Benedict Richard O'Gorman Anderson 1936 - 2015,
Tytuł oryginału: „Imagined Communities. Reflections on the Origin and Spread of Nationalism” – w wielu wywiadach autor podkreślał, iż tytuł, jaki nada swojej książce był dla niego ważny, zwłaszcza dobór słów, celowość „imagined” (wyobrażony) a nie „imaginary”(zmyślony).
Benedict Anderson: historyk, politolog, urodzony w Chinach, z irlandzkim paszportem, a mieszkający w Stanach Zjednoczonych. Poliglota, znający języki: angielski, jawajski, tagalog, indonezyjski i tajski (informacje z wywiadu z bratem B.A.), plus czytał po holendersku, hiszpańsku, niemiecku, francusku i rosyjsku (wg artykułu).
Benedict Anderson zmarł w Indonezji, której badaniom poświęcił lwią część swojego życia, w 1994 roku Anil Ramdas przeprowadził z nim wywiad, w którym historyk przyznał, iż miał zakaz wjazdu do Indonezji (od 1972 roku). Powrócił do niej, kiedy Suharto po 31 latach oddał władzę.
Nie zawsze na początku książki znajdziemy podziękowania; te dla: cioci, brata i kota Mruczka są dość częste, ale nie o te chodzi. Podziękowania autora skierowane są w pierwszej kolejności do: Ericha Auerbacha (fantastyczne dzieło, w Polsce w wydaniu dwutomowym: „Mimesis”), Waltera Benjamina („Illuminations”) i Victora Turnera, postaci które wywarły duży wpływ na skrystalizowanie się poglądów autora o nacjonalizmie. Na końcu książki znajdziemy bogatą bibliografię.
"Magia nacjonalizmu polega na prze kształcaniu przypadku w przeznaczenie. "
„Jest wyobrażona, ponieważ członkowie choćby najmniej licznego narodu nigdy nie znają większości swych rodaków, nie spotykają ich, nic choćby o nich nie wiedzą, a mimo to pielęgnują w umyśle obraz wspólnoty. Renan, na swój uprzejmy i dwuznaczny sposób, mówił o tym wyobrażaniu sobie, kiedy pisał: „Istotą narodu jest to, iż wszystkie jednostki mają wiele ze sobą wspólnego oraz iż wszystkie o wielu rzeczach zdołały zapomnieć”. Gellner podobnie, choć z niejaką surowością, stwierdza: „Nacjonalizm to nie przebudzenie narodów ku samo świadomości: wynajduje on narody tam, gdzie one nie istnieją”. „
"sama koncepcja gazety zakłada przełamanie „wydarzeń światowych” przez pryzmat wyobrażonego świata rodzimych czytelników. Niezwykle ważna dla tej wyobrażonej wspólnoty jest także idea trwałej jednoczesności w czasie. "
„W istocie zaś, wszystkie wspólnoty większe od pierwotnej wioski, w której kontakty międzyludzkie mają charakter bezpośredni (a może choćby i te) są wspólnotami wyobrażonymi. Różnice między nimi nie polegają na tym, iż jedne są prawdziwe, a drugie fałszywe, ale na stylu, w jakim są one wyobrażane. Wieśniacy z Jawy zawsze wiedzieli, iż związani są jakoś z ludźmi, których nigdy nie widzieli na oczy, ale więzi te zostały kiedyś wyimaginowane – jako nieskończenie rozciągliwe sieci pokrewieństwa i klienteli. Do niedawna w ich języku nie było słowa oznaczającego abstrakcyjne „społeczeństwo”.”
„Narody wyobrażane są jako wspólnoty ograniczone (…)
Narody wyobrażane są jako wspólnoty s u w e r e n n e , (…)
Wreszcie, naród wyobrażany jest jako w s p ó l n o t a , ponieważ, mimo panujących w nim faktycznej nierówności i wyzysku, traktowa ny jest zawsze jako głęboki, poziomy układ solidarności. Właśnie braterstwo kazało przez ostatnie dwieście lat milionom ludzi nie tylko za bijać, ale i dobrowolnie umierać w imię takich mających swe granice wyobrażeń.
Ich śmierć stawia nas wobec zasadniczego problemu nacjonalizmu, a mianowicie: co sprawia, że te liczące sobie raptem dwieście lat wyobrażenia owocują taką ofiarnością? Odpowiedzi na to pytanie szukać na leży, jak sądzę, w kulturowych korzeniach nacjonalizmu.”
reviewed
Milczenie
„Trwałość przez tysiąclecia buddyzmu, chrześcijaństwa czy islamu w tak wielu różnych okolicznościach społecznych świadczy o udzielaniu przez nie przemawiającej do wyobraźni, odpowiedzi na pytanie o sens ludzkiego cierpienia, choroby, nie szczęścia, okaleczenia, starości, śmierci. Dlaczego urodziłem się niewidomy? Dlaczego mój przyjaciel jest sparaliżowany? Dlaczego moja córka jest opóźniona w rozwoju? Religie próbują odpowiedzieć na takie pytania. Wielka słabość wszystkich ewolucyjno-postępowych stylów myślenia, w tym i marksizmu, polega na tym, iż na takie pytania odpowiadają milczeniem.”
„Dwoma takimi systemami kulturowymi, nad którymi ze względu na cel tej pracy powinniśmy się zastanowić, są wspólnota religijna oraz monarchia dynastyczna. Obydwa one bowiem, w czasach swego najwyższego rozkwitu, tak jak dziś narodowość, traktowane były jako niewątpliwy układ odniesienia. Toteż rozważyć musimy dlaczego systemy te uchodziły za tak oczywiste, a zarazem wskazać główne czynniki, które doprowadziły do ich rozkładu. „
"Wszyscy mówiący po węgiersku są Węgrami"
„Auerbach słusznie podkreśla, iż taka koncepcja równoczesności jest nam całkowicie obca. Traktuje ona czas jako coś, co Benjamin nazywa czasem mesjanistycznym, jako równoczesność przeszłości i przyszłości w chwili teraźniejszej. W takiej koncepcji określenie „w międzyczasie” nie ma rzeczywistego sensu.
Nasza koncepcja równoczesności powstawała przez długie lata, a jej ostateczne ukształtowanie się związane jest z dobrze zbadanymi proce sami rozwoju nauk. Jest to jednak koncepcja o tak podstawowym znaczeniu, iż nie uwzględniając jej byłoby nam trudno dociec powikłanej genezy nacjonalizmu.
Tym, co zastąpiło średniowieczną koncepcję równoczesności łączącej przeszłość z przyszłością, była – by znów powołać się na Benjamina – wizja „jednorodnego pustego czasu”, w którym rów nowoczesność jest jakby poprzecznym jego przecięciem, polega nie na prefiguracji tego, co ma się spełnić, ale na czasowej koincydencji, a mierzą ją kalendarze i zegary.
Aby przekonać się, dlaczego to przekształcenie było tak ważne dla powstania narodowej wspólnoty wyobrażonej, najlepiej jest rozważyć czasową strukturę dwóch form wyobrażeń, jakie rozpowszechniły się w XVIII-wiecznej Europie, a mianowicie powieści i gazety. One właśnie dostarczyły środków technicznych „reprezentacji” tego rodzaju wspólnoty wyobrażonej, jaką jest naród.
Rozważmy najpierw strukturę tradycyjnej powieści, typową nie tyl ko dla utworów Balzaka, ale dla wszystkich czytadła. Jest ona oczywiście sposobem przedstawiania równoczesności „w jednorodnym, pustym czasie”, czy też zbiorem gloss do terminu „w międzyczasie”.”
"Thongchai pisze: „Zgodnie z teoriami komunikacji i zdrowym rozsądkiem mapa jest naukową abstrakcją rzeczywistości.""
„Krótkowzrocznością byłoby jednak sądzić, iż narodowe wspólnoty wyobrażone wyrosły po prostu ze wspólnot religijnych oraz z dynastycznych monarchii, które zastąpiły. Niezależnie od upadku sakralnych wspólnot, języków i rodowodów dokonywała się zasadnicza zmiana w sposobie rozumienia świata. To ona, bardziej niż cokolwiek innego, pozwoliła na myślenie w kategoriach „narodu”.„


„Koncepcja organizmu społecznego trwającego w jednorodnym pustym czasie kalendarzowym jest dokładnym odpowiednikiem koncepcji narodu, który postrzegany jest również jako trwała wspólnota przesuwająca się w historii. Amerykanin nie tylko nigdy nie pozna, ale też nie będzie znać z nazwiska więcej jak garstki spośród swych 240 milionów rodaków. Nie ma najmniejszego pojęcia, gdzie i kim są w danej chwili. Nie ma jednak żadnych wątpliwości, iż stale gdzieś, anonimowo, jedno cześnie są i coś robią.”
"Kiedy rozpada się wizja raju, nieuchronność jawi się jako arbitralność. Gdy zbawienie okazuje się absurdem, koniecznejest inne rozumie nie ciągłości. Toteż niezbędne staje się świeckie przekształcenie nie uchronności w ciągłość, nadanie sensu przypadkowości. Jak przekonamy się, nic tak dobrze nie mogło i nie może służyć tym celom jak pojęcie narodu."
„Z tego punktu widzenia gazeta jest „skrajnym przypadkiem” książki, książki sprzedawanej na kolosalną skalę, ale o przemijającej aktualności. Można by powiedzieć: jednodniowe bestsellery. Dezaktualizowanie się gazety nazajutrz po jej wydaniu jest przyczyną niezwykłej masowej ceremonii: niemal jednoczesnej konsumpcji gazety-jako-fikcji. (Swoją drogą interesujące jest, iż wczesna produkcja masowa może prefigurować założoną „dezaktualizację” nowoczesnych dóbr trwałych.) Jak wiemy, poranne czy wieczorne wydania konsumowane są w określonych godzi nach, tylko w tym, a nie w innym dniu. (W przeciwieństwie, na przykład, do cukru używanego w sposób ciągły, choćby jeżeli popyt nie jest równo mierny.) Paradoksalny jest charakter tej masowej ceremonii – Hegel powiadał, iż czytanie gazety zastępuje nowoczesnemu człowiekowi po ranną modlitwę. Dokonuje się ono w samotności, w cichości ducha, w zakamarkach mózgu. Jednakże każdy uczestnik ceremonii wyśmienicie zdaje sobie sprawę, iż odprawiana jest ona jednocześnie przez tysiące (lub miliony) innych osób, o których istnieniu nie wątpi, ale o tożsamości których nie ma najmniejszego pojęcia. Co więcej, ceremonia ta odprawiana jest w odstępach dziennych, lub dwa razy dziennie. Czy można podać przykład jakiejś innej, bardziej żywej, laickiej, umiejscowionej w czasie historycznym wspólnoty wyobrażonej? Czytelnik, stwierdzając naocznie, że jego sąsiad w metrze, u fryzjera, w poczekalni u dentysty czyta identyczne egzemplarze gazety, upewnia się zarazem, że świat wyobrażony ma swe ewidentne zakorzenienie w życiu codziennym.”

Język jako narzędzie
„Język nie jest instrumentem wyłączenia: w zasadzie każdy nauczyć się może dowolne go języka. Przeciwnie, ma on charakter włączający; ogranicza go jedy nie fatalne dziedzictwo wieży Babel: nikt nie żyje dość długo, by na uczyć się wszystkich języków. Język druku jest tym, który rodzi nacjonalizm, ale nie jest jakimś szczególnym językiem per se.”
"Drugim wcieleniem były mapy-jako-logo. Zrodziły się w sposób zgoła niewinny, a mianowicie ze zwyczaju państw imperialnych oznaczania na mapie swych kolonii w tym samym kolorze co metropolii.
Benedict Anderson 1936 - 2015
„Wspólnoty wyobrażone”, przekład Stefan Amsterdamski, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków, Fundacja Im. Stefana Batorego, Warszawa, Kraków 1997, Wydanie I.
• wspólnoty wyobrażone,
• język, słowniki („słowniki dwujęzyczne sprzyjały równouprawnieniu języków”)
• czas mesjanistyczny, jednorodny pusty czas (W. Benjamin – „Tezy o filozofii historii),
• rola map,
• wykłady dostępne B. A. w internecie – nie zawsze podoba mi się sposób jaki wypowiadał się o niektórych krajach, ich mieszkańcach, czy ich podejściu do archiwizacji materiałów. Każdy kraj ma robić dokładnie to samo co kraj X, spisywanie dziejów, biografii zdaniem autora świadczy o… nie skomentuję,
• może poniższy cytat – nigeryjskie przysłowie – powinien przemyśleć każdy (jak dla mnie on wystarcza):
"There is that great proverb—that until the lions have their own historians, the history of the hunt will always glorify the hunter. "