Beetlejuice Beetlejuice ma poważny problem z Lydią Deetz

cyberfeed.pl 1 tydzień temu


W sequelu hitu Tima Burtona z 1988 roku dzieje się naprawdę wiele Sok z żuka. Burton i jego scenarzyści przywracają niektóre z oryginalnych postaci Sok z żuka Sok z żukai wprowadzić wiele nowych, a następnie upchnąć je wszystkie razem pół tuzina rozproszonych, niekompletnych wątków fabularnychŻadna z postaci, nowa czy stara, nie ma przestrzeni, by oddychać lub wyrazić siebie w sposób, który wywołałby takie emocje jak w oryginalnym filmie.

Monica Bellucci jako domniemana złoczyńczyni filmu dostaje ledwie więcej niż wprowadzenie i pożegnanie. W swoim powrocie jako nieumarła, lubieżna małpa chaosu Betelgeuse, Michael Keaton dostaje kilka krótkich scen, ale czuje się prawie jak postać drugoplanowa w swoim własnym filmie. Mimo to najbardziej tragiczną ofiarą sequela jest biedna zagubiona Lydia Deetz (Winona Ryder), gotycka nastoletnia bohaterka pierwszego filmu, domniemana centralna postać w sequelu i największa zmarnowana szansa w całym tym bałaganie.

Sok z żuka Sok z żuka jest frustrująco ubogi w nowe pomysły. Jest kilka obiecujących wątków, jak na przykład wzajemnie frustrujące oddalenie Lydii od jej córki Astrid (Jenna Ortega) i pełna duszy więź Astrid z miejscowym chłopakiem, Jeremym (Arthur Conti), który wydaje się błogo normalny w porównaniu do różnych dziwnych powiązań krwi Astrid i ich pochlebców. (Nic dziwnego, iż knuje coś złego: Nigdy nie ufaj nikomu w filmie Tima Burtona, którego cała marka brzmi „Ja jestem normalny”).

Zdjęcie: Warner Bros./Everett Collection

Żadna z tych niedopracowanych fabuł nie prowadzi jednak do niczego, pośród wszystkich nawiązań do oryginalnego filmu, które obejmują zarówno powtarzane projekty i gagi wizualne w stylu „zróbmy dokładnie to samo jeszcze raz”, jak i całkowite podnoszenie Sok z żukazakończenie nowego filmu. I ten irytujący brak kreatywności, innowacji lub iteracji w sequelu jest najgorszy, jeżeli chodzi o Lydię.

W filmie z 1988 roku Lydia jest klasycznym dziwadłem Burtona, outsiderką, która nie pasuje do głównego nurtu i niekoniecznie chce tego robić. Jest również nastolatką pełną złości. Ale bardzo się zmienia w trakcie filmu, znajdując pewność siebie i euforia w życiu i pozornie godząc się ze światem. Więc dziwnie jest widzieć, jak w nowym filmie wraca do tej nastoletniej wersji swojej postaci. Trzydzieści lat później miała partnera, dziecko i karierę, ale czuje się jak Lydia z pierwszego aktu otwierającego film, wycięta z tamtej historii i wrzucona do tej. Ryder gra ją z tą samą stałą, napiętą irytacją, którą miała w 1988 roku, plus trochę więcej złości — ale prawdziwym problemem jest scenariusz, który praktycznie nie daje jej nic do roboty.

Gdy Sok z żuka Sok z żuka zaczyna, Lydia jest popularnym medium telewizyjnym występującym w serialu o polowaniu na duchy, który zarabia na jej nie zawsze mile widzianej zdolności widzenia i rozmawiania ze zmarłymi. przez cały czas jest w szoku po spotkaniu z Betelgezą w wieku nastoletnim, często doświadcza retrospekcji i koszmarów. Jej nastoletnia córka Astrid jej nienawidzi, z powodów, które brzmią, jakby ktoś pomylił kilka różnych wersji scenariusza: Astrid nie wierzy, iż duchy są prawdziwe i wydaje się myśleć, iż jej mama wymyśla nadprzyrodzone spotkania dla uwagi i pieniędzy. Ale ona Również zły na Lydię za to, iż nie odnalazła i nie nawiązała kontaktu z duchem ojca Astrid, który zniknął w Amazonii i może choćby nie umrzeć.

Zdjęcie: Warner Bros./Everett Collection

Najwyraźniejszym dowodem na to, jak mało szczery jest ten film w kwestii ludzkiego elementu, jest to, iż nie ma w nim prawie żadnej wskazówki, kim Lydia jest jako osoba dorosła ani dlaczego robi cokolwiek z tego, co robi. Jej postać jest napisana chaotycznie i niespójnie: w ciągu zaledwie kilku minut na początku filmu traktuje duchy jako przerażające wyzwanie, nudną codzienną niedogodność i traumę na całe życie. Astrid sugeruje, iż Lydia zaniedbała ją i porzuciła, aby kontynuować karierę telewizyjną, ale nigdy nie jest jasne, czy to prawda, co Lydia czuje w związku z oskarżeniem, ani czy w ogóle ma jakieś przemyślenia na temat swojego programu i sławy związanej z polowaniem na duchy.

Być może udałoby się pogodzić wszystkie te reakcje, gdyby Burton i scenarzyści Alfred Gough oraz Miles Millar (Tajemnice Smallville, Środa) dał widzom choćby najmniejsze pojęcie o tym, co Lydia myśli o swojej karierze. Czy jej show jest udawane, czy też naprawdę przejmuje się losem duchów, z którymi się mierzy, lub właścicieli nawiedzonych domów, których pociesza? Czy cynicznie wykorzystuje życie pozagrobowe dla zysku, czy też jest wykorzystywana przez swojego menedżera Rory’ego (Justin Theroux)? Czy próbuje ratować ludzi przed tym, co przeszła jako nastolatka? Czy jest krzyżowcem, zbawcą, ofiarą, czy po prostu kimś, kto wykorzystuje modę i zamienia swój talent w towar? Nie wiemy, ponieważ Burton nie może poświęcić 30 sekund, aby pozwolić Lydii wyrazić cokolwiek, co nie jest natychmiast reakcją na jakiś komediowy bełkot wokół niej.

Pierwszy Sok z żuka przedstawia Lydię jako znudzoną, sfrustrowaną nastolatkę, która jest tak samo odseparowana od swojej matki, Delii (Catherine O’Hara), jak Astrid od Lydii w nowym filmie. W momencie Sok z żuka Sok z żukaLydia i Delia wydają się być w dobrych stosunkach, a choćby zdolne do wspierania się i słuchania siebie nawzajem. Wersja tej historii, która faktycznie byłaby zainteresowana rozwijaniem którejkolwiek z tych postaci, miałaby wiele do wykorzystania w spostrzeżeniach Delii na temat radzenia sobie z sfrustrowaną, zbuntowaną nastolatką lub wspomnieniach Lydii na temat tego, jak to jest być tą nastolatką.

Zdjęcie: Warner Bros./Everett Collection

Każda z tych rzeczy dałaby każdej z tych kobiet coś do powiedzenia, ze sobą lub z Astrid — i mnóstwo powodów, aby przynajmniej uznać związek, gdy biegają po podziemnym świecie, przeżywając przygody. jeżeli nic innego, byłoby trochę patosu w sposobie, w jaki niezdolność Lydii do nawiązania kontaktu z Astrid odzwierciedla jej własne zmagania z Delią — gdyby to kiedykolwiek zostało uznane, gdyby którakolwiek z tych postaci była traktowana jak ludzie, a nie jak rekwizyty w serii hiper wybryków.

I znowu nie jest tak, iż Sok z żuka Sok z żuka powinno być Sztuka teatralna Tracy Lettsw którym postacie reagują na kryzys, głośno rozpracowując całą swoją traumę pokoleniową. Ale spójrz na dowolną naprawdę pamiętną, emocjonalnie skuteczną komedię z ostatnich 20 lat, a prawdopodobnie odkryjesz, iż scenarzyści wykonali pracę, zamieniając postacie w ludzi, a nie karykatury, dając im sposoby na nawiązanie ze sobą relacji i połączenie się ze sobą, lub przynajmniej pokazanie odrobiny prawdziwych emocji. Sok z żuka Sok z żuka marnuje każdą okazję na to. I powinno się zacząć od tego, iż ktoś, w pewnym momencie, zdecyduje, kim adekwatnie jest protagonistka tego filmu, czy kiedykolwiek dokonała znaczącego wyboru w swoim życiu i czy ostatnie 30 lat miało na nią jakikolwiek realny wpływ.



Source link

Idź do oryginalnego materiału