Barbara Krafftówna brylowała na scenie, a prywatnie przeżywała tragedie. "Pozostaje blizna"

kobieta.gazeta.pl 5 godzin temu
Historia życia Barbary Krafftówny to gotowy scenariusz na film. Aktorka choćby w obliczu największych tragedii nigdy nie straciła chęci do tego, aby z życia czerpać pełnymi garściami. Kiedy ono boleśnie ją doświadczało, ukojenie znajdowała na scenie.
Barbara Krafftówna była jedną z najbardziej cenionych polskich aktorek. Widzowie pokochali ją za rolę w bijącym swego czasu rekordy popularności serialu "Czterej pancerni i pies", gdzie wcieliła się Honoratę, ukochaną Gustlika. Krafftówna już od najmłodszych lat przejawiała talent aktorski. Wzorem do naśladowania była dla niej Shirley Temple. "Lubiłam grać królewny i wtedy ojciec musiał być paziem" - wspominała w jednym z wywiadów. Aktorka zadebiutowała na deskach Teatru Wybrzeże w Gdyni w spektaklu "Homer i Orchidea" Tadeusza Gajcego. Na swoim koncie miała też role filmowe u najbardziej cenionych polskich reżyserów. Choć w jej życiu zawodowym układało się bardzo dobrze, to w tym prywatnym przeżyła kilka tragedii.


REKLAMA


Zobacz wideo Kwiat Jabłoni o współpracach z największymi gwiazdami. "Nas też zapraszają"


Barbara Krafftówna przeżyła kilka rodzinnych tragedii. "Rzuciłam się na tego milicjanta i zaczęłam go bić w klatkę piersiową"
Barbara Krafftówna ma w swojej filmografii tak wybitne produkcje jak m.in. rola filmie "Popiół i diament" Andrzeja Wajdy czy "Jak być kochaną" Jerzego Hasa. Pokochano ją także za występowanie w Kabarecie Starszych Panów, gdzie śpiewała m.in. piosenkę "Zakochałam się w czwartek niechcący". Krafftówna jeszcze podczas studiów była adorowana przez wielu mężczyzn, ale po raz pierwszy zakochała się na pochodzie pierwszomajowym w 1956 roku, gdzie poznała swojego pierwszego męża Michała Gazdę.
Nieśliśmy razem szturmówkę z napisem "Niech żyje 1 maja".17 maja Michał oświadczył mi się, a już 1 czerwca odbył się ślub. A co tu jest do sprawdzania, przecież i tak zawsze wychodzi się za mąż za obcego człowieka. Na sprawdzanie jest czas po ślubie
- wspominała w jednym z wywiadów. Para doczekała się narodzin syna, Piotra. Narodziny dziecka nie przeszkodziły aktorce w karierze i z powodzeniem realizowała kolejne projekty. Kiedy kończyła zdjęcia do "Czterech Pancernych" w jej życiu wydarzyła się tragedia. Mąż aktorki dostał ataku serca podczas jazdy samochodem. O śmierci ukochanego dowiedziała się od milicjanta.
W progu stał oficer. Powiedział, iż Michał nie żyje. Prowadził auto i na moście Gdańskim dostał zawału. Rzuciłam się na tego milicjanta i zaczęłam go bić w klatkę piersiową. Zareagowałam tylko ruchem, bezdźwięcznie
- wspominała w książce "Krafftówna w krainie czarów".


Barbara KrafftównaFot. Wojciech Surdziel / Agencja Wyborcza.pl;


Barbara Krafftówna z życia czerpała garściami. "Chcę dożyć trzech kaktusów, czyli 111 lat!"
Po latach od śmierci męża Barbara Krafftówna ponownie się zakochała. Swojego drugiego męża poznała w Stanach Zjednoczonych, gdzie na zaproszenie Polonii wystawiono spektakl "Matka" Witkacego w wersji po angielsku. Zupełnym przypadkiem aktorka dosłownie wpadła na nowego ukochanego i bardzo gwałtownie rozkwitła między nimi miłość.
Potknęłam się na estradzie o kable i żeby nie upaść, oparłam się o czyjeś kolano. Kolano należało do dyrektora Międzynarodowego Instytutu do spraw Emigrantów Arnolda Seidnera, który siedział w pierwszym rzędzie
- wspominała w jednym z wywiadów. Jej drugi mąż także zmarł na serce zaledwie pół roku po ślubie, więc para nie zbyt długo mogła nacieszyć się swoim szczęściem. W 2009 roku w życiu aktorki wydarzyła się kolejna tragedia, straciła swojego syna Piotra.
Bardzo pomagają pigułki. Najpierw przychodzi otępienie, a potem trzeba spróbować jakoś z niego wyjść. W końcu pozostaje blizna, dotkliwa, wyraźna, własna
- wspominała w książce "Krafftówna w krainie czarów". Barbara Krafftówna mimo trudnych przeżyć nie poddała się i jak tylko pozwalało jej na to zdrowie, pojawiała się na scenie. Jak sama wielokrotnie podkreślała w wywiadach, cały czas miała niedosyt i z życia chciała czerpać pełnymi garściami. "Póki nie bełkoczę, to występuję. I jakbym miała umrzeć, to poproszę na scenie. W takim biegu jak w spektaklu w Och-Teatrze. Na razie nie planuję, chcę dożyć trzech kaktusów, czyli 111 lat! Dopóki czuję się młoda, żadnych planów nie zmieniam! " - wspominała w rozmowie z magazynem zwierciadło. Barbara Krafftówna zmarła w nocy z 22 na 23 stycznia 2022 r., w wieku 93 lat. Ostatnie chwile spędziła w Domu Artystów w Skolimowie.
Idź do oryginalnego materiału