Anna Starmach ma bogatych rodziców. Wolała pójść własną drogą
Anna Starmach urodziła się w 1987 roku w Krakowie. To właśnie tam studiowała historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim i tam też stawiała pierwsze kroki w gastronomii, odbywając staże w znanych restauracjach. Ma za sobą podobne szkolenie również i we Francji.
Telewizja dowiedziała się o niej za sprawą jej wygranej w konkursie zorganizowanym przez redakcję "Dzień Dobry TVN". 23-latka otrzymała wówczas propozycję prowadzeniu programu w TVN Style, na podstawie którego powstały później trzy książki. Szeroką rozpoznawalność przyniosło jej dopiero bycie jurorką w "MasterChefie".Reklama
A przecież z uwagi na spory rodzinny majątek kucharka mogłaby osiąść na laurach i odcinać kupony od tego, co osiągnęli jej rodzice. Ale co ciekawe, to oni najbardziej wspierali córkę w podążaniu za swoimi marzeniami.
"Po tacie mam miłość do pracy, po mamie do dobrego jedzenia. Oboje nauczyli mnie wrażliwości na piękno" - mówiła cytowana przez "Dobry Tydzień".
Wyszło na jaw ws. Anny Starmach. Majątek jej rodziców jest wart dziesiątki milionów
Teresa i Andrzej Starmachowie nie byli anonimowi w lokalnej (i nie tylko) społeczności. Pod koniec lat 80. otworzyli bowiem jedną z pierwszych prywatnych galerii sztuki i to zaraz przy Rynku Głównym w Krakowie. Kamienica Pod Orłem była bowiem... domem rodzinnym matki Anny.
A wszystko zaczęło się dość niepozornie 10 lat wcześniej. Tata ekspertki kulinarnej wydawał na powiększenie kolekcji każdy zarobiony grosz.
"Obydwoje państwo Starmachowie skończyli historię sztuki i tak ją pokochali, iż doszli do wniosku, iż należy ją kupować. A zaczęli ją kupować w końcu lat 70., kiedy byli bardzo młodzi, nie mieli pieniędzy. Andrzej Starmach jeździł do Szwecji, gdzie pracował w kuchni, żeby zarobić pieniądze, które w Polsce wydawał na zakup dzieł, na które nikt wtedy nie zwracał uwagi, czyli dzieł artystów grupy krakowskiej" - przyznała historyczka sztuki Anda Rottenberg we własnej audycji "Andymateria" w Radiu TOK FM.
Na godny podziwu zbiór małżeństwo pracowało więc przez wiele lat. Ich wykształcenie i znajomość tematu, ale prawdopodobnie i konieczna w tej pasji niezawodna intuicja pozwoliły im na zgromadzenie dzieł, które dziś warte są dziesiątki milionów.
Aż huczało o rodzicach Starmach. Przekazali miastu milionowy dobytek
Niespodziewanie na początku ubiegłego roku o rodzicach Anny zrobiło się głośno w mediach, a wszystko to za sprawą przekazania przez nich swojej kolekcji do krakowskich muzeów. Taka działanie jest niezwykle rzadkie wśród zawodowych kolekcjonerów, którzy raczej chełpią się własnymi zdobyczami i nie lubią się nimi dzielić.
Wówczas Starmach pochwaliła się wielkim gestem rodziców na Instagramie.
"Teresa i Andrzej Starmachowie, Kolekcjonerzy przez duże K, a prywatnie moi wspaniali rodzice oddali do krakowskich muzeów dzieło swojego życia setki obiektów: obrazów, fotografii i rzeźb, wycenianych na kilkadziesiąt milionów złotych. Dziś w Urzędzie Miasta Krakowa miała miejsce uroczystość oficjalnego przekazania daru" - napisała.
Nie umknęło to uwadze kapituły nagrody im. prof. Aleksandra Gieysztora przyznawanej za wybitne zasługi w polu ochrony dziedzictwa narodowego. Małżeństwo Starmachów otrzymało ją tydzień temu.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też: