Artur Barciś i jego azyl pod Warszawą. Ogród to prawdziwy raj

gazeta.pl 2 godzin temu
Artur Barciś i jego żona Beata ponad dwie dekady temu postanowili uciec od zgiełku miasta, wybierając spokojne życie pod Warszawą. Ich dom, położony blisko lasu, to miejsce, gdzie mogą odpocząć. Zobaczcie, jak mieszkają.
Artur Barciś od 1988 roku tworzy szczęśliwe małżeństwo z Beatą Baran. Rok później para doczekała się syna Franciszka, który, podobnie jak ojciec, związał swoją przyszłość z branżą filmową, pracując jako montażysta i grafik komputerowy. Rodzina Barcisiów wiedzie spokojne życie w urokliwym domu położonym w malowniczej okolicy pod Warszawą, który wybudowali 25 lat temu. Jak gwiazda "Miodowych lat" mieszka wraz z małżonką?


REKLAMA


Zobacz wideo Artur Barciś o kontynuacji "Miodowych lat". Wkręcił syna na plan


Artur Barciś w swoim domu może pozwolić sobie na prawdziwy odpoczynek. Jego największa duma to ogród
Dom Artura Barcisia i jego żony położony jest tuż przy lesie, dzięki czemu para może zaznać spokoju i odpoczynku od codziennego zgiełku. W środku domu panuje przytulna atmosfera - jest kominek, dużo przestrzeni i przede wszystkim cisza, której oboje tak bardzo potrzebowali. Uwagę przyciąga zwłaszcza ich zadbany ogród - pełen roślin i kwiatów, które latem zachwycają najbardziej, pnąc się choćby po dachu budynku. Od czasu do czasu małżonkowie dzielą się z fanami zdjęciami ich oazy. Barciś najbardziej upodobał sobie relacjonowanie natury. Co roku w porze wiosenno-letniej z dumą prezentuje swój starannie pielęgnowany ogród, w którym latem można podziwiać niezwykłe bogactwo gatunków roślin. "Mój jaśmin oszalał. Hortensja pnąca też. Jaśmin na krótko, hortensja do końca lata. Jaśmin pachnie odurzająco, hortensja prawie wcale. Obie rośliny kocham prawie tak jak... niecierpki" - relacjonował z pasją na Facebooku. Zdjęcia ogrodu Barcisia znajdziecie w naszej galerii na górze strony.


Artur Barciś o kulisach niełatwej budowy domu. Do akcji wkroczyli saperzy
Jak wynika z relacji właścicieli, początki budowy wymarzonego domu nie należały do najłatwiejszych. - Musieli się tu napracować, bo przy płocie był okop z czasów wojny. Żeby zrobić przejazd dla samochodów, to musieli nawrzucać tam dużo różnych dziwnych rzeczy - powiedziała Beata Barciś dla Viva.pl. Sprawa była na tyle skomplikowana, iż niedługo musieli interweniować saperzy. - Sami znaleźliśmy zresztą granat na naszej działce. Ogrodziliśmy go czerwonymi chorągiewkami, żeby tego nie dotknąć. Potem przyjechał gazikiem saper, podszedł, wziął granat, wrzucił na pakę gazika i odjechał -powiedział Artur Barciś w rozmowie z Viva.pl.
Idź do oryginalnego materiału