Awaryjne lądowanie samolotu z Malagi do Warszawy. Wszystko przez Daniela Martyniuka

zycie.news 1 dzień temu
Zdjęcie: Daniel Martyniuk/YouTube @Zurnalista


Jak informuje serwis „Plejada”, na pokładzie samolotu z Malagi do Warszawy zamiast spokojnego lotu – pełen turbulencji spektakl. Daniel Martyniuk, syn króla disco polo, znów dał o sobie znać. Po kilku kieliszkach zrobiło się głośno, potem niebezpiecznie – aż pilot zdecydował się na awaryjne lądowanie, a na płycie lotniska czekali już policjanci.

Daniel Martyniuk i awantura na pokładzie samolotu

Lot z hiszpańskiej Malagi do Warszawy, który miał być rutynową podróżą, przerodził się w prawdziwy horror dla pasażerów i załogi Wizz Aira. Jak podaje „Fakt”, na pokładzie doszło do awantury z udziałem Daniela Martyniuka — syna króla disco polo, Zenona Martyniuka.

Jak wskazuje „Plejada”, celebryta, będący pod wpływem alkoholu, miał zakłócać porządek i utrudniać pracę załodze. Sytuacja wymknęła się spod kontroli do tego stopnia, iż pilot podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu w Nicei, gdzie na niesfornego pasażera czekały już służby porządkowe.

Według relacji świadków, lot z Malagi do Warszawy przerodził się w prawdziwą próbę nerwów. Daniel Martyniuk miał zachowywać się w sposób, który z minuty na minutę stawał się coraz bardziej niepokojący.

Awaryjne lądowanie

Załoga, obawiając się o bezpieczeństwo pasażerów, zdecydowała się na awaryjne lądowanie w Nicei. Tam czekali już funkcjonariusze policji, którzy przejęli syna Zenona Martyniuka, kończąc jego niespokojną podróż wcześniej, niż planował.

Po kilku miesiącach życia w Hiszpanii Daniel Martyniuk najwyraźniej postanowił powrót do Polski uczcić w iście „gorącym” stylu. Syn króla disco polo, który niedawno przeprowadził się na Półwysep Iberyjski i znalazł tam pracę, wsiadł na pokład samolotu do Warszawy — jednak jego podróż zakończyła się zupełnie inaczej, niż planował.

Jak relacjonują świadkowie, celebryta zaczął awanturować się, gdy załoga odmówiła mu sprzedaży alkoholu. „Cały czas powtarzał, iż chce piwo i iż jeżeli mu nie sprzedadzą, to samolot ma natychmiast lądować” — opowiadała jedna z pasażerek w rozmowie z „Faktem”. Martyniuk miał spacerować po pokładzie, zaczepiać obsługę i pasażerów, a jego zachowanie stawało się coraz bardziej agresywne. Awantura zakończyła się dopiero po awaryjnym lądowaniu w Nicei, gdzie czekała już policja.

"W pewnym momencie zrobiło się gorąco, na zasadzie, iż on zaraz drzwi będzie próbował forsować. Stewardesy go tam osaczały, rozmawiały, próbowały [uspokajać], a on jakby mógł, to by tam do rękoczynów doszło" - dodał.

Idź do oryginalnego materiału