
Dawno tej płyty nie puszczałem (chociaż w kolekcji oczywiście jest, tylko na ŚK) i zapomniałem jaka jest zajebista. Łączy z jednej strony trudność Kosmonumentu, z drugiej zostawia miejsce na podskórnie pulsującą hiciarskość Valonielu oraz przykrywa wszystko kołdrą hałasujących syntezatorów a najważniejsze jest to, iż brzmi inaczej niż każda inna.
Przechuj album.
Statystyki: autor: DiabelskiDom — 51 min. temu











