Maja Walentynowicz wykonała podczas półfinału "The Voice of Poland" romantyczną balladę Christiny Perri z filmu "Saga Zmierzch: Przed świtem" - "A Thousand Years" oraz autorski singel "Siebie mam". Bartek Michniewicz natomiast zmierzył się z wielkim przebojem Grzegorza Ciechowskiego "Nie pytaj o Polskę" oraz zaprezentował singel "O mnie zapomnisz".
Gdy przyszedł czas decyzji, głos zabrała ich trenerka, Justyna Steczkowska. Ta zdradziła widzom, iż jej podopieczna przez cały tydzień walczyła z uciążliwą chorobą.Reklama
"Musicie państwo wiedzieć, iż Maja była cały tydzień chora i walczyła z gardłem. Bardzo trudno śpiewać, jak jej się chorym. Nie można też ćwiczyć, jak jej się chorym, a teraz słychać było, iż dałaś z siebie wszystko, mimo iż to było tylko 50 procent twoich możliwości. Bardzo mi przykro, to nie jest twoja wina. Musimy na siebie uważać, ale bardzo ci dziękuję, iż byłaś dzielna. To tworzy nasz charakter" - komentowała.
Następnie Steczkowska rozdała punkty w stosunku 51 do 49 dla Bartka Michniewicza. Widzowie jednak opowiedzieli się a uczestniczką, która głosowanie widzów wygrała w stosunku 60 do 40.
Walentynowicz w finale "The Voice of Poland". Steczkowska ujawnia szczegóły
Już po niespodziewanym awansie Walentynowicz (wokalistka pokonała kolejnego faworyta w drużynie Steczkowskiej), finalistka oraz jej trenerka pojawiły się w programie "Pytanie na śniadanie".
"Czuję się bardzo szczęśliwa, spełniona" - mówiła Walentynowicz. Nie byłam przekonana [o awansie], wręcz się go nie spodziewałam, właśnie przez chorobę. Byłam w dosyć słabym stanie. choćby dostałam zastrzyk, żeby rozluźnić struny głosowe. Ale jakoś to poszło" - komentowała Walentynowicz w "PNŚ".
Nieco więcej szczegółów na temat stanu zdrowia wokalistki ujawniła Steczkowska.
"Maja jest bardzo skromną osobą i nie powie państwu jak było, ale miała chorą krtań, zatoki i gardło. To jest bardzo trudne dla wokalisty. Bo tego się nie wyleczy z dnia na dzień. To wymaga dwóch - trzech tygodni choćby przy braniu antybiotyku. Więc jej jest wyjątkowo trudno teraz pracować w programie. Pomimo swojego młodego wieku, jest bardzo odpowiedzialna. Podniosła się, nagrała singla. Zrobiła wszystko, co miała wykonać, a jej możliwości były o 80 procent gorsze niż zwykle. To, co widzimy, świadczy o jej harcie ducha i tego, iż poradzi sobie w wielu trudnych sytuacjach, bo ta pierwsza trudna sytuacja nastąpiła. Trzeba wyjść i zaśpiewać, a nie ma a się takich możliwości jak zwykle. To jest bardzo stresujące" - opowiadała.
Steczkowska o kulisach "The Voice of Poland". "Po co mam mówić ludziom, iż jest super"
Trenerka odniosła się również do pytania Olka Sikory, który dociekał, czy Steczkowska jest w stanie już po przesłuchaniu w ciemno wiedzieć, iż z kimś pójdzie prosto do finału.
"To bywa złudne, bo potem następują zwykłe, ludzkie sytuacje, w których ktoś nagle okazuje się słaby psychicznie i nie jest w stanie uciągnąć tej presji, która jest na niego wywierana. Krótki czas, tyle bodźców, oczekiwania produkcji... Zdarza się, iż ktoś się wywraca w drugim, trzecim odcinku" - wyjaśniała.
Zabrała też głos na temat krytyki, z której znana jest w "The Voice of Poland".
"Po co mam mówić ludziom, iż jest super, jak tak nie jest. Jak wiemy, w którą stronę iść to możemy się zabrać do pracy. Jak będziemy wszystkim słodzić i mówić, iż jest super, a wcale tak nie jest, to czego on się ma nauczyć, jaką lekcję ma odebrać? W show-biznesie będzie dużo bardziej okrutnie. To jest tylko drobna lekcja tego, jak będzie" - zakończyła.