to ryzyko, stwierdzając »OK«, nie dbamy o zasady tego, jak powinien wyglądać politycznie poprawny zespół” – mówi Garcia. „Dlaczego nie użyć auto-tune’a i nie zrobić hiperpopu w tym kontekście? Zamiast myśleć o pisaniu piosenek w tradycyjny sposób, zespół myśli bardziej o teksturach i relacjach między dźwiękami”.
Kilka dni temu doczekaliśmy się kontynuacji w postaci płyty „La Debacle de las Divas”, na której nie znajdziecie żadnego plumkania w stylu indie (podobnie jak na pierwszym krążku), ale za to niesamowitą potęgę brzmienia, wściekłość, ścianę dźwięku, pełno dysonansów i noise’u. Nie boją się też wykrzykiwać swoich poglądów politycznych, co też czynią od pierwszych nagrań, wystarczy wspomnieć jeden z wcześniejszych utworów „Policía de Córdoba” sprzeciwiający się przemocy instytucjonalnej.

Argentynkom ważne jest, aby identyfikować się jako transfeministki, dając w ten sposób widoczność temu inkluzywnemu ruchowi politycznemu i queerowej scenie muzycznej, której są częścią. Oprócz wspomnianej perkusistki w Blanco Teta grają także Violeta García (wiolonczela/wokal), Carlos Quebrada (bas/wokal wspierający) oraz Josefina Barreix (główna wokalistka).
„La Debacle de las Divas” pozostało odważniejszym przekazem na wielu poziomach niż debiutancki materiał. – „Gdzieś pomiędzy memem” nie jestem już młodą obietnicą„ a dysforią fałszywej divy, którą się staliśmy – divy klasy robotniczej, divy Flixbusa – mówimy: pieprzyć merytokrację i ten techno-feudalizm, który zamienił nas w krypto-serfów płacących abonamenty na platformy, które nas cenzurują” – kontestują Blanco Teta.
Nowe kompozycje powstawały w różnych okoliczności, m.in. w czasie z niepewną pracą czy podczas jazdy nocnymi autobusami, a do tego zostały zarejestrowane na żywo w studiu, bez późniejszej edycji, co pozwoliło uchwycić tę surową, kolektywną energię prosto na taśmę. „Mechita” wprowadza w tą zaciekle szaloną podróż dźwiękową – jest bardzo szorstko, drapieżnie, energetycznie i noise’owo. Punkowy cios, łomot wymierza po raz pierwszy „La Debacle De Mi Pueblo”, a w warstwie tekstowej mniej więcej tak:
Jestem katastrofą na moim miejskim placu
I kogo to obchodzi?
Jeśli to takie niekonwencjonalne
Piszę piosenki, których nie słucha choćby moja mama!
Nie mogę już zabrać cię na croissanty!
Wszystko jest takie drogie!
Wszystko jest takie tandetne!
Nie chciałam dołączyć do twojego brudnego klanu
Nie mogłam tego pojąć
Mówiłeś słowa, których nie rozumiałam
Nie chciałam dołączyć do twojego brudnego klanu
Nie mogłam tego pojąć
Mówiłeś słowa, których nie rozumiałam.
Wszystko jest takie tandetne,
Wszystko jest takie dziwne.

W „Subiduki” noise-rockowe pazurzyska szarpią, kłują a jak trzeba doprowadzają do niezłego transu. Słychać wpływy sceny no-wave, a choćby post hardcore’a. Jest moc! Ale to, co się dzieje w „Metalera” przechodzi oczekiwania. Brzmią tu trochę jak indonezyjska Senyawa zmieszana z brudem, gęstością grupy Shellac. Przyszła mi też na myśl tegoroczna płyta Swans „Birthing”. I powiem szczerze, iż Blanco Teta „połykają” weteranów swoją porażającą energią.
Co myślisz, jeżeli pójdziemy na tył?
Tysiąc karaluchów przebiegnie ci przez ramię!
Jak wygląda twoja pełna nienawiści twarz?
Z tak wieloma rogami, iż jesteś głuchy?
Blanco Teta podkreślaj, iż ten album sam w sobie jest metakomentarzem do wielkiej divy rocka Courtney Love i mówią o niej jako wielkiej inspiracji zarówno pod względem lirycznym, jak i interpretacyjnym. „Sin Nafta” jest chyba tego właśnie emanacją – dobrze słychać wiolonczelę, i całą sztukaterię aranżu. W „Exorcizada” poczuć można powiew Juany Moliny, ale też Sonic Youth. Złapcie się za co tam możecie przy „Joven Promesa”, a przy odpowiednio rozkręconej głośności sprzętu odsłuchowego, autentycznie wgniatają w podłogę. Wyobrażam sobie, co Blanco Teta robią na koncertach. Pierwszy sekundy „Deseo Deseo” nie brzmią ani trochę lżej od ikonicznego Sunn O))) w zmieszaniu ze sprzężeniami, chrobotami, piskami i pięknym chaosem.
Im więcej lenistwa?
Pada deszcz na zewnątrz
Im bardziej zdeterminowani?
Nie ma pragnienia na zewnątrz.
Pragnienie.
Pragnienie.
Jak oni cholernie dojrzale kombinują, co tylko potwierdza kolejny świetny numer „Deja de Llorar” z echem The Fall i brudnym math rockiem do granic możliwości. Punkowe ciosy wymierza „Sin Bombacha”, tylko, iż Blanco Teta za chwilę są w nieokreślonej stylistyce, melodyce, brzmieniu. Choć w tym fragmencie są jakieś reminiscencje w postaci The Slits, Pixies. Cudownie zaskakuje innością zamykający „Exorcizada”, w którym jest coś z ostatnich noise’owych płyt LOW. Ale ku.wa, oni brzmią totalnie po swojemu!
Spotkałem cię w klasztorze
Spotkałem cię w klasztorze
Wyszedłem stamtąd po egzorcyzmach
Wyszedłem stamtąd po egzorcyzmach
Spotkałem cię w klasztorze
Nie, nie myślałem, iż tak skończę
Wyszedłem stamtąd po egzorcyzmach
Wyszedłem stamtąd po egzorcyzmach
Uh…
Spotkałem cię w klasztorze
Nie, nie myślałem, iż tak skończę
Wyszedłem stamtąd po egzorcyzmach
Wyszedłem stamtąd po egzorcyzmach
AAAA Nie sądziłem
Nie…
Bardzo ciężko jest posklejać się na nowo po takim albumie jak „La Debacle de las Divas”. Blanco Teta rozsadzają system. To jest jak zniekształcona modlitwa wykrzyczana prosto w twarz. Obcowanie z ich muzyką to stan ocierający się o katartyczny. Mam nadzieję, iż ta muzyka zostanie zauważona w szerszej skali i nie zginie w tajfunach nowości. Podsumowując: nigdy nie wiadomo skąd i od kogo nadejdzie jedna z płyt tego roku!
„Mówimy: pieprzyć merytokrację i ten techno-feudalizm, który zamienił nas w krypto-wasali, płacących subskrypcje stronom, które nas cenzurują”.
Bongo Joe Records | lipiec 2025
Strona Blanco Teta: https://blancoteta.com/la-debacle-de-las-divas/
FB: https://www.facebook.com/blancoteta/
Strona Bongo Joe Records: http://www.bongojoe.ch/
FB: https://www.facebook.com/BongoJoeLabel/