Sejmowe korytarze są pełne zaskakujących rozmów z dziennikarzami, jednak ostatnia przebiła wszystkie dotychczasowe spięcia. Doszło do ostrego starcia pomiędzy reporterką TVP Justyną Dobrosz-Oracz a senatorem PiS Wojciechem Skurkiewiczem, które gwałtownie przerodziło się w skandal.
REKLAMA
Zobacz wideo Słowne przepychanki na konferencji PiS. "Nie mamy żadnej działki na sprzedaż"
Awantura na sejmowych korytarzach. Niewinne pytanie wywołało lawinę
Dyskusja rozpoczęła się od pytania dziennikarki o to, dlaczego Polska nie uczestniczy w kluczowych rozmowach dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie. Dobrosz-Oracz nawiązała przy okazji do działań Donalda Trumpa i politycznych relacji. Zasugerowała, iż te mogłyby być wykorzystane do wpływania na amerykańskie stanowisko. - Mamy prezydenta Nawrockiego, który mówił, iż ma kapitalne kontakty z Trumpem. Dlaczego nie ma tego kontaktu? Dlaczego nie ma Polski przy stole negocjacyjnym? - pytała stanowczo reporterka. Skurkiewicz próbował wyjaśniać, iż dziennikarka łączy ze sobą kwestie, które jego zdaniem nie mają wspólnego mianownika. - Myli pani dwa obszary: z jednej strony jest koalicja chętnych, z drugiej kooperacja bilateralna - odpowiedział stanowczo. Jak się jednak okazuje, ten fragment rozmowy był dopiero początkiem eskalacji.
Senator Wojciech Skurkiewicz chciał wyłączyć mikrofon dziennikarce? Reakcja Justyny Dobrosz-Oracz była natychmiastowa
Z minuty na minutę atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. W końcu senator stracił nerwy i rzucił w kierunku dziennikarki słowa, które wywołały natychmiastową reakcję. - Niech pani nie zachowuje się, jakby miała pani orzeszek w głowie, a nie mózg - powiedział w pewnym momencie. Dobrosz-Oracz nie pozostawiła tego bez odpowiedzi. Wskazała na różnice w przekazach dotyczących planu pokojowego. - Cały świat wie, kto przedstawił plan, iż zrobiły to Stany Zjednoczone z Rosją, a pan udaje, iż zrobiła to Unia Europejska. No panie senatorze, litości - wyznała.
W kulminacyjnym momencie polityk, wyraźnie wytrącony z równowagi, wyciągnął dłoń w stronę kołnierza dziennikarki, jakby chciał wyłączyć jej mikrofon. To natychmiast spotkało się z ostrą reakcją. - Proszę mnie nie dotykać! To jest dźwięk grany! Proszę nie naruszać mojej nietykalności osobistej! - zareagowała reporterka. - Pani przegina teraz - odparł polityk. Dziennikarka gwałtownie zakończyła wymianę zdań, podsumowując sytuację krótko. - Nie, to pan przegiął - powiedziała Dobrosz-Oracz.















