Ben Klock & Fadi Mohem – Layer One

nowamuzyka.pl 6 godzin temu

Zimny oddech przyszłego świata.

W ciągu prawie trzydziestu lat swojej kariery, Ben Klock wyrósł na wyjątkową postać na scenie techno. Zasłynął swymi kilkugodzinnymi setami w Berghain, potem potwierdził producencką klasę płytą „One”, która rozsławiła wytwórnię Ostgut Ton, by w końcu stworzyć audiowizualne show „PHOTON”, łączące muzykę z wideo i architekturą. Jakby tego było mało, remiksował w międzyczasie Roberta Hooda i Depeche Mode, a także rozkręcił własną wytwórnię płytową Klockworks, która ma dziś ponad trzydzieści płyt w katalogu. W 2019 roku zadebiutował w jej barwach jego młodszy kolega z Berghain – Fadi Mohem.

Wychowany w berlińskiej dzielnicy Spandau, zaczynał od malowania graffiti, by potem zainteresować się didżejowaniem. Kiedy i ono mu nie wystarczyło, skończył studia inżynierii dźwięku i zainspirowany klasykami techno z Detroit, rozpoczął tworzenie własnej muzyki. Jego pierwsza EP-ka ukazała się w 2015 roku i do dzisiaj nagrał ich kilka, w tym dla własnej firmy Mohem. To oczywiście techno, ale zgrabnie odwołujące się również do tradycji berlińskiego dubu. W 2022 roku nakładem Klockworks ukazała się jego EP-ka nagrana z Benem Klockiem. Teraz dostajemy wspólny album niemieckich producentów.

„Layer One” otwiera „Ultimately” – epicki ambient, w którym na tle onirycznej elektroniki i podskórnego bitu rozlegają się raperskie rymy Coby Seya. „Escape Velocity” to już mordercze techno osadzone na masywnych breakach, łączące glitchowe efekty z basowymi warkotami. W „Restrained” muzyka staje się spokojniejsza: tym razem mamy do czynienia z chłodnym IDM-em, ozdobionym mechanicznym rytmem. Mocna energia uderza ponownie w „Nothing Else”, zaskakując drum’n’bassowym pulsem, wnoszącym pejzażową elektronikę rodem z dawnych nagrań Autechre. W „Our Sector” rozlega się rap Flowdana, tym razem wpisany w kontekst masywnego dubstepu.

Kiedy zaczyna się „The Vanishing”, wydaje się, iż będziemy mieli do czynienia ze statycznym ambientem, z czasem jednak podszywa go trzepoczący bit, zanurzony w fabrycznych pogłosach i kosmicznych efektach. Równie bliski klasyce IDM-u jest „Clean Slaet”, w którym do głosu ponownie dochodzi Coby Sey, wsparty basowymi pomrukami i cykającym rytmem. „Rest Assured” ze względu zestawienie hip-hopowego podkładu i onirycznych klawiszy przypomina ostatnie dokonania The Fear Ratio. Echa dubstepu powracają w „The Machine” za sprawą miarowego i twardego bitu – i tutaj uzupełnia je IDM-owa elektronika. Finałowy „Melatonin” to czytelny ukłon w stronę Boards Of Canada za sprawą bajkowych syntezatorów, tworzących rozmarzony nastrój.

„Layer One” to concept-album: Ben Klock i Fadi Mohem postanowili opowiedzieć dzięki swych nagrań historię rodem z filmu science-fiction, opisującą przyszłość, w której ludzkość jest na wyginięciu, a Ziemią rządzi Sztuczna Inteligencja. I rzeczywiście: mechaniczna i chłodna muzyka z ich płyty, balansująca między IDM-em a techno i dubstepem, naszpikowana futurystycznymi dźwiękami, brzmi niczym gotowy soundtrack. Oczywiście jest to na tyle świetny materiał, iż broni się on bez tej fabularnej warstwy. Niemieccy artyści stworzyli bardzo przystępną, a wręcz przebojową wersję tego rodzaju brzmień i tak czy siak słucha się tego z wielką przyjemnością.

LAYER 2024

Idź do oryginalnego materiału