Kto wpadł na ten pomysł?
Niech każdy z was teraz powie to na głos: „Slasher o morderczym leniwcu”. Trzeba mieć wytrenowaną pokerową minę, by powiedzieć to na poważnie. Widząc pierwszą zapowiedź omawianego dzisiaj dzieła, cofnąłem się w czasie do 31 marca 2023 roku, czyli do polskiej premiery filmu Puchatek: Krew i miód. W drodze do kina byłem przekonany, iż czeka mnie identyczne załamanie, co po groźniejszej wersji głupiutkiego misia.
Pierwsze sceny tylko mnie w tym utwierdzały. Ruchy leniwca swoją sztucznością przebijały przeprosiny klasowego łobuza za przeszkadzanie na lekcji. Słabe aktorstwo można usłyszeć już od pierwszego zdania, a cringe młodzieżowego zachowania, tekstów i humoru postaci sprawiał, iż nogi błagały mnie, bym wyszedł z sali kinowej.
Durny wątek fabularny też nie pomagał. Emily Young, główna bohaterka, postanawia wykorzystać leniwca, by zdobyć popularność i wygrać konkurs na przewodniczącą klubu z typowo wredną, popularną dziewczyną. Przecież tego nie da się oglądać na poważnie… ale kto powiedział, iż trzeba?
Parodia w najczystszej formie
Pomimo początkowego poważnego i równocześnie cringowego klimatu, to kiedy leniwiec rozkręca się z zabijaniem, mamy pokaz genialnej parodii gatunku slasher. Absurd, jaki jest nam ukazywany, sprawia, iż jesteśmy ciekawi co jeszcze durnego, a zarazem pięknego, zostanie nam przedstawione. Leniwiec nie tylko używa swoich pazurów do zabijania, ale potrafi też prowadzić samochód, robić fotki na instagrama czy pisać posty.
Nie tylko on się popisuje. Z czasem zachowanie bohaterów przestaje być żenujące, a wywołuje u nas łzy ze śmiechu. Wrażenia z początku zupełnie znikają, bo zaczynamy dostrzegać, jak fabuła pasuje do tej parodii, złe aktorstwo zamienia się w grę godną Oscarów, a leniwiec staje się kimś w rodzaju niskobudżetowej laleczki Chucky.
Film choćby wydaje się dość samoświadomy i czuć, iż nikt podczas kręcenia go nie traktował go na poważnie. To jest coś, co powinien te kilka miesięcy temu zrobić Puchatek. On ze swoją treścią próbował być zbyt poważny, a tutaj nikt nie chciał zrobić faktycznego slashera o leniwcu, za zadanie obrano sparodiowanie slasherów. I to udało się wyśmienicie!
Fragment trailera filmu „Slotherhouse: Leniwa śmierć” od Monolith Films
Całości dopełniają smaczki odnoszące się do wielu innych filmów, nie tylko horrorów, ale dla mnie wygrało nawiązanie do Halloween. Każdy, kto oglądał oryginał, powinien go wyłapać. Jedyna kwestia, do której mógłbym się przyczepić, to fakt, iż zabrakło mi faktycznej brutalności, jakiegoś mocnego akcentu, ale niczego nie można się niesamowitego spodziewać po kategorii wiekowej +13.
Ubolewam, iż w dzisiejszych czasach raczej nie ujrzymy kolejnej części cyklu Straszny film, ale uroczy leniwiec pokazał mi, iż wciąż można wyśmiewać się z wielu konwencji. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak głośno śmiałem się w kinie, chociaż zawsze można to też zrzucić na moje słabe poczucie humoru, które tutaj zostało zaspokojone.
Za możliwość obejrzenia filmu dziękujemy sieci kin Cinema City!