Biedny celebryta utknął na Jamajce? Serio? Gdy ludzie walczą o życie, media karmią nas bajką dla idiotów

eswinoujscie.pl 5 dni temu

Huragan, dramat, łzy… ale nie tych, co naprawdę cierpią

Niektórzy dziennikarze naprawdę chyba zapomnieli, czym jest dziennikarstwo. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której pół polskiego internetu rozpisuje się o „biednym aktorze”, który utknął na Jamajce, bo akurat przeszedł huragan? Serio? W świecie, w którym ludzie tracą domy, życie, majątek i nadzieję, my mamy współczuć milionerowi z drinkiem w ręku, bo jego samolot nie odleciał na czas?

To nie jest informacja. To kabaret medialny w najgorszym wydaniu.
To nie jest empatia. To robienie z ludzi idiotów.


Kiedy świat płonie, tabloidy płaczą nad celebrytą

Huragan niszczy Jamajkę, zmiata całe wioski, zalewa ulice, tysiące rodzin zostaje bez dachu nad głową. Ale polskie media? One widzą przede wszystkim „znaną twarz z telewizji”, która utknęła w raju.

„Aktor utknął na Jamajce. Nie może wrócić do Polski. Martwi się o powrót!” – czytamy na głównych stronach portali.
Martwi się?!
O co? Że zabraknie mu lodu do mojito? Że obsługa hotelu nie poda śniadania do łóżka?

Podczas gdy lokalni mieszkańcy walczą o życie, nasze media płaczą, iż celebryta będzie musiał zostać „kilka dni dłużej w raju”. To nie tylko absurd. To plucie w twarz ludziom, którzy naprawdę cierpią.


Kiedy bieda jest prawdziwa, a „biedny aktor” to fikcja

Zastanówmy się przez chwilę. Ile kosztuje tydzień na Jamajce w pięciogwiazdkowym hotelu z widokiem na ocean?
Niech zgadnę – więcej niż roczne zarobki niejednego Polaka.
I właśnie ten „biedny aktor”, który wybrał się na wakacje w okresie huraganów, jest przedstawiany jako ofiara losu.

Ludzie czytają to i łapią się za głowę.
W komentarzach wrze:

„Przekaz dla idiotów!”
„Niech zostanie tam na stałe, skoro mu tak źle w raju!”
„A może by tak napisać o tych, którzy naprawdę ucierpieli?”

I mają rację. Bo to nie aktor jest ofiarą, tylko mieszkańcy Jamajki, którzy w kilka godzin stracili wszystko.


Huragan medialnej głupoty

Kiedyś media informowały o świecie. Dziś tworzą teatr emocji dla kliknięć.
Nie liczy się prawda, kontekst ani skala tragedii. Liczy się tylko nazwisko i zdjęcie z Instagrama.
Huragan? Ok, ale dopiero wtedy, gdy można do niego dopisać znaną twarz.

Tymczasem prawdziwe historie rozgrywają się daleko od obiektywów.
Na Jamajce ludzie śpią na podłogach zalanych wodą, nie mają prądu, wody, jedzenia. Ale tego nie zobaczymy na pierwszej stronie. Bo tam króluje nagłówek:

„Celebryta w tarapatach! Huragan zaskoczył go w raju!”

Niech ktoś powie wprost – to nie jest dziennikarstwo, to komedia.


Nie płacz, aktorze – wiedziałeś, iż nadchodzi huragan

Niech nikt nie mówi, iż to przypadek.
Huragany na Karaibach nie pojawiają się znikąd. Prognozy są znane z wyprzedzeniem, ostrzeżenia są publikowane, linie lotnicze reagują wcześniej.
Każdy rozsądny człowiek, widząc nadciągającą burzę, zmienia termin lotu, wraca wcześniej, albo przynajmniej przygotowuje się na ewakuację.

Ale nie celebryta. Bo celebryta wie lepiej.
A potem płacze przed kamerą, iż „nie może wrócić do Polski” i „martwi się, co dalej”.

Nie, nie martw się. Naprawdę.
Masz kartę kredytową, masz kontakt z ambasadą, masz opłacony hotel. To nie jest tragedia.
Tragedią jest to, iż media pokazują to jako dramat, zamiast skupić się na prawdziwych ludziach w potrzebie.


Głos ludzi: „Robicie z nas idiotów!”

Wystarczy wejść w komentarze pod takimi artykułami.
Ludzie nie dają się nabrać. Piszą bez ogródek:

„To jest jakiś żart?”
„Milioner utknął w raju – ojej, tragedia!”
„Zamiast pomóc ofiarom huraganu, robicie news o tym, iż facet ma przedłużone wakacje.”
„Przekaz dla idiotów. I tylko idiota to kupi.”

I właśnie to jest klucz.
Bo coraz więcej osób widzi, jak daleko media odeszły od rzeczywistości.
Zamiast informować – bawią.
Zamiast pokazywać świat – sprzedają emocje.
Zamiast wspierać ofiary – tworzą bohaterów z ludzi, którzy po prostu źle zaplanowali urlop.


Celebryta to nie ofiara – to produkt

Nie łudźmy się. Każdy taki artykuł to element marketingowej gry.
Aktor, influencer, celebryta – wszystko jedno. Ważne, by jego nazwisko pojawiło się w nagłówkach.
Nawet jeżeli powód jest absurdalny.

Dziennikarze wiedzą, iż taki tekst się „niesie”.
Że ludzie będą się oburzać, udostępniać, komentować.
Że każdy komentarz – choćby zły – to zasięg.
I tak właśnie huragan na Jamajce staje się tłem dla reklamy głupoty.


Prawdziwe ofiary – bez głosu, bez zasięgów

W tym samym czasie lokalne media na Jamajce pokazują dzieci w ewakuowanych szkołach, rodziny bez prądu, szpitale walczące o sprzęt, ratowników pracujących po nocach.
Tylko iż te historie nie trafiają do polskich serwisów.
Bo nikt tam nie ma miliona obserwujących.
Bo nikt nie pasuje do medialnej narracji o „dramatycznym losie w raju”.

To pokazuje, jak bardzo nasze media przestały być empatyczne, a stały się cyniczne.


Dlaczego ten przekaz jest niebezpieczny

Bo kształtuje świadomość ludzi.
Uczy, iż tragedia to coś, co dzieje się znanym ludziom, a nie zwykłym.
Że wartość ludzkiego cierpienia zależy od liczby obserwujących na Instagramie.

To nie tylko brak smaku. To demoralizacja społeczeństwa informacyjnego.
Bo jeżeli więcej emocji wzbudza „zmartwiony aktor”, niż 2000 osób, które straciły dom, to coś jest bardzo, bardzo nie tak.


Media bez wstydu

Zamiast zadawać pytania:

  • Jak można pomóc mieszkańcom Jamajki?

  • Jak wygląda sytuacja humanitarna po huraganie?

  • Jak Polacy mogą wesprzeć ofiary żywiołu?

…portale wolą pytać:

„Czy znany aktor zdoła wrócić na plan filmowy na czas?”

Czy ktoś tam w redakcjach naprawdę wierzy, iż to ma sens?
Czy nikt nie widzi, iż robienie z tragedii tła dla celebryckiego dramatu to upadek etyki dziennikarskiej?


Na koniec: przestańcie robić z ludzi idiotów

Polacy nie są głupi.
Widzą, kiedy wciska im się medialną papkę.
Wiedzą, iż „biedny aktor na Jamajce” to nie temat godny czołówek portali.

I dlatego coraz więcej osób mówi wprost:

„Dość. Chcemy prawdziwych informacji, nie łzawego show.”

Niech w końcu redakcje zrozumieją, iż czytelnik nie jest idiotą.
I iż nie kupi już bajki o „bohaterze z plaży”, który „utknął w raju”.


Podsumowanie

Huragan to tragedia. Ale nie tragedia celebryty, tylko ludzi, którzy naprawdę cierpią.
Media, które zamiast o tym pisać, wybierają sensację – same stają się symbolem moralnej katastrofy.
Bo gdy giną wartości, a zostaje tylko klikalność, to choćby najpiękniejszy nagłówek jest pusty.


Idź do oryginalnego materiału