Były basista The Rolling Stones opowiedział o koncercie, przez który zespół o mało się nie rozpadł.
Bill Wyman grał na basie w The Rolling Stones od 1962 do 1991 roku. Przez ten czas dał z zespołem blisko dwa tysiące koncertów. Ale jeden z nich wspomina jak prawdziwy koszmar.
W wywiadzie dla „Classic Rocka” Wyman wspomniał koncert, jaki The Rolling Stones dali 6 grudnia 1969 roku na torze wyścigowym Altamont niedaleko San Francisco. Był to darmowy koncert, na który ściągnęły setki tysiące fanów. Niestety, koncert gwałtownie przerodził się w koszmar.
Nie chodzi o to, co działo się na scenie, ale pod nią. Zatrudnieni w roli ochroniarzy członkowie gangu Hell’s Angels, stosowali przemoc wobec publiczności, a w trakcie samego koncertu Stonesów śmiertelnie ranili jednego z fanów, 19-letniego Mereditha Huntera. Bill Wyman wspomina:
Tego dnia było bardzo niebezpiecznie. Nie lubię o tym rozmawiać. To jak okropny koszmar, który nie chce przeminąć. Ja i Mick Taylor staliśmy po stronie, gdzie dźgnięto tego chłopaka, reszta zespołu była po drugiej stronie sceny. My jednak staliśmy po tej stronie, gdzie to się stało. To było okropne. Uciekał, a oni go dźgnęli trzykrotnie wielkim nożem. Musieliśmy się zwijać, a został tylko jeden helikopter. Pilot wszedł na scenę i powiedział: „Jeśli nie skończycie, lecę sam, mam dość”. Musieliśmy skończyć piosenkę i uciekliśmy ze sceny i razem z ochroną i częścią ekipy wcisnęliśmy się do tego helikoptera, który mieścił osiem osób, a nas było 20. Nie mógł się poderwać, a gdy się poderwał, rzucało nas na boki.
Wszystkie te wydarzenia uwiecznili bracia Maysles w wydanym w 1970 roku filmie „Gimme Shelter”.
Nowe „Wydanie Specjalne” w drodze!
„Wydanie Specjalne: 100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” to subiektywne, przygotowane przez redakcję „Teraz Rocka” zestawienie najważniejszych albumów w historii naszego ukochanego gatunku.
Pismo trafiło właśnie do przedsprzedaży i dostępne jest w promocyjnej cenie!