Przyszedł czas na recenzję kolejnej z przygód Asteriksa i Obeliksa. Czy Asteriks na igrzyskach olimpijskich okaże się choć trochę lepszy od poprzedniej części przygód Galów?
Obóz Akwarium obiega wiadomość, iż niezwykle wysportowany Klaudiusz Twardzielus zostanie reprezentantem Rzymu na igrzyskach olimpijskich. Do zawodów pragną stanąć też nieustraszeni Galowie, nie spełniają jednak podstawowych kryteriów, w konkursie bowiem mogą uczestniczyć jedynie rodowici Grecy i wolni obywatele helleńscy. Galowie przedstawiają się więc jako Rzymianie i wysyłają swoich najdzielniejszych towarzyszy – Asteriksa i Obeliksa. Jak jednak mają skorzystać z napoju magicznego, skoro uczestnikom zakazano dopingu? Do zawodów staje sam Asteriks, ale bez wspomagania przegrywa kolejne konkurencje. Sytuację może uratować podstęp Panoramiksa… Historia galijskiej osady, która dzielnie stawia opór rzymskim najeźdźcom, to obowiązkowa pozycja na półce każdego fana komiksów.
-opis wydawcy
Jak to mam w zwyczaju, zacznę od okładki. Niestety, bardzo zawiodłam się na jej wyglądzie. Faktycznie przedstawia jedną z bardziej znanych scen z życia Asteriksa, jednak niektóre elementy wyglądają na… wklejone! Aż zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno odpowiadał za nią sam Uderzo.
Przejdźmy dalej. Jak wiecie, już od kilku tomów niezbyt przychylnie wypowiadam się na temat treści, która znajduje się przed samym komiksem. Pojawiają się tam często niepotrzebne elementy, niekiedy wręcz zdradzające fabułę. Jednak tym razem aż się uśmiałam z absurdu, który dane było mi przeczytać. Wyobraźcie sobie, iż pierwsze trzy strony tekstu to tak naprawdę cztery lub pięć akapitów mówiących o tym samym, tylko napisanych innymi słowami. Wiedziałam, iż niektóre z tych przedkomiksowych treści to zapychacze, ale tym razem to już duża przesada. Im dalej w las w tym wstępniaku, tym gorzej.
Jak zawsze pojawia się niepotrzebny opis postaci, przez który już nie musimy czytać komiksu, bo zdradza niemal całą fabułę. Kolejna część to przedstawienie historii olimpiady. Pomyślałam wtedy, iż może akurat z tej części dowiem się czegoś ciekawego. Niestety, tekst został tak źle napisany lub przetłumaczony, iż nie dało się go przeczytać z zainteresowaniem, a w końcu jestem dorosłą osobą, która nie ma problemu ze skupieniem się na tekście.
Jestem jedną z tych osób, które nie znały treści komiksu przed obejrzeniem kultowego już filmu Asteriks na olimpiadzie. Powiem Wam, iż po lekturze wcale tego nie żałuję. Cieszę się, iż najpierw obejrzałam film, który okazał się dużo, dużo lepszy od historii przedstawionej graficznie. Obraz kinowy oferuje znacznie więcej humoru i absurdu, a także bardziej racjonalny powód do wzięcia udziału w igrzyskach przez Galów. Z komiksu natomiast przebija pycha głównych postaci. Może oprócz dużej siły napój magiczny daje również tupet i zadufanie?
Ostatnia kwestia, którą warto poruszyć w tej recenzji, to strona wizualna komiksu. Wyraźnie widać, iż Uderzo chciał oddać dynamikę poprzez dodanie ogromnej wręcz liczby kresek. Niestety, taki zabieg sprawił, iż całość jest bardzo chaotyczna, a nasz wzrok może mieć trudności z poradzeniem sobie z taką ilością ekspresji skupioną w jednym miejscu..
Podsumowując, szczerze przyznam, iż Asteriks na igrzyskach olimpijskich tom 12, to nieco lepsza część niż poprzednia. Nie ma tu tak nagannych elementów, które doprowadziły mnie do niemałej złości (poprzednia recenzja). Ta część wydaje się po prostu przeciętna. No, może z kilkoma, wyżej wskazanymi, wadami. Liczę bardzo, iż powrócą dobre czasy Asteriksa, a kolejne tomy okażą się choć w części tak interesujące jak Asteriks i Kleopatra czy Asteriks u Brytów.
Scenarzysta: Rene Goscinny
Ilustrator: Albert Uderzo
Wydawca: Egmont
Premiera: 18 czerwca 2025 r.
Oprawa: twarda
Stron: 96
Cena katalogowa: 59,99 zł
Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Egmont. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały promocyjne – kolaż (Egmont)