Jednak postanowiłem zapoznać się z zawartością Eternal (bo nie znam nic nagranego po czwartej płycie) poleciało dwukrotnie, i zaczynają się pewne schody. To nie jest słaby album, wręcz przeciwnie, bo to 47 minut dobrej muzyki, ale po Passage chyba można było się spodziewać czegoś więcej, zwłaszcza iż ciąg albumów Blood Ritual - Ceremony of Opposites - Passage to wybitny okres Szwajcarów.
Passage było cięższe, bardziej przebojowe, miało fajniejsze riffy. Eternal wypada najlepiej w momentach, kiedy elementy elektroniczne grają pierwsze skrzypce. Najgorzej kiedy wchodzą zwrotki i cóż, mnie większość zwrotek na tym albumie zwyczajnie przynudza. Album nadrabia elektroniką, ale jest wyraźnie słabszy niż wszystko to, co nagrali wcześniej. Może przy bliższym poznaniu zyska, najwyżej odszczekam to, co napisałem.
Statystyki: autor: Blind — 44 min. temu