Krytyka bogaczy, któż nie lubi takich tematów? W przeciągu ostatnich lat pojawiło się wiele produkcji na ten temat. Do jednej z nich należy wielokrotnie nagradzany serial Mike’a White’a. Dwa pierwsze sezony produkcji bezsprzecznie zachwyciły widzów. Jak w takim razie prezentuje się jego trzecia odsłona?
Biały Lotos powrócił z trzecim sezonem. Po wakacjach na Hawajach i słonecznej Sycylii ponownie zmieniamy kierunek wyjazdu i tym razem meldujemy się w Tajlandii. Nowy sezon rozpoczyna się analogicznie do poprzednich odsłon — w pierwszych minutach słyszymy strzały i wiemy już, iż doszło do tragedii. Czas się cofa, a my wraz z grupką nowych bohaterów przybywamy do hotelu. Od tej chwili spędzimy tydzień wśród egzotycznych widoków, by poznać historię gości i pracowników przybytku, a przede wszystkim dowiedzieć się, kto z nich pod koniec pobytu znajdzie się na swoich wiecznych wakacjach.
Mike White potrafi doskonale zbudować portrety swoich bohaterów. Choć spotkałam się z wieloma opiniami, iż trzeci sezon wypada najsłabiej, nie potrafię się z tym zgodzić. Ba, śmiało mogę powiedzieć, iż w moim uznaniu ta odsłona prezentuje się najlepiej. Mimo kilku wad bezsprzecznie zatonęłam w tym serialu i wręcz nie mogłam doczekać się kolejnych odcinków, a przede wszystkim samego finału. Ale od początku. Kto tym razem przybywa do luksusowego hotelu?
Na statku meldują się trzy grupki. Pierwszą z nich jest rodzina Ratliff. Ojciec rodu — Timothy – to bogaty finansista odpowiedzialny za bezpieczeństwo i dobrobyt swojej familii. Jego żona, Victoria, lubi do obiadku zjeść kilka tabletek uspokajających i pozachwycać się, jak dobre życie wiedzie. Ich dzieci to narcystyczny Saxon, dla którego liczy się kariera w firmie ojca i ilość poderwanych dziewczyn, Piper, która fascynuje się nauką tutejszych mnichów, a także najmłodszy Lochlan -tzw. people pleaser, który robi wszystko, czego oczekuje od niego otoczenie. Sielanka rodzinki Ratliff burzy się, kiedy Timothy odkrywa, iż przez jego oszustwa grozi mu totalne bankructwo.

Drugą grupką gości są trzy dawne przyjaciółki, które wyjechały na typowe babskie wakacje i chcą nadrobić lata rozłąki. Niestety, po takim czasie dzieli je niemal wszystko, a łączą jedynie stare wspomnienia i sztuczne uśmiechy opiewające ich wspaniałą przyjaźń. pozostało pewna para — Rick i Chelsea. Znacznie starszy Rick nie potrafi znaleźć spokoju i żyje dawnymi krzywdami. Chelsea to z kolei życzliwa dusza, której syndrom zbawcy każe uratować tonącego partnera i sprawić, by jego życie nabrało pozytywnych tonów. Obserwujemy również wątek ochroniarza hotelu oraz jego wybranki serca, Mook. Co więcej, na wyspę powracają także znane twarze — Belinda z pierwszego sezonu oraz Greg / Gary. Tak, to ten sam gość, który był mężem Tanyi z poprzednich sezonów.
Jak już pisałam, Mike White tworzy interesujące i zróżnicowane postacie, których wątki z zainteresowaniem śledzimy na ekranie. Biały Lotos w tym sezonie skupia się głównie na moralności swoich bohaterów, stawiając ich często w podbramkowych sytuacjach i każąc dokonywać trudnych wyborów. Choć momentami akcja serialu nie toczy się może najszybciej, a główni bohaterowie naprawdę potrafią irytować swoim nieracjonalnym zachowaniem, uważam, iż produkcja ta świetnie oddaje złożoność ludzkiego charakteru. Momentami bezlitosny dla swoich bohaterów Biały Lotos sprawia również, iż sami zastanawiamy się, jak postąpilibyśmy w danej sytuacji.

Scenariusz to jednak nie wszystko, a Biały Lotos może pochwalić się też innymi świetnymi aspektami. Po pierwsze znakomici aktorzy, którzy stworzyli postacie oryginalne i pełne charyzmy. Patrick Schwarzenegger jako Saxon budzi niechęć już od pierwszych chwil, gdy pojawia się na ekranie. Leslie Bibb i Michelle Monaghan w swoich rolach aż rażą sztucznością i fałszywym zachowaniem, a Aimee Lou Wood jako Chelsea jest wprost urocza i ujmująca. A to tylko wybrane przykłady. Co więcej, tak samo jak w poprzednich odsłonach Biały Lotos świetnie wypada również pod względem wizualnym. Statyczne ujęcia tajlandzkiej wyspy dodają produkcji wyjątkowego uroku, podkreślając jednocześnie piękno egzotycznego klimatu. Te starannie skomponowane obrazy podkręcają niekiedy mroczny klimat serialu, wprowadzając widza w atmosferę napięcia i niepokoju. Także muzyka w Białym Lotosie doskonale wpasowuje się w otaczające w tło, podkreślając tajemniczy nastrój produkcji.
Zobacz również: Dexter: grzech pierworodny – recenzja serialu. Co słychać u Morganów?
Nie można jednak pisać o trzecim sezonie, nie wspominając o finale. Odcinek, na który większość z nas czekała od początku transmisji serialu. Zakończenie produkcji doprawdy trzyma w napięciu i potrafi momentami zaskoczyć, czy jest jednak w pełni satysfakcjonujące? I tak, i nie. Biały Lotos pozostawia niektóre kwestie niedopowiedziane, co stanowi dobre pole do własnej interpretacji. Mam jednak wrażenie, iż zabrakło tu paru dodatkowych minut, by w pełni zamknąć poszczególne wątki. Mike White idzie niekiedy na skróty, przez co samo zakończenie pozostawia po sobie pewien niedosyt.

Biały Lotos w trzecim sezonie znów zabiera widza do świata luksusu pełnego sztucznych relacji, fałszywych uśmiechów i moralno-etycznych dylematów. Warto jednak wybrać się do Tajlandii, by poznać nowe historie skrzywionych bogaczy. Czekam więc na kolejne odsłony, mając nadzieje, iż przy okazji spotkam również znajome twarze.
Fot. główna: kadr z serialu