Artur Szpilka poszedł do kościoła z psami. W pewnym momencie nie wytrzymał i krzyknął do księdza

gazeta.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: KAPiF; Instagram/artur_szpilka


Artur Szpilka od kilku lat jest mocno wierzący. Bokser regularnie uczęszcza do kościoła. Ostatnio zabrał tam choćby swoje dwa psy.
Artur Szpilka jest zawodowym bokserem. Zajęcie to wymaga mocnego charakteru i nie kojarzy się z wrażliwością. Pięściarz ma jednak wyjątkowo miękkie serce, jeżeli chodzi o zwierzęta. Sam jest właścicielem dwóch czworonogów, które towarzyszą mu dosłownie na każdym kroku. Ostatnio zabrał je choćby do kościoła, czym pochwalił się na Instagramie.


REKLAMA


Zobacz wideo Pudzian zaczął bić Pumbę. "O skubany"


Artur Szpilka zabrał psy do kościoła. Miał jednak pewien problem
Artur Szpilka nie kryje się ze swoją wiarą i chętnie opowiada o niej w mediach. Pięściarz deklaruje, iż regularnie modli się, uczęszcza do kościoła, a także przystępuje do spowiedzi. Ostatnio wybrał się na mszę w towarzystwie swoich psów. Było to specjalne nabożeństwo, podczas którego kapłan błogosławił przyprowadzone przez właścicieli zwierzęta. Szpilka ma dwa psy - Cyca i Pumbę. Jeden z nich jest rasy American Bully XL, drugi to miniaturowy bulterier. Są to sporych rozmiarów okazy. Ważą odpowiednio 52 i 26 kilogramów. W pewnym momencie sportowiec nie był już w stanie utrzymać pupili na rękach i krzyknął w stronę księdza. "Wojtku, błogosław" - prosił.


Raz w roku jest msza, na którą przychodzi się z pieskami. Ale trzymać w górze tyle czasu 52 kg i 26 kg nie jest łatwo. Szczęść Boże i żeby wasze pociechy żyły jak najdłużej


- napisał pod relacją z nabożeństwa. Internauci byli zachwyceni mszą, na którą można zabrać swoje czworonogi. "Jaka fajna atmosfera", "Super", "Piękna wspólnota" - pisali w komentarzach pod postem Szpilki.


Artur Szpilka ma za sobą trudną przeszłość. Opowiedział o nałogach
Zanim Artur Szpilka zwrócił się w stronę wiary, jego życie było dość mroczne. Podczas wizyty w "Dzień dobry TVN" bokser opowiedział o walce z nałogami. - Potrafiłem trzy dni nie spać. Tylko picie i narkotyki. Trochę to mi zabrało życia. Bardzo dużo przez to straciłem m.in. zdrowie i pieniądze - opowiadał. Na szczęście sportowiec trudny okres ma już za sobą. "Dzisiaj mogę śmiało przestrzec ludzi. Bez tego żyje się bardzo fajnie (...). Pomogła mi także wiara. Co niedzielę jestem w kościele i odmawiam różaniec" - wyznał.
Idź do oryginalnego materiału