Bały się jej wszystkie gwiazdy. Co się stało z Sarą May, naczelną polską skandalistką? Nagle zniknęła

gazeta.pl 6 godzin temu
Była naczelną polską skandalistką. Choć jej utworów nie grały stacje radiowe, a dziś mało kto którykolwiek z nich pamięta, udało jej się zajść za skórę wielu polskim gwiazdom, nieustannie je obrażając. Nie oszczędziła nie tylko Dody, Edyty Górniak czy Justyny Steczkowskiej - jej ofiarą padł choćby Andrzej Wajda. Sara May zniknęła ze świata show-biznesu niemal z dnia na dzień. Co dziś słychać u byłej celebrytki?
Każda gwiazda ma swój sposób na promocję twórczości - liczy się oczywiście talent, ale nie jest żadną tajemnicą, iż on sam nie wystarcza. Ważna jest też osobowość i charyzma, nie bez znaczenia pozostaje wygląd i - nie ma co ukrywać - odpowiednie znajomości. Nie zaszkodzi też przysłowiowy łut szczęścia. Ale co zrobić, kiedy tych czynników zabraknie? Okazuje się, iż nic straconego, bo istnieje też inny sposób, aby trafić na świecznik. Najlepszym tego przykładem jest Sara May. Nie podbiła list przebojów, jej płyty nie pokryły się platyną, a twórczość nie przeszła do historii muzyki. A jednak jej nazwisko, a raczej pseudonim, stał się jednym z symboli polskiego show-biznesu lat 2000, a ona sama znalazła się w centrum zainteresowania internetowych portali i kolorowej prasy. Co takiego zrobiła Sara, aby to osiągnąć? Piosenkarka zasłynęła nie za sprawą swojej twórczości, a wyjątkowo ciętego języka. Komentując polską scenę muzyczną i nie tylko, nie oszczędzała nikogo. Sara May obrażała piosenkarki, celebrytki i ludzi kultury, weszła w konflikt z niemal każdym, stając się królową kontrowersji i skandali. A potem zapadła się pod ziemię. Dlaczego Sara May zniknęła i czym dziś się zajmuje?


REKLAMA


Zobacz wideo Co Doda myśli o podcastach na jej temat?


Narodziny Sary May
Urodzona 4 sierpnia 1982 roku Katarzyna Szczołek, jak naprawdę nazywa się celebrytka, już jako dziecko zmierzała w stronę muzyki. W wieku ośmiu lat zaczęła uczyć się gry na fortepianie i fagocie, jest absolwentką wydziałów fortepianu warszawskiej Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Karola Szymanowskiego i Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Fryderyka Chopina. Jednak zanim wydała pierwszy solowy album i zdecydowała się postawić na indywidualną karierę, była organizatorką konkursów wokalnych. Na życie zarabiała też, prowadząc agencję modelek.
Wszystko zmieniło się w 2006 roku. Wówczas światło dzienne ujrzał debiutancki album wokalistki, zatytułowany po prostu "Sara May", czyli tak samo, jak brzmiał pseudonim artystyczny Katarzyny Szczołek. Piosenkarka robiła co mogła, aby jej kariera nabrała tempa - w tym samym roku zgłosiła dwie piosenki - "It’s Over" i "C’est la vie" – do udziału w cypryjskich eliminacjach do 51. Konkursu Piosenki Eurowizji. Została jednak zdyskwalifikowana, ponieważ utwory wykorzystała również w eliminacjach do polskich selekcji. Sara nie poddawała się jednak łatwo. Również w 2006 roku wydała utwór "7 minut". Tym razem udało się - piosenka przez kilka tygodni utrzymywała się na pierwszym miejscu polskiej listy MTV. Mimo to, utwory Sary May nie gościły w radiowych rozgłośniach, a sukces kolejnych piosenek, takich jak "Nie odejdę" był, delikatnie mówiąc, umiarkowany. Ale Sara znalazła inny sposób, aby było o niej głośno.
Naczelna polska skandalistka
- Ona ma w genach bycie wieśniarą (…) Niektórym choćby wywalone dupsko nie pomoże. Niektóre dziewczyny w zwykłych dżinsach błyszczą seksapilem, a inne w najdroższych kreacjach od projektantów odstraszają - w takich niewybrednych słowach Sara May wypowiedziała się na swoim blogu o Dodzie. - Jest niewyżyty i ma obsesję na punkcie dziecioróbstwa. Zamknąć kobietę w domu i zagonić do rodzenia to bardzo wygodne, ale też bardzo poniżające. On ewidentnie robi z żon maszynki do ruch... Michał jest chyba na skraju wytrzymałości, bo jego produkcja stanęła, a to źle wróży jego związkowi - dostało się z kolei Michałowi Wiśniewskiemu. Natalia Siwiec, zdaniem Sary May "nie jest za bardzo mądra", a wokal Edyty Górniak przypomina w jej opinii "skowyt zdychającego psa". Sara May nie brała jeńców. Obrażała nie tylko celebrytów i gwiazdy w swoim wieku - nie oszczędziła choćby samego Andrzeja Wajdy. Wybitny reżyser, zdobywca honorowego Oscara za całokształt twórczości podpadł Sarze za sprawą sprzeciwu dotyczącego pochowania pary prezydenckiej na Wawelu po katastrofie smoleńskiej. - Pan Wajda jako człowiek znany powinien dawać dobry przykład, a on podjudza, jątrzy i zieje nienawiścią. Polacy potrafią się błyskawicznie jednoczyć, ale równie błyskawicznie potrafią burzyć to, co zbudowali minutę wcześniej. Wstydzę się za Wajdę - napisała na swoim blogu Sara May.


Biorąc pod uwagę cięty język i ton wypowiedzi Sary, nikogo nie dziwił fakt, iż udało jej się zrazić do siebie niemal cały świat polskiego show-biznesu. Nie brakowało takich, którzy uważali, iż obraża innych, samej nie mogąc poszczycić się żadnymi znaczącymi dokonaniami. Tymczasem Sara nazywała siebie jedyną niezależną polską artystką. A podczas wywiadu w programie Łukasza Jakubiaka "20m2 Łukasza", z którego ostatecznie obrażona wyszła, powiedziała: "Nie interesuje mnie to, ile moich płyt się sprzedaje (…) Gdybym chciała dążyć do tego, to bym podpisywała te kontrakty niewolnicze, dawała d*** jak co niektórzy, c**** bym pokazywała, rozdziawiała c**** czy co tam jeszcze robią". Dokonania Sary nigdy nie zostały uhonorowane przez polską branżę muzyczną nagrodą, ale celebrytka nic sobie z tego nie robiła. Bo Fryderyki to, jej zdaniem "dekoracje rodem z wsiowej remizy, prowadząca z cylinderkiem, kapelusikiem czy jak by nazwać to coś, co trudno określić mianem czegoś gustownego". A kiedy pytano ją, czy jako aspirująca naczelna komentatorka świata show-biznesu, ma ambicję być drugą Karoliną Korwin Piotrowską (znaną wówczas z ostrych ocen celebrytów w programie "Magiel towarzyski"), Sara May odparła: "To jest kobieta po 40. czy po 50., która zajmuje się pierdołami typu, czy ktoś ma silikony, czy nie, albo czy mu tam oczko poszło, albo czy ktoś kogoś zdradził. To są tematy dla przedszkolaka" - powiedziała Newserii.


Co się stało z Sarą May?
Poziom rodzimego show-biznesu w rozmowie z Łukaszem Jakubiakiem Sara May oceniła jako płytki. A po tym, jak obraziła niemal wszystkich, z ówczesną pierwszą damą, Anną Komorowską włącznie, nagle, z dnia na dzień, zamilkła. W sumie wydała trzy albumy studyjne: "Sara May", "Erotic Soul" i "Deszczowa przystań", żaden jednak nie odniósł znaczącego sukcesu. W jednej z ostatniej rozmów wyznała, iż komentowanie show-biznesu stało się już dla niej nudne. Za to w 2010 roku Sara May startowała jako bezpartyjna kandydatka w wyborach samorządowych do rady dzielnicy Bemowo. Na plakatach pozowała w skąpym bikini, dzięki czemu o kampanii stało się głośno nie tylko w polskich mediach - zainteresowała się nią też niemiecka stacja RTL, która nakręciła o Sarze reportaż. Z czasem jednak o celebrytce zrobiło się cicho i wyszło na jaw, iż powodem jej zamilknięcia była ciąża. Sara jest dziś mamą dwójki dzieci - syna Robina i córki Ariany. Ostatni utwór, który piosenkarka wrzuciła do sieci w 2014 roku, zadedykowała swojemu nowo narodzonemu synkowi.
Jakiś czas temu Sara May udzieliła wywiadu, w którym wyznała, iż choć bycie mamą jest dla niej niezwykle ważne, nie porzuciła jednak całkowicie marzeń o podbiciu muzycznego świata - wciąż pisze teksty i komponuje nowe utwory. Przestała natomiast komentować dokonania innych gwiazd. "Minęło sporo czasu, jestem już innym człowiekiem przez ogrom nowych wyzwań i doświadczeń związanych z macierzyństwem. Może niedługo nastąpi czas, w którym będę mogła skupić się bardziej na sobie, a mniej na dzieciach. Na razie słabo mi to wychodzi" - wyznała w rozmowie z serwisem Shownews.pl
Idź do oryginalnego materiału