Black Metal • In Aeternum

brutalland.pl 2 miesięcy temu

Pewnie sporo ludzi ich kojarzy, ale pewnie nikt nie słucha. Założony w 1994 roku w Szwecji black metalowy In Aeternum chyba był dość rozpoznawalny, ale nigdy nie wyszedł poza bycie postrzeganym jako, w najlepszym przypadku, drugoligowiec. Z jednej strony w sumie nie ma się co dziwić, nie była to może najbardziej oryginalna kapela na świecie, a wpływy w ich muzyce są bardzo czytelne. Trzeba przy tym oddać, iż ciężko też ich posądzić o rżnięcie od jednego zespołu albo o to, iż są niespójni. Nie, oni czerpiąc z muzyki innych zespołów stworzyli jednak swój styl.

A jaki to styl, zapytacie? Najłatwiej powiedzieć, iż to death/ black ze sporą dawką melodii. Przy czym z tych składowych czerpią to co trzeba, bo mogliby brać z death metalu brak mrocznej atmosfery, z black metalu brak pierdolnięcia, a melodią dodawać przaśności. No właśnie nie, tu wszystko jest na miejscu. Jadowite, wściekłe na black metalowy sposób, doprawione death metalową brutalnością, a melodia wynika z faktu, iż typy potrafią obsługiwać instrumenty i ciosają przemyślane riffy zagrane ze znajomością rzemiosła, chociaż słychać też, iż jako gnoje musieli kochać heavy i thrash, co do tej pory im nie przeszło. Tak, dobrą konkluzją będzie to, iż to bardzo klasyczny metal, tylko doprowadzony do wściekłości black/ death.

Żeby oddać sprawiedliwość malkontentom - o ile nie chce Wam się przerabiać całej dyskografii, to sięgnijcie sobie po ostatni pełny album, Dawn of a New Aeon. Ta jest zwyczajnie najlepsza. Poza debiutem w sumie uzbierały mi się ich trzy duże płyty (wydali cztery, nie mam i nie znam debiutu), jedno EP (tych natłukli więcej) i jakaś składanka demówek czy coś w stylu, ale żeby być uczciwym to te starsze rzeczy to na moje dzisiejsze ucho to średniaki. Zresztą tych kilkanaście lat temu też tak mi brzmiały. Chociaż bólu nie sprawiają. Ot, poprawne granie dla miłośników black/ death bez forsowania w żadną stronę.

No ale wspomniany album z 2005 i poprzedzająca ją EP No Salvation to perełki w dyskografii. Wcześniej wspominałem o czytelnych inspiracjach, więc co my tu mamy? Marduk z mojego ulubionego chyba okresu La Grande Danse Macabre, ale In Aeternum jest bardziej melodyjne. I techniczne. Te melodie mogą kojarzyć się nieco z Dissection, ale nie jest tak słodko. Nie jest też tak czysto i matematycznie precyzyjnie - tu jest jednak atak i wściekłość. Brutalniejsze potraktowanie materii melodii trochę przypomina Vital Remains z późniejszego okresu, ale Szwedzi nie są tak groteskowi z blastach, brutalności i technice. Tu idzie wszystko naturalniej. Może gdyby Necrophobic pokochało z całego serca Angelcorpse, to brzmieliby podobnie? Bo właśnie i takie wpływy tu słuchać. A może jednak to Nifelheim, gdyby coverowało ten Angelcorpse? Takie skojarzenia przychodzą mi do głowy jak słucham tej płyty.

Podsumowując - bardzo klasycznie i do bólu metalowo brzmiący materiał, z przemyślanymi, chwytliwymi kompozycjami. Rozpływam się nad Dawn of a New Aeon, ale jak ta Wam podejdzie, to można i przelecieć też pozostałe - geniuszu tu nie ma, ale raczej nie spowodują odruchu wymiotnego.

Statystyki: autor: deathwhore — 2 min. temu


Idź do oryginalnego materiału