Autor "Syzyfowych prac" miał tylko jedną córkę. Posiadała wyjątkowy talent

gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Domena publiczna


Stefan Żeromski był nie tylko wybitnym pisarzem, ale także wspaniałym ojcem. Jego jedyne dziecko, córka Monika, odziedziczyło po rodzicu duszę artystyczną. Dzięki kobiecie do dziś możemy podziwiać rękopisy Stefana Żeromskiego autora "Syzyfowych prac".
Stefan Żeromski to jeden z największych polskich pisarzy, prozaików, publicystów i dramaturgów. Kojarzony jest z prozą, choć opisywał także wiersze, dramaty, zajmował się działalnością publicystyczną, był aktywny społecznie, a wszystkie pola jego działalności powiązane były z troską o przyszłość Polski.


REKLAMA


Jego dzieła "Syzyfowe Prace", "Popioły", czy "Ludzie bezdomni" do dzisiejszego dnia omawiane są w polskich szkołach. Choć działalność artystyczna była dla niego bardzo ważna, nie zaniedbywał także więzi rodzinnych. W 1913 roku przyszła na świat Monika Żeromska, jego jedyna córka. Mało kto pamięta, iż to dzięki niej możemy dziś podziwiać rękopisy Stefana Żeromskiego.


Zobacz wideo Pisała piękne wiersze dla dzieci, ale własną córkę nazywała potworą i skazała na okrutny los


Monika Żeromska była jedynym dzieckiem Stefana Żeromskiego
Rodzice przyszłej pamiętnikarki, Stefan Żeromski i malarka Anna Zawadzka, poznali się kilka lat wcześniej, gdy Zawadzka wyjechała wraz z siostrą Anielą do Paryża, gdzie odbyła się wystawa jej rysunków. To tam Żeromski zapoznał się z pracami utalentowanej malarki. Zakochali się w sobie bez opamiętania i niedługo później wspólnie zamieszkali we Włoszech, gdzie przyszła na świat ich córka Monika.
W 1920 roku Żeromski wraz z nową partnerką i córką wrócił do Polski i osiadł w podwarszawskim Konstancinie-Jeziornej. Pisarz często przebywał również w stolicy, gdzie miał mieszkanie. Tam zmarł w 1925 roku – jego córka miała wówczas niespełna trzynaście lat. - Jako dziecko byłam wychowywana wokół Osterwy i przyjaźniłam się z jego córką Elżunią. To była najbliższa nam rodzina: mama się przyjaźniła z jego pierwszą żoną panią Wandą. I naturalnie Osterwa miał być naszym mistrzem i myśmy obie miały iść z Elżunią do "Reduty" - wspominała Monika Żeromska w audycji z cyklu "Zapiski ze współczesności" i dodała:


Później coś się stało. Zaczęłam rysować. Mnie się tak strasznie zachciało ilustrować Conrada, jak go pierwszy raz przeczytałam, mając 15 lat. […] Zresztą ja miałam zawsze bardzo słaby wzrok i nie nadawałam się na scenę


- przyznała i dodała, iż miała być aktorką, jednak finalnie ten plan nie wypalił. Kiedy zaczęła studiować na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych pod okiem malarza Tadeusza Pruszkowskiego, czuła, iż to jest coś, czemu chce się oddać na 100 proc. Swoje zdolności artystyczne wykorzystała, ilustrując dzieła swojego ojca - między innymi "Dzieje grzechu", "Wierną rzekę" oraz "Syzyfowe prace".


Monika Żeromska kultywowała rodzinne tradycje
Żeromska do końca swoich dni dbała o dzieła swoich rodziców - gromadziła listy, rękopisy pisarza, a także kupowała rysunki matki. W końcu zdecydowała się choćby przelewać wspomnienia na papier. "Pomysł pisania pamiętników przyszedł mi do głowy adekwatnie bardzo późno […]. Są to wspomnienia, które ciągną się tak, jak sięgam pamięcią. To znaczy od drugiego, trzeciego roku mojego życia do 1972 roku" - mówiła na antenie Polskiego Radia.
Artystka zaczęła spisywać refleksje w ostatniej dekadzie swojego życia, a jej dzieło zostało wydane w pięciu tomach. Krótko przed śmiercią Żeromska założyła Fundację na Rzecz Utrzymania Spuścizny po Stefanie Żeromskim, której oddała w opiekę swój dom w Konstancinie. w tej chwili w willi znajduje się muzeum.
Idź do oryginalnego materiału